Obyło się bez niespodzianki w pierwszym półfinale tegorocznej Champions League. Kolektyw Władimira Alekno mimo tego, że był poza rytmem meczowym i nie zaprezentował się na miarę swojego potencjału, zdołał odprawić niemiecką ekipę Berlin Recycling Volleys 3:0.
- Po raz ostatni graliśmy mecz 16 dni temu i po prostu chcieliśmy dobrze zagrać. Chcieliśmy pokazać się jako drużyna, tak jak mamy w zwyczaju. Nasze emocje były w początkowej fazie meczu naprawdę bardzo duże. Czasem jednak, kiedy chcesz czegoś zbyt mocno, możesz zwariować i myślę, że w drugim secie to wszystko było widać. Później emocje po naszej stronie opadły i staliśmy się bardziej skoncentrowani. Mam nadzieję, że ten poziom skupienia uda nam się w kolejnym meczu utrzymać od początku do końca - mówił po meczu Matthew Anderson, przyjmujący Zenit Kazań.
To właśnie wspomniany przez 30-latka drugi set był najbardziej wyrównany. Wówczas obie ekipy zamieniły się miejscami, bowiem to kazańska drużyna regularnie popełniała błędy własne. Stąd walka toczyła się do 22 punktu, po czym Wilfredo Leon zameldował się na linii 9. metra i rozstrzygnął losy partii.
- Ta hala jest inna niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Przez ostatnie dwa tygodnie trenowaliśmy na własnej i do niej przywykliśmy. Tam czujemy się komfortowo, a teraz aby wygrać musimy przejść wszystkie przeszkody i oswoić się z tą halą - mówił Anderson tłumacząc błędy własne swojej ekipy.
Przyjmujący Zenita w starciu z BRV był trzecim najczęściej punktującym zawodnikiem swojej drużyny. Zapunktował 12 razy, z czego 9 atakiem. W ofensywie zanotował skuteczność 60 proc., z kolei w defensywie 69 proc. pozytywnego przyjęcia. Jego dobra dyspozycja w odbiorze zagrywki może okazać się znamienna w meczu finałowym przeciwko bardzo dobrze serwującej Sir Sicoma Colussi Perugia.
Do wielkiego finału dojdzie już w niedzielę o godzinie 19 w rzymskiej hali Palalottomatica. Mecz poprzedni rywalizacja o 3. miejsce gdzie bój stoczą Cucine Lube Civitanova i sobotni rywal Zenita, Berlin Recycling Volleys.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Perugia bez szans w Trydencie