LM: Asseco Resovia bez medalu. Włoski gigant uratował się przed katastrofą!

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

W meczu o trzecie miejsce w Lidze Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Cucine Lube Civitanova 2:3. Dzięki tej wygranej Włosi zdobyli brązowe medale Champions League.

Po sobotniej porażce z Zenitem Kazań rzeszowianie jednym tchem zapewniali, że starcie o brązowy medal Ligi Mistrzów będzie dla nich jak finał tych rozgrywek. Po słabym występie Włochów w półfinale, na faworyta pierwszego niedzielnego pojedynku wyrosła więc Asseco Resovia Rzeszów.

Początek meczu należał jednak do gości, którzy potrafili zatrzymywać zbicia Pasów. Swoich akcji nie kończyli Olieg Achrem i Bartosz Kurek (4:8). Rzeszowianie punktowali przede wszystkim po błędach rywali, którzy po sobotnim blamażu byli ogromnie zmotywowani. Alessandro Fei i Osmany Juantorena swobodnie radzili sobie w ataku (13:16). Ekipa znad Wisłoka popełniała wiele błędów zagrywką, przez co Włosi mieli ułatwione zadanie. Resovia w pewnym momencie odrobiła niemal wszystkie straty, ale potem znów do głosu doszło Lube, które udanie rozpoczęło to spotkanie (20:25).

Na starcie drugiej partii nie zapowiadało się na zmianę wydarzeń, bo Micah Christenson nadal bez trudu gubił rzeszowski blok (6:8). Potem jednak zagrywką punktował Thomas Jaeschke, a blokiem Russell Holmes i walka stała się wyrównana. Wysoka skuteczność akcji Włochów sprawiła, że Kowal postanowił zmienić Krzysztofa Ignaczaka na Damiana Wojtaszka, który lepiej broni (15:16).

Olieg Achrem imponował formą podczas Final Four w Krakowie
Olieg Achrem imponował formą podczas Final Four w Krakowie

Resovia cały czas była w pogoni, bo minimalna przewaga utrzymywała się po stronie zespołu Gianlorenzo Blenginiego. Mistrzowie Polski fantastycznie zagrali w końcówce. Najpierw doprowadzili do remisu, a w grze na przewagi różnicę zrobił Achrem. Seta zakończył blok na Klemenie Cebulju (27:25). Tauron Arena w Krakowie ożyła!

Koncert gry Pasów nie kończył się. W poczynaniach Włochów widać było nerwowość (8:5). Kto jednak myślał o tym, że wywiesili już oni białą flagę, był w dużym błędzie. Wystarczyło kilka nieporozumień w ekipie Pasów i na tablicy wyników widniał remis. Potem zrobiło się nerwowo za sprawą kontrowersyjnych decyzji sędziów (14:16). Resovia szybko dogoniła rywali, po czym świetny fragment gry zanotowali Holmes oraz mało dotąd widoczny Dmytro Paszycki. Kolejny raz sędziowie zaliczali fatalne pomyłki, których nie naprawiał nawet challenge. Mimo wielu trudności, rzeszowianie utrzymali zapas punktowy i objęli prowadzenie (25:22).

Czwarte miejsce Włochów byłoby dla nich klęską, stąd ich plan na kolejną odsłonę był jasny - zatrzymać niezwykle skutecznych Achrema i Kurka. Blengini stracił cierpliwość do Cebulja i desygnował do gry Williama Priddy'ego (6:8). Kowal także próbował innych wariantów, czego efektem było pojawienie się na placu gry Lukasa Tichacka. Czech rozpoczął od złego rozegrania, ale w następnych wymianach imponował kreatywnością (16:15). Na finiszu trzy bloki Włochów w kluczowych momentach przesądziły o dalszej grze w tie-breaku (22:25).

W nim dwa proste błędy na początku zaliczył Dawid Dryja, za co zapłacił zejściem z boiska. Straty przy zmianie stron były bardzo duże (4:8). W porównaniu z sobotnim pojedynkiem, skrzydłowi Lube byli dużo bardziej skuteczni, a Fei zmazał plamę po bezbarwnej grze Ivana Miljkovicia. Cucine Lube wyrwało zwycięstwo z rąk Resovii i zdobyło brązowe medale w Lidze Mistrzów (10:15).

Asseco Resovia tylko raz w historii pokonała włoski klub. Było to w 1974 roku, kiedy Pasy wygrały mecz w Pucharze Zdobywców Pucharów z Lubiamem Bologna.

Asseco Resovia Rzeszów - Cucine Lube Banca Marche Civitanova 2:3 (20:25, 27:25, 25:22, 22:25, 10:15)

Asseco Resovia: Drzyzga (5), Achrem (17), Paszycki (8), Kurek (25), Jaeschke (11), Holmes (11), Ignaczak (libero) oraz Penczew, Dryja, Wojtaszek (libero), Tichacek, Witczak (1).

Cucine Lube: Christenson, Juantorena (18), Stanković (10), Fei (16), Cebulj (10), Podrascanin (10), Grebennikov (libero) oraz Priddy (7), Cester.

Zobacz wideo: Aleksandar Prijović: Kilka osób było blisko ataku serca

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: