WP SportoweFakty: Gdy rozmawialiśmy na koniec poprzedniego sezonu nie była pani pewna swojej przyszłości. Co spowodowało, że została pani w Łodzi i dalej będzie reprezentować barwy Budowlanych?
Heike Beier: Po zakończeniu rozgrywek ligowych miałam kilka możliwości, mogłam przebierać w ofertach. Miniony rok był jednak dla mnie udany. Dobrze czułam się w zespole. Istotne było dla mnie, że tym razem będę brała udział w przygotowaniach do nowego sezonu od samego początku, a znam już miasto, ludzi i drużynę, w której zmieniło się tylko kilka zawodniczek. Największym atutem Budowlanych była jednak świetna atmosfera wewnątrz zespołu i to na pewno w dużym stopniu wpłynęło na moją decyzję.
Czy podpisując umowę wiedziała pani, które zawodniczki wzmocnią zespół? Miała pani świadomość, że w nowym sezonie klub będzie chciał walczyć o poprawienie niezłego (5. miejsce) wyniku z poprzednich rozgrywek?
- Kiedy podejmowałam decyzję o pozostaniu w Łodzi nie było jeszcze wiadomo kto dołączy do Budowlanych. Ale słyszałam jakie klub ma plany i wiedziałam o pewnych nazwiskach, które znajdują się w kręgu zainteresowań naszych działaczy.
[b]ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk
Kadra zespołu na nowy sezon jest już znana. Czy uważa pani, że nowe zawodniczki podniosą jakość gry waszej drużyny?[/b]
- Na pewno są to dobre transfery, ale o sile zespołu z Łodzi nie decydowały dotychczas indywidualne umiejętności, tylko funkcjonowanie wszystkich zawodniczek razem, współpraca między nimi. Myślę, że tak będzie i tym razem. Znam Sylwię Pelc z Bielska-Białej i wiem, że ma dobry, pasujący do nas charakter. Podobnie wygląda sytuacja z Pauliną Maj, która ma rewelacyjną osobowość. Kai Grobelnej nie miałam okazji poznać, ale jeśli o nią chodzi to wiadomo, że jest częścią słynącej ze świetnej atmosfery reprezentacji Belgii. Nie mam w związku z tym wątpliwości, że dogadamy się w szatni i stworzymy fajną grupę, która będzie w stanie walczyć z każdym.
W zeszłym sezonie za prowadzenie zespołu odpowiadał duet Jacek Pasiński - Błażej Krzyształowicz. Teraz drugi z nich będzie już samodzielnie prowadzić drużynę. Poradzi sobie?
- Wydaje mi się, że pojawi się też asystent. Jednej osobie na pewno trudno byłoby wszystko ogarnąć, zwłaszcza że Błażej pierwszy raz od początku sezonu będzie głównodowodzącym. Jestem pewna, że trwają intensywne prace nad uzupełnieniem sztabu szkoleniowego, choć nie mam wątpliwości, że Błażej będzie dobrym pierwszym trenerem i może poprowadzić nas do sukcesów.
Na razie, na samym początku okresu przygotowawczego, obecność asystenta jest może mniej istotna, ale kiedy zaczniemy grać mecze i będzie tyle elementów, na które warto zwrócić uwagę, zwłaszcza w kontekście przygotowań taktycznych, więcej oczu do analiz na pewno się przyda.
Czy rozmawialiście już wewnątrz drużyny, albo z działaczami, na temat celów na nadchodzący sezon?
- Na razie nie było tak rozmów. Dopiero rozpoczynamy treningi, ale pewnie w przyszłym tygodniu tego typu tematy zostaną poruszone. Myślę, że jesteśmy konkurencyjnym zespołem i możemy walczyć o medale Orlen Ligi. Nie mówię, że na pewno zostaniemy mistrzami, ale stać nas na dobry wynik.
Ważna będzie dla was gra w europejskich pucharach?
- Dla mnie na pewno, bo zdecydowałam, że nie będę w tym sezonie występować w reprezentacji Niemiec, a bardzo lubię podróżować i odwiedzać nowe miejsca. Dlatego występy na arenie międzynarodowej dadzą mi teraz taką możliwość.
Przygodę z reprezentacją postanowiła pani tylko zawiesić czy jednak definitywnie zakończyć?
- Jeśli w najbliższym czteroleciu będę miała okazję walczyć o udział w igrzyskach olimpijskich to będę chciała o to walczyć i potem pojechać na tę imprezę. Na ten moment mam już jednak na koncie grę w mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata czy World Grand Prix i w mojej głowie te trzy letnie miesiące, które mogę poświęcić rodzinie i spędzić w domu, wydają się bezcenne. Nie może być tak, że zawsze będę poza domem, niedostępna dla najbliższych.
Rozumiem, że tegoroczne wakacje udało się w końcu, pierwszy raz od dawna, spędzić właśnie w gronie rodzinnym?
- Tak, to był wspaniały czas, w którym mogłam nacieszyć się rodziną i przyjaciółmi. Bardzo mi tego brakowało.
Czyli udało się w pełni naładować akumulatory przed kolejnym sezonem ligowym?
- Zdecydowanie. Nawet na tyle, że już dwa tygodnie temu cieszyłam się na myśl o pierwszym treningu. W tej chwili jestem tu naprawdę szczęśliwa.
Czy dla waszego zespołu problemem może być fakt, że na zajęciach jest w tej chwili tylko siedem zawodniczek pierwszego składu? Resztę czeka jeszcze gra w reprezentacjach.
- Na ten moment trudno mi powiedzieć, ponieważ zwykle to ja byłam w grupie siatkarek, które w ostatniej chwili dołączały do zespołu. Obecna sytuacja jest dla mnie nowością. Pierwszy trening był jednak bardzo udany. Myślę, że oprócz ciężkiej pracy czeka nas też sporo dobrej zabawy.
Rozmawiał Marcin Olczyk