Wtorkowy mecz 23. kolejki PlusLigi, pomiędzy Cerrad Czarnymi a PGE Skrą, dostarczył spodziewanych emocji. Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy przede wszystkim dzięki kapitalnym seriom Michała Kędzierskiego i Wojciecha Żalińskiego w polu serwisowym wygrali premierową odsłonę 25:16.
- W pierwszym secie na pewno zagrywaliśmy lepiej niż w kolejnych. Znowu więc się potwierdziło, że kto zagrywa, ten wygrywa. Zwycięzcy poszczególnych setów byli zdecydowanie lepiej dysponowani w tym elemencie - przyznał po zakończeniu zawodów kapitan radomskiej drużyny, który zapisał na swoim koncie dwie punktowe zagrywki.
Wojskowi sprawili olbrzymie problemy Bartoszowi Kurkowi, który co prawda wybiegł w pierwszej "szóstce", ale błyskawicznie, bo już przy stanie 0:5, został zmieniony przez Artura Szalpuka. - Chyba każdy w Polsce będzie miał teraz taktykę, aby serwować w Bartka. Nie chodzi o to, że on nie umie przyjmować, tylko że przy zmianie pozycji nie ma takiej pewności, jak ktoś grający na niej od początku - podkreślił skrzydłowy Czarnych.
Podopieczni Roberta Prygla mogli wygrać nawet za trzy punkty. - Wiele było momentów, w których przeważaliśmy. Gdybym miał oceniać tylko to spotkanie, to byliśmy dla Skry równorzędnym rywalem. Niuanse, poszczególne momenty zadecydowały o tym, że to rywale zwyciężyli - zaznaczył Żaliński.
ZOBACZ WIDEO: Młoda Polka zachwyciła 50 milionów internautów. "Kiedy latam, czuję się jak ptak"
Był drugim, po Mariuszu Wlazłym, a najlepszym w swoim zespole punktującym wtorkowych zawodów. Zdobył 21 "oczek", atakując z 46-procentową skutecznością (13/28). Sześciokrotnie zablokował przeciwników.
W najbliższej kolejce znajdujący się na siódmym miejscu Czarni będą gościć w Gdańsku. Będący bezpośrednio za nimi Lotos Trefl ma tyle samo punktów - 37 - ale jeden pojedynek rozegrany więcej. - Każdy zna wagę tego spotkania. Można powiedzieć, że jest to mecz za sześć punktów, a dla nas o zabezpieczenie tego siódmego miejsca - zapowiedział kapitan.