Andrzej Kowal: Jeżeli nie miałbym wsparcia ze strony klubu, nie pracowałbym w Asseco Resovii

WP SportoweFakty / Daria Doległo
WP SportoweFakty / Daria Doległo

- Jeżeli nie miałbym wsparcia ze strony klubu, na pewno bym nie pracował w Asseco Resovii - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Kowal. Trener wicemistrzów Polski nie ukrywa, że ostatnia deklaracja zarządu jest dla niego bardzo cenna.

Siatkarze Asseco Resovia Rzeszów mają za sobą gorący tydzień. Porażka na własnym parkiecie z GKS-em Katowice sprawiła, że na zespół wylała się fala krytyki. Sporo gorzkich słów z ust kibiców padło również pod adresem szkoleniowca drużyny Andrzeja Kowala. Część kibiców domagała się nawet natychmiastowej dymisji szkoleniowca. Sam zainteresowany nie zamierzał uchylać się od odpowiedzialności i krótko po meczu oddał się do dyspozycji zarządu. Klubowi włodarze nie zdecydowali się jednak na podjęcie drastycznych kroków i wbrew oczekiwaniom wielu fanów, zadeklarowali pełne poparcie dla zespołu i sztabu szkoleniowego przed starciem z Łuczniczką Bydgoszcz.

- To na pewno dla mnie bardzo ważne. Jeżeli trener, nie dotyczy to tylko mnie, nie ma wsparcia w klubie, jego praca nie ma sensu. Wszyscy szkoleniowcy w trakcie swojej pracy mają lepsze i gorsze momenty, nie ma co się oszukiwać. To samo dotyczy zawodników. Pierwszą instancją, która w razie potrzeby reaguje, jest oczywiście zarząd. To on wpływa na trenera. Ten z kolei wpływa na zespół. Jeżeli nie miałbym wsparcia ze strony klubu, na pewno bym nie pracował w Asseco Resovii - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty szkoleniowiec wicemistrzów Polski.

W konfrontacji z ekipą znad Brdy siatkarze wicemistrza Polski potwierdzili, że najgorsze mają za sobą. Ekipa z Podkarpacia w trzech setach odprawiła podopiecznych Piotra Makowskiego, którzy w kilku wcześniejszych potyczkach pokazali się z dobrej strony. Przeciwko Pasom gospodarze nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia. Po tym meczu sztab szkoleniowy i zawodnicy mogli odetchnąć z ulgą. Przed sobotnim starciem w obozie przyjezdnych panowała bowiem spora niepewność i obawa o końcowy wynik.

- Jeżeli przegrywamy taki mecz jak z Katowicami to nie da się ukryć, że takie spotkania zawsze gdzieś w głowie siedzą. Nikt mi nie powie, że jest inaczej. Nawet ktoś, kto jest mistrzem olimpijskim, zawsze po takiej wpadce ma chwile zastanowienia. Może nie do końca jest to forma niepewności. Siatkówka na wysokim poziomie to jednak działanie intuicyjne, podświadome, wypracowane wcześniej na treningu. Nasza pewność siebie ostatnimi porażkami została zachwiana, ale tak na prawdę ten element buduje się przez cały sezon, aby w najważniejszym momencie osiągnąć najwyższy poziom - przyznał po spotkaniu w Bydgoszczy trener Kowal.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa

Czy wygrana w grodzie na Brdą to dla fanów ekipy z Podkarpacia powód do optymizmu przed kolejnymi starciami? Rywale, z którymi Asseco Resovia Rzeszów zagra w ciągu najbliższych kilku kolejek, nie należą do grona ligowych tuzów. Obok najbliższego przeciwnika, Indykpolu AZS Olsztyn, na liście wyzwań znajdują się: AZS Częstochowa, BBTS Bielsko-Biała, Effector Kielce i MKS Będzin.

- Na podstawie jednego meczu nie można powiedzieć czy odzyskaliśmy swój rytm. Coś więcej na ten temat będzie można powiedzieć po rozegraniu kilku kolejnych spotkań. Wówczas okaże się, jaki jest obecny poziom formy prezentowanej przez zespół - zapowiada szkoleniowiec wicemistrzów Polski.

Komentarze (4)
avatar
Moderator
22.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gwarancji nigdy nie ma, zwłaszcza, że genialny Antiga jest wolny :P 
avatar
mati13
22.11.2016
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
To była dobrze zaplanowana "szopka" od początku, od zakończenia meczu z GKS-em. I wszyscy wiedzieli od początku, zapewne sam Kowal też, że zarząd go nie zwolni bo nie od dziś się dobrze rozumie Czytaj całość