W czasie meczu dzieci się nudzą? Kluby dbają o najmłodszych

Materiały prasowe / Grot Budowlani Łódź / Strefa Małego Kibica na meczu Grot Budowlani Łódź
Materiały prasowe / Grot Budowlani Łódź / Strefa Małego Kibica na meczu Grot Budowlani Łódź

Dziecka nie możesz zabrać wszędzie. Hala sportowa czy stadion wydaje się miejscem, gdzie lepiej nie brać swojej pociechy. Nic bardziej mylnego. Kluby od lat dbają o to, by najmłodsi w trakcie meczu się nie nudzili.

Od wielu lat w Polsce panuje moda na sport. Coraz więcej osób czynnie spędza wolny czas, startuje w amatorskich zawodach - wszak sport to zdrowie. W infrastrukturę inwestowane są spore pieniądze. Powstają nowoczesne hale, stadiony, aquaparki czy też osiedlowe boiska ze sztuczną nawierzchnią. Zainteresowanie sportem przeradza się też wzrostem frekwencji na meczach. Lotto Ekstraklasa może pochwalić się progresem rok do roku o blisko 10 proc. widzów.

Kluby sportowe przygotowują różne akcje mające na celu przyciągnięcie na stadiony całe rodziny - nie tylko ojców, ale również matki oraz dzieci. Akcje marketingowe, tańsze bilety czy sektory rodzinne mają pomóc, by na stadionach i w halach zjawiali się wszyscy członkowie rodzin. Wiele osób zastanawia się jednak, czy na mecz można zabrać dziecko. Odpowiedź jest prosta: tak!

- Chcemy by dzieci mogły uczestniczyć w meczach razem z rodzicami. Strefa Małego Kibica daje im taką możliwość i jest doskonałym miejscem do edukacji, przekazywania wartości, a przy okazji świetnej zabawy. Mamy świadomość, że w ten właśnie sposób zaszczepiamy siatkówkę wśród najmłodszych i wychowujemy nowe pokolenie kibiców - powiedziała Agnieszka Pruszkowska z Grot Budowlanych Łódź, która na meczach tego klubu współorganizuje strefę dla dzieci.

Kluby stawiają na dzieciaki

Ostatnio coraz popularniejsze stają się Strefy Małego Kibica na arenach sportowych zmagań. Przodują w tym siatkarskie kluby, choć utworzenie takiej strefy zależne jest od wielkości hali. Wiele klubów chciałoby je utworzyć, ale mają zbyt małe obiekty. "Dmuchańce", czyli zamki, zjeżdżalnie, trampoliny dla najmłodszych gościły między innymi w halach w Bielsku-Białej, Częstochowie, Bydgoszczy czy katowickim Spodku. Dzieciaki mogą się bawić, a rodzice nie muszą wcześniej opuszczać hal.

ZOBACZ WIDEO Droga do sławy. Robert Lewandowski obronił pracę licencjacką

- Mój syn jest w takim wieku, że trudno skupić mu się na śledzeniu wydarzeń boiskowych. Jego zainteresowanie na meczu trwa może pierwsze piętnaście minut. Później szuka sobie innych, ciekawszych dla niego zajęć. Jestem bardzo zadowolona, że z myślą właśnie o dzieciach stworzono specjalne strefy, w których mogą spędzić czas. Animatorzy potrafią kreatywnie zadbać o zajęcie czasu najmłodszym, a my - rodzice możemy w tym czasie spokojnie spoglądać na pojedynek - mówi pani Agnieszka, mama 6-letniego Kuby.

Nie jest jednak tak, że dzieci podczas meczu pozostają wyłącznie pod opieką animatorów. Większość klubów zastrzegła sobie, że najmłodsi mogą przebywać w Strefach Małego Kibica pod opieką rodziców lub opiekunów. - Nie zgadzamy się, aby rodzic przyprowadzał do nas dziecko jeszcze przed rozpoczęciem meczu i odbierał tuż po nim. W tym czasie ma niejako "problem" z głowy, może bez skrupułów napić się z kolegami piwa na sektorze. Dzieci są różne. Są sytuacje, w których nasz podopieczny zaczyna płakać, a rodziców obok brak. Nawet nie mamy pojęcia, gdzie ich szukać - podkreśla Katarzyna Samborska, jedna z wolontariuszek.

Pod okiem profesjonalistów

Strefy Małego Kibica to działalność, którą nie zajmują się bezpośrednio kluby. Dziećmi opiekują się wolontariusze lub specjalizujące się w tym firmy. - Nad bezpieczeństwem dzieci czuwa wyszkolona kadra, aranżując czas wspólnymi grami i zabawami, tak aby uśmiech cały czas był na twarzach naszych najmłodszych kibiców. Strefę często odwiedza nasza klubowa maskotka, której dzieci chętnie przybijają piątkę i robią wspólne zdjęcia - potwierdza w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Antkowiak, menadżer ds. marketingu Łuczniczki Bydgoszcz.

Właśnie w plusligowym klubie z Bydgoszczy najmłodszymi kibicami zajmuje się specjalna firma. - Dzieci w Strefie Małego Kibica przygotowanej przez Family Park, czyli jednego z naszych sponsorów, aktywnie spędzają czas z animatorami. Specjalnie dla nich przygotowane są dmuchane zjeżdżalnie, jak i wiele różnych zabawek oraz ulubione przez najmłodszych malowanie twarzy - dodaje Antkowiak.

Czasem zdarza się, że pomysłodawcami dziecięcej strefy nie są rodzice czy władze klubu, a sami sportowcy. Tak było w przypadku Grot Budowlanych Łódź. - Pomysł na stworzenie specjalnej strefy dla dzieci zrodził się w głowie Eweliny Tobiasz, która w ubiegłym sezonie była naszą rozgrywającą. Ewelina powiedziała, że w hali nie ma miejsca gdzie młodsze dzieci mógłby się bawić. Od razu przeszliśmy do działania. Skontaktowałam się z Salą Zabaw Fikołkowo i zaproponowałam współpracę - przyznała Agnieszka Pruszkowska z łódzkiego klubu.

Nie tylko siatkówka

Strefy Małego Kibica dotarły nie tylko do hali siatkarskich. Coraz częściej atrakcje dla dzieci pojawiają się na innych arenach zmagań - piłkarskich, koszykarskich, żużlowych czy nawet hokejowych. Szczególnie ta ostatnia dyscyplina nie kojarzy się ze spokojnym, rodzinnym wypadem na mecz.

To przecież hokej na lodzie uważany jest za jeden z bardziej brutalnych sportów zespołowych. Częste starcia przy bandzie, krew i bijatyki, to niemal chleb powszedni tej dyscypliny sportu. Jak się jednak okazuje, również tutaj jest miejsce dla najmłodszych widzów. Od sezonu 2011/12 na Stadionie Zimowym w Tychach funkcjonuje sektor dziecięcy. Działacze dwukrotnego mistrza Polski zadbali, aby dzieci nie tylko wspierały swoim dopingiem GKS Tychy, ale również miały czas na beztroską zabawę. W tyskiej Strefie Małego Kibica można pomalować sobie twarz w barwy klubowe, otrzymać drobne upominki oraz słodki poczęstunek.

Niemal identyczny pomysł został przeniesiony na Stadion Miejski w Tychach, gdzie swoje mecze rozgrywa pierwszoligowy GKS. - Rośnie nam kolejne pokolenie kibiców. Już od najmłodszych lat chcemy zachęcać do identyfikowania się z GKS Tychy. Na Stadion Miejski bardzo chętnie przychodzą całe rodziny, które w specjalnie wyznaczonym dla nich sektorze rodzinnym mogą dopingować i wspierać nasz zespół. Specjalnie dla nich przez cały czas trwania meczu przygotowaliśmy całą masę atrakcji - mówił kilka miesięcy temu oficjalnej stronie klubowej Grzegorz Bednarski, prezes Tyskiego Sportu.

Sektory dziecięce działają także między innymi na stadionach Lecha Poznań czy Polonii Warszawa. Coraz częściej kluby proponują całym rodzinom tańsze bilety, które ulokowane są w tak zwanych sektorach rodzinnych. Takie stworzyły choćby Legia Warszawa oraz Wisła Kraków.

Maskotki magnesem

O tym, że klubowe maskotki są marketingowym magnesem kluby NBA czy NHL wiedzą od kilku dekad. Z biegiem czasu moda ta - a raczej obowiązek - dotarł również do polskich klubów. Nieliczne drużyny nie mogą się pochwalić swoim "misiem". Powstają nawet specjalne akcje crowdfundingowe, by kibice mogli się dorzucić na stworzenie maskotki.

Posiadanie "misia" pozwala na realizację programów społecznych. Przykładem jest GKS Katowice, którego maskotka - GieKSik - prowadzi nawet profil na Facebooku. Katowiczanie są dobrym przykładem, jeżeli chodzi o zaangażowanie pozasportowe. celem jest przede wszystkim aktywizacja dzieci w wieku szkolnym oraz zaszczepianie w nich ducha sportowej rywalizacji.

Strefy dziecięce to biznes. Kluby starają się je organizować w taki sposób, by dzieci traktowały je jako plac zabaw i halę opuszczały z uśmiechem na ustach. Łzy są akceptowane tylko wtedy, gdy dzieciak chce zostać dłużej, ale mecz się już skończył. Dziecko ma chcieć wrócić do hali, a wtedy rodzice muszą kupić bilet, a często również napój i przekąskę. - Jesteśmy niezwykle zadowoleni z obecności Strefy Małego Kibica. Dzięki niej najmłodsi już od małego mogą łapać bakcyla sportu, a w kąciku nie mają ani chwili nudy - powiedział Antkowiak.

Kolejny krok to akademie

Piłkarskie kluby mocno stawiają na akademie. Trenować w nich mogą już czterolatkowie, choć jest w Polsce szkółka, która zajmuje się nawet dwulatkami. To Football Academy - największa akademia w Polsce. - Zajęcia z 2 i 3-latkami to oczywiście nie jest jeszcze trening stricte piłkarski. To zajęcia ogólnorozwojowe z elementami piłki nożnej przy czynnym udziale rodzica, który spełnia rolę trenera personalnego lub asystenta swojego dziecka. To jest taki piłkarski żłobek, w którym dominuje uśmiech i dobra zabawa - powiedział Radosław Soperczak, prezes Football Academy.

Właśnie dziecięce strefy mają sprawić, że najmłodsi kibice postawią na sport i zaczną treningi w danym klubie. W optymistycznej wersji sami nakłaniają do tego rodziców. Często zdarza się też, że to właśnie ojciec z matką zawożą swoją pociechę na treningi. Nawet jeśli dziecku w sporcie nie wyjdzie, to zostanie kibicem. Wszak reprezentował dany klub.

Wszystko zaczyna się od "dmuchańców" i malowania twarzy. Tą drogą podążają na świecie. Strefy dla dzieci sprawiają, że mecz jest przyjaznym widowiskiem dla całych rodzin.

Współpraca: Natalia Bugiel

Komentarze (0)