Serbki przystępowały do ćwierćfinałowej rywalizacji po zwycięstwie w grupie D, w której okazały się lepsze od Holandii, Czech oraz Belgii. Natomiast Białorusinki awansowały do 1/4 finału po niespodziewanym triumfie z Czeszkami po tie-breaku.
Serbski zespół od początku konfrontacji chciał narzucić swój styl gry, co mu się udało (8:4). Świetnie radziła sobie przyjmująca Tijana Malesević, dzięki której jej drużyna prowadziła 15:11. W ekipie z Białorusi liderką była Tatsiana Markewicz, ale miała zbyt małe wsparcie ze strony reprezetacyjnych koleżanek. Podopieczne Zorana Terzicia już nie dały się zatrzymać w pierwszym secie i odniosły wiktorię do 19.
Po zmianie stron wicemistrzynie olimpijskie nie zamierzały zwalniać tempa, a umiejętnie ich poczynaniami kierowała rozgrywająca Bojana Zivković. Serbia pewnie wykorzystywała swoje okazje w ofensywie i wygrywała 14:10. Ciężar gry na swoje barki brała Tijana Bosković, którą wspomagała Stefana Veljković (20:11). Serbki były w stanie postawić kropkę nad "i", zwycieżając zdecydowanie 25:12.
Brankica Mihajlović oraz spółka wciąż dzieliły i rządziły na boisku, zaś Białorusinki nie miały argumentów do skutecznej walki (11:7). Serbki spokojnie kontrolowały sytuację i pewnym krokiem zmierzały w kierunku półfinału czempionatu Starego Kontynentu. Ostatecznie serbskie zawodniczki triumfowały w trzeciej odsłonie 25:14, a w całym starciu 3:0.
O finał Euro reprezentantki Serbii zagrają z Rosjankami lub Turczynkami.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło
ME 2017 kobiet, ćwierćfinał:
Serbia - Białoruś 3:0 (25:19, 25:12, 25:14)
Serbia: Maesević, Zivković, Mihajlović, Veljković, Stevanović, Bosković, Pusić (libero) oraz Blagojević (libero), Milenković, Mirković.
Białoruś: Markewicz, Harelik, Kawalczuk, Palczeuska, Kalinouska-Gungor, Barysewicz, Pawlukowska (libero) oraz Edarynczyk (libero), Jaafar, Seryk, Klimec, Smirnowa.