Anna Bagińska, WP SportoweFakty: Obserwował pan zmagania grupy B w tegorocznych mistrzostwach Europy. Chyba trochę niespodziewanie w zestawieniu, gdzie są Włochy, wygrali Niemcy i awansowali bezpośrednio do ćwierćfinału?
Michał Gogol, trener Espadonu Szczecin, były statystyk polskich reprezentacji: Wydaje mi się, że bez dwóch asów występujących w reprezentacji Włoch, Niemcy mieli ułatwione zadanie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że Georg Grozer, Lukas Kampa, Christian Fromm i Denis Kaliberda to od wielu lat jest trzon reprezentacji i oni potrafią grać ze sobą w ciemno. Zmodyfikowali trochę obsadę na środku siatki i dołączyli do składu młodego libero, który pomimo braku doświadczenia, naprawdę rozgrywał świetne zawody. Mają również bardzo ciekawych ludzi na ławce.
Myślę więc, że jeśli się popatrzy na składy personalne tych drużyn po tym jak się Włosi osłabili, to nie jest niespodzianka, tylko raczej jest to wywalczony rezultat. Drużyny były o podobnym potencjale i nagle zadecydowały szczegóły, a tak naprawdę jeden set, ten tie-break w bezpośrednim spotkaniu.
Trzon niemieckiej drużyny może i się nie zmienił, ale bez Georga Grozera trudno byłoby im wygrać grupę.
Zdecydowanie. Pamiętajmy, że Georg Grozer oprócz tego, że jest maszynką do zdobywania punktów, to jest też tak naprawdę ogromnym motorem mentalnym tej drużyny. Z racji tego, że w przeszłości miałem okazję z nim pracować, wiem jak wielki wpływ na drużynę może mieć swoją osobą, jak potrafi zmotywować szatnię. To jest jakby dodatkowy trener i serce drużyny. Jak popatrzymy jak zachowuje się na boisku, jak się cieszy, jak naturalna jest jego radość, jak nawet w meczu, w którym grał, dopingował kolegów z kwadratu, to wielu zawodników tak wielkiego formatu, jak on, na takie zachowanie sobie by nie pozwoliło. On po pierwsze pokazuje, że nie jest żadną gwiazdą wobec swoich kolegów z drużyny, tylko stawia się na równi z nimi, a po drugie jak ważna jest dla niego ta drużyna i jak bardzo chce, żeby wygrywała.
Tyle o Niemcach. Rosji i Serbii można było się spodziewać od razu w ćwierćfinale, ale Belgów?
Myślę, że Belgowie zaskoczyli wszystkich. Oni w kolejnych imprezach byli skazywani na pożarcie, mimo że pukali do tej europejskiej czy nawet światowej czołówki. Ten zespół ma kim grać, chociaż ich siłą i tak jest zespołowość. Mają trenera, który ma swoją filozofię i który postawił sobie za punkt honoru odseparowanie ich mentalnie od tej belgijskiej przeciętności, w której sami tkwili, jak sam to wielokrotnie mówił przy okazji Ligi Światowej.
ZOBACZ WIDEO: Oskar Kaczmarczyk: Jesteśmy świetnie przygotowani fizycznie. Potrzebna nam pewność
Myślę, że zrobili krok do przodu i są taką drużyną, z którą się trzeba liczyć w Europie, natomiast pytanie teraz jest takie, czy są gotowi wygrywać? Na razie zgłosili akces do medalu, ale ten najważniejszy krok jest jeszcze przed nimi. Ćwierćfinał to taka faza praktycznie każdego turnieju siatkarskiego, gdzie grubą kreską oddziela się drużyny najmocniejsze od tych, które są pretendentami. Prawda jest też taka, że często następuje wtedy bardzo brutalna weryfikacja.
Możemy się więc spodziewać, że ćwierćfinały zweryfikują nam te wszystkie drużyny-niespodzianki i potem nie będzie już żadnych zaskoczeń?
Mistrzostwa Europy kochają niespodzianki. Można szukać przyczyn w wielu aspektach, chociażby w takich, że to jest ostatnia impreza tego całego cyklu reprezentacyjnego, który zaczyna się w maju. Mistrzostwa są trochę podsumowaniem tego sezonu. Pamiętam jak kiedyś Andrea Anastasi wygrał mistrzostwo z Hiszpanią, co było pełnym zaskoczeniem i utarł nosa całej siatkarskiej Europie, więc kto wie? Na razie mamy kilka niespodzianek, jeśli ten trend się utrzyma, to może dojść do sensacji.
Na podstawie tego, co zobaczyliśmy, może pan pokusić się o typy, kto może tym razem sięgnąć po tytuł?
Ciężko powiedzieć, bo jest kilka drużyn turniejowych, takich, które dojrzewają razem z turniejem, które potrafią naprawiać swoje błędy. Do takich drużyn zalicza się też Polska. Jak popatrzymy na historię różnych rozgrywek, to często te medale rodziły się naprawdę w bólach. My też jesteśmy takim narodem, który jak jest naprawdę ciężko, to się konsoliduje i patrzy w jednym kierunku. Może więc być tak, że nawet te drużyny, które odniosły porażki, jak Francja, Włochy czy nasza reprezentacja, mogą wygrać turniej. Są ekipy, które potrafią bardzo szybko wyłapywać swoje błędy i je korygować. Mają odwagę zmieniać swoje pierwsze szóstki. Jeśli te zespoły mają odwagę podczas turnieju robić takie zmiany, to wszystko się może zdarzyć.
Natomiast muszę się przyznać, że z racji tego, że tutaj w Szczecinie oglądałem na żywo wszystkie mecze, to Niemcy rzeczywiście wyglądają na mocną drużynę, Natomiast pytanie brzmi, jak poradzą sobie ci młodzi zawodnicy plus Denis Kaliberda, bo jednak na razie on gra poniżej swoich możliwości i od niego na pewno będzie bardzo dużo zależało. Serbowie pokazali, że są bardzo mocni pod każdym względem, przede wszystkim mają świetną zagrywkę i grają bardzo odważnie. Myślę, że faworytów może być trzech, czterech, natomiast i tak kluczowe są ćwierćfinały.[nextpage]
Nie należy więc przekreślać szans reprezentacji Polski? Wiadomo, że było dużo emocji po przegranym meczu z Serbią na otwarcie mistrzostw. Potem jednak Polacy wygrali te dwa mecze, które mieli wygrać.
Na pewno jest teraz ogromna presja na drużynie, z racji też tego, że impreza jest rozgrywana w Polsce, a siatkówka jest u nas popularnym i medialnym sportem. Po meczu otwarcia trochę powietrza uszło z tego balonika, ale początek spotkania z Finlandią był bardzo nerwowy. Nasza gra była szarpana, natomiast później, jak już gra była bardziej na luzie, to naprawdę przyjemnie się to oglądało. Na pewno nasza drużyna pokazała w tym meczu, że jest dojrzałym zespołem. Może nie wszyscy zawodnicy mieli dobrą dyspozycję w elemencie zagrywki, ale zmienialiśmy jej rytm, zaskoczyliśmy Finów kilkoma skrótami. Pokazaliśmy, że potrafimy szybko zmienić styl i myślimy też nad tym, co robimy.
Co będzie dalej? Na pewno są drużyny, z którymi trzeba bardziej zaryzykować. Powiedzmy, że nasz potencjał ludzki w meczach z Finlandią i Estonią był większy, dlatego też byliśmy faworytami. Teraz potencjał ludzki w tej drugiej rundzie bardziej się wyrówna i na pewno my musimy być nastawieni na dużo większe ryzyko w swojej grze. Już mniej będzie kalkulowania, a niestety trzeba będzie wdać się w dużo bardziej emocjonalne pojedynki z tymi drużynami.
W tej drugiej rundzie zagramy ze Słowenią, która nas wyeliminowała dwa lata temu z mistrzostw Europy. Czy to ten sam zespół co wtedy, kiedy sięgał po srebrny medal?
Nie ma w składzie Klemena Cebulja. To jest duża strata dla tej drużyny. Jest też inny trener, który ma swoją wizję prowadzenia zespołu. Myślę, że mamy rachunki do wyrównania i to nam powinno wystarczyć jako motywacja na ten mecz. Teraz mamy wszystko w swoich rękach, jesteśmy u siebie. Zawodnicy, którzy grali w tym spotkaniu dwa lata temu, pewnie nawet czekają na tę konfrontację z utęsknieniem i chcą się zrewanżować za tę porażkę z Bułgarii.
Oczywiście teraz możemy gdybać, że tej rundy można było nie grać, ale teraz to już zostawmy, bo to już jest przeszłość, a skupmy się na tym, co jest. Myślę, że Słowenia to jest bardzo dobry przeciwnik pod względem takiego rewanżu i powinniśmy być naprawdę zmotywowani, chociażby przez ten fakt, że oni nas wyeliminowali dwa lata temu z mistrzostw. Po drugie to jest naprawdę silna drużyna, która wygrała w tym roku drugą dywizję Ligi Światowej i pokonując takiego rywala, wysyłamy też sygnał, że jesteśmy drużyną gotową do walki z najlepszymi.
Jeśli wygramy ze Słowenią, czeka na nas Rosja, nasz zawsze "ukochany" rywal.
Rozegraliśmy z tą drużyną wiele pasjonujących meczów, zwłaszcza podczas mistrzostw świata. Tradycje naszych małych wojenek z Rosją są duże. Będzie to ogromne wydarzenie w naszym kraju. Na pewno już wszyscy zacierają ręce i nie mogą się doczekać tego, ale na razie jedzmy małą łyżeczką. Skupmy się na meczu ze Słowenią, bo to jest tak naprawdę nasz pojedynek o życie, który musimy wygrać. To jest groźny przeciwnik, ale też oczywiście w naszym zasięgu. Nie traktujmy tej drużyny z góry. Potraktujmy ją na zasadzie bycia podrażnioną ekipą,
tą, która wyjdzie i będzie miała w pamięci mecz sprzed dwóch lat i będzie się chciała za ten mecz odegrać. To jest teraz klucz do wszystkiego.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)