Człowiek, który oddał brodę za mistrzostwo Polski

WP SportoweFakty / Maja Kozłowska
WP SportoweFakty / Maja Kozłowska

ZAKSA po trzynastu latach została ponownie mistrzem kraju. Na sukces z wielkim mozołem pracowali rzecz jasna główni bohaterowie - siatkarze, ale także członkowie sztabu. Jedną z takich osób jest Piotr Pietrzak - trener przygotowania fizycznego.

Piotr Pietrzak dołączył do sztabu ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w sezonie 2011/2012. Wówczas Argentyńczyka Alejandro Bertorello, który był odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne zawodników, zastąpił Luca Donati. Pietrzak miał wesprzeć Włocha i nabyć od niego doświadczenia. Jako pojętny uczeń i dobry fachowiec, szybko samodzielnie zaczął trzymać pieczę nad przygotowaniem fizycznym siatkarzy ZAKSY.

Po ostatnim meczu finałowym sezonu 2015/2016 Piotr Pietrzak zaintrygował szerszą siatkarską publiczność symbolicznym rytuałem. A chodzi tu oczywiście o obcięcie brody, która zdobiła jego twarz przez cały sezon. Najwięcej radości z całego zabiegu miał przyjmujący Kevin Tillie, który z uśmiechem dziecka i nożyczkami do papieru w dłoni, krok po kroku, pozbawiał Pietrzaka zarostu.

Urodzajna ziemia strzelecka

Można śmiało stwierdzić, że położone nieopodal Kędzierzyna-Koźla Strzelce Opolskie obfitują w ludzi, zajmujących się przygotowaniem sportowców "od kuchni". Prócz Piotra Pietrzaka z tych samych terenów pochodzą obaj fizjoterapeuci ZAKSY: Paweł Brandt [także fizjoterapeuta kadry narodowej - red.] oraz Remigiusz Koteluk. Trener przygotowania fizycznego z entuzjazmem wspomina, skąd w jego życiu wziął się sport, a co ciekawe, sam niegdyś próbował swoich sił jako siatkarz. - Jako mały chłopiec biegałem z kolegami po podwórku, ale to mój tata zaszczepił we mnie nutkę sportowca. Kiedy był młody grał w siatkówkę, pochodzi z Wałbrzycha i występował w drużynie Chełmca. Od tego się zaczęło, a później historia potoczyła się sama. W szkole średniej zacząłem grać w trzecioligowym klubie w Strzelcach. Przez cztery lata regularnie chodziłem na treningi i bardzo mi się to spodobało. Następnie zostałem studentem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach - były to studia trenerskie, na których przekonałem się, że siatkówka to na pewno sport, w którym chciałbym pracować. Zawsze też lubiłem podnosić ciężary, biegać, skakać i robić tego typu rzeczy, więc stwierdziłem, że w tym czuję się zdecydowanie najlepiej. Dużo więcej rzeczy widzę, rozumiem i mógłbym się w tym kierunku rozwijać. Następnie skończyłem studia podyplomowe, jeszcze międzyczasie był wyjazd do Anglii, dużo rzeczy się działo i zawędrowałem z "wielkiego świata" z powrotem na Opolszczyznę, do Kędzierzyna-Koźla, czyli niedaleko Strzelec - obszernie opowiada trener.

"Taki polski Spartanin"

Trener przygotowania fizycznego, podobnie jak fizjoterapeuta, czy po prostu szkoleniowiec drużyny to taki zawód, w którym po zatrzaśnięciu drzwi hali, obowiązki mówiąc potocznie "zanosi się" do domu. W opisywanym przypadku owocem pracy jest wysoka forma graczy, która prowadzi do największych sukcesów. - Jestem odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne zawodników. To jest taka dosyć szeroka działka, która się zazębia z innymi dziedzinami. W klubie absolutnie nikt z nas nie pracuje indywidualnie, co zawsze podkreślam. Kiedy pracę kończą fizjoterapeuci, wówczas wkraczam ja i przygotowuję chłopaków do pełnych obciążeń i treningów. To jest jeden aspekt. Drugim jest dbanie o to, żeby byli zdrowi, czyli szeroko pojęte programy prewencyjne, które opracowuję również nie sam, ale także z naszymi fizjo i przede wszystkim dbanie o to, żeby gracze byli silni, skoczni, zdrowi. Maksyma olimpijska: "Szybciej, wyżej, silniej" bardzo mi się podoba i przyświeca mojej pracy - mówi z pasją w głosie Piotr Pietrzak.

ZOBACZ WIDEO Stephane Antiga: Tokio? Tam można zagrać tylko bardzo dobrze (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

A jak bywa z utrzymaniem dyscypliny na treningach u dorosłych mężczyzn? - Nie wolno uogólniać. Tak samo, jak do dzieci trzeba mieć różne podejście: jednemu trzeba pogrozić, drugiemu posłodzić, trzeciego pogłaskać. Tak samo wygląda sytuacja, jeśli chodzi o osoby dorosłe. Na pewno moja praca jest także bardzo uwarunkowana od pracy pierwszego trenera i na początku sezonu przeprowadziliśmy wiele rozmów. "Fefe" pytał mnie, jak widzę niektóre sprawy, co chciałbym wyegzekwować itd. To on spowodował, że ta drużyna nie tylko na siłowni, nie tylko na rozgrzewkach, ale przede wszystkim na boisku była zdyscyplinowana i dążyła do wyznaczonego celu. Moja rola jest taka, że mogę zwrócić uwagę, powiedzieć co zrobić, jak robić, co poprawić, a co nie. Natomiast ogół to jest praca trenera i tutaj wielkie słowa uznania dla niego, bo to on trzyma pieczę nad wszystkim, jak prawdziwy szef - dodaje członek sztabu ZAKSY.

Piotr Pietrzak w okresie przygotowawczym ma także kontakt z graczami Młodej Ligi, z którymi również dogaduje się rewelacyjnie [w późniejszym etapie, przygotowaniami zajmuje się rzecz jasna trener Dembończyk - red]. - Z Piotrkiem pracowałem ponad trzy lata i był to mój pierwszy trener od przygotowania fizycznego. Myślę, że na lepszego nie mogłem trafić, bo on żyje tym, co robi. W każde ćwiczenie wkłada serce i chce żeby wszyscy wykonywali je w stu procentach i jak najlepiej. Czasami znęcał się nad nami i w danym momencie nie byłem mu za to wdzięczny, ale po wykonanym zadaniu zawsze było dobrze przybić mu "pionę", że się wykonało dobrą pracę. A jeśli mówiliśmy, że czegoś się nie da zrobić, to wtedy on to robił i się nawet przy tym nie zmęczył. Taki polski Spartanin - wspomina Maciej Polański, młody środkowy ZAKSY, od roku grający na wypożyczeniu w niemieckim Chemie Volley Mitteldeutschland-Pirates.

Na podium stanąć, wielkości poczuć zew…

Nie da się ukryć, że na ten tegoroczny, wyczekany przez kędzierzyńskich kibiców medal z najcenniejszego z kruszców, ciężko pracowali nie tylko zawodowi gracze, ale i profesjonalni, najlepsi w swoim fachu członkowie sztabu. Wszyscy, bez wyjątku. A jak złoto smakuje po niespełna trzech tygodniach? - Złoto smakuje i jeszcze długo będzie smakowało wyśmienicie. Przede wszystkim przez ogrom pracy, jaki włożyliśmy w ciągu całego sezonu. Mimo że graliśmy tylko na polskim podwórku, skupiając się na pucharze i na lidze, pracy włożyliśmy naprawdę dużo. Wiele aspektów złożyło się na to, że odnieśliśmy sukces, tym bardziej złoto smakuje przesłodko - dodaje Pietrzak, który w minionym tygodniu zdobył kolejny złoty krążek, tym razem w finale amatorskiej ligi na terenie miasta Kędzierzyn-Koźle.

Warto nadmienić, że wśród siatkarzy ZAKSY więcej emocji niż dekoracja na mistrzów Polski, wzbudziło inne wydarzenie – obcinanie brody Piotra Pietrzaka. Kibice podejrzewali, że musiał być to wynik przegranego zakładu, ale sam zainteresowany wyjaśnił sytuację. - To nie był zakład, ale taka umowa między nami, że jak zdobędziemy mistrzostwo to golimy brodę i słowa dotrzymałem. A z perspektywy czasu myślę, że to był taki mały cel sam w sobie, który odsuwał myślenie tylko i wyłącznie o mistrzostwie. Momentami śmiałem się, że chłopakom bardziej zależy na tym, żeby mi zgolić brodę, niż zdobyć złoto, co jest oczywiście absurdem, ale w naszym gronie to odwrócenie uwagi fajnie zadziałało.

Zwycięskiego składu się nie zmienia? A jednak

Ze względu na przepisy dotyczące obcokrajowców w polskiej lidze, ZAKSA musiała się rozstać z Jurijem Gladyrem, który reprezentował trójkolorowe barwy od siedmiu sezonów. Kolejny środkowy, Krzysztof Rejno został wypożyczony MKS-u Będzin, ale chyba najbardziej zaskakująca, bo zupełnie niespodziewana, była decyzja o odejściu z drużyny statystyka - Kamila Sołoduchy. Aczkolwiek z przyczyn rodzinnych, więc powód oczywiście jak najbardziej zrozumiały. - Kamil zaskoczył nas wszystkich tą decyzją. Jest to tym bardziej zaskakujące, że zdobyliśmy złoto, a jak to się mówi, zwycięskiego składu się nie zmienia. Była to jego suwerenna decyzja, bo wiadomo, praca pracą, ale jest także życie osobiste: żona, planowanie rodziny i doskonale rozumiem jego decyzję. Odległość między Olsztynem, a Kędzierzynem jest potężna i ciężko połączyć wówczas życie rodzinne. Jedyne, co mogę mu powiedzieć teraz: dziękuję bardzo za współpracę i wkład w sukces, który odnieśliśmy. Życzę mu powodzenia w każdym aspekcie: rodzinnym, zawodowym itd. - dziękuje koledze Piotr Pietrzak.

O tym, że w drużynie ZAKSY panuje świetna atmosfera, siatkarze mówili w wywiadach przez cały sezon 2015/2016. Wzajemny szacunek do pracy kolegów, dostrzec można także na ławce trenerskiej. - Nikt nie może powiedzieć o Piotrku złego słowa. To jest profesjonalista w każdym calu, totalnie poświęca się dla całej drużyny. W kolejnym sezonie pokazał, że jego praca jest naprawdę bardzo ciężka. Wykonuje kawał dobrej roboty, stara się rozwijać i jest takim dobrym duchem dla chłopaków. Kiedy na siłowni trzeba im przyłożyć, to im przykłada, ale kiedy trzeba z nimi porozmawiać i wysłuchać to zawsze jest na miejscu. On musi być bardzo blisko z zawodnikami, musi wiedzieć, co komu dolega, czy ktoś może trenować więcej, czy mniej. To naprawdę bardzo ważna osoba w naszej drużynie i cieszymy się, że jest z nami - mówi asystent Ferdinando De Giorgiego, Michał Chadała.

Aktywność przede wszystkim

Dla osób zawodowo związanych ze sportem, wakacje, czy też czas wolny często są pojęciami względnymi. Piotr Pietrzak budżetu czasu, szczególnie w trakcie sezonu, nie ma zbyt wiele, ale zawsze znajdzie chwilę na aktywność fizyczną. W lecie można obejrzeć jego poczynania na plaży. - W okresie od maja do połowy lipca (później znowu zaczynamy się spotykać w hali częściej) jest takim okresem, kiedy możemy pozwolić sobie na to żeby raz, dwa razy w tygodniu pograć na piasku. Takie turnieje są fajne, bo cały czas mamy do czynienia z siatkówką - mówi członek sztabu ZAKSY, który w poprzednim roku grał w plażówkę w parze z Tomaszem Drzyzgą.

Prócz sportu, drugą równie ważną pasją w życiu Piotra Pietrzaka jest jego pies, ale ostatnio pojawiła się także nowa, bardzo ciekawa. -  Kiedy chłopak jest młody to często marzy o różnych rzeczach. Mi zawsze marzył się motocykl i od niedawna jestem jego szczęśliwym posiadaczem. To się już robi małym hobby i myślę, że obecnie będę chciał przy dobrej pogodzie spędzić czas na motorze. Prócz tego zawsze towarzyszy mi książka, dobra muzyka - nie mam określonego gatunku, którego słucham. I jak każdy w ramach relaksu lubię obejrzeć dobry film - dodaje trener przygotowania fizycznego.

W przyszłym sezonie PlusLigi, kędzierzynianie, którym udało się zatrzymać duet Toniutti-Tillie będą bronić tytułu mistrzów Polski. Rywalizacja rusza za kilka miesięcy, więc kędzierzyński trener przygotowania fizycznego ma obecnie chwilę na zainwestowanie w swój rozwój intelektualny i zawodowy. A czego można mu życzyć? - Dobrej okazji do rozwoju, bo to jest kluczem do sukcesu. W momencie, kiedy człowiek się zatrzymuje to jego praca wykonuje krok w tył, bo cała reszta bardzo mocno się rozwija. Widać to po ilości szkoleń, możliwości, gdzie można je wykonać. Ja sobie zawsze życzę tego, by po pierwsze była możliwość do szkolenia, dwa, żeby tego czasu na szkolenia było dużo. W czasie sezonu było to niestety utrudnione, dlatego teraz, już w maju bodajże, cztery weekendy mam zapełnione i będę bardzo intensywnie pracował, żeby podnosić swoje kwalifikacje. Chciałbym mieć także okazję do pracy w klubie, bo nie ukrywam, że kończy mi się kontrakt i myślę, że fajnie byłoby nadal razem współpracować i walczyć o najwyższe cele - wyjaśnia Pietrzak. Tymczasem kibice z Kędzierzyna-Koźla są przekonani, że tak właśnie będzie.

Anna Kardas

Komentarze (0)