II Liga: Wielkopolski podział punktów

W środę Progress Września uległ poznaniakom walczącym o pierwszą czwórkę 2:3. Dzień później w pojedynku Jokera z MKS MDK, faworytem byli gospodarze. Niestety nie mogli oni skorzystać z kontuzjowanego Jurkojcia oraz Krajewskiego a przeziębiony kapitan drużyny, Witold Chwastyniak , oglądał mecz z ławki. Za to w komplecie przyjechali goście, którzy dodatkowo przywieźli własnych kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

Joker Piła - MKS MDK Trzcianka 3:2 (25:22; 25:20; 20:25, 21:25, 15:9)

Joker: Kubiak, Pietkiewicz, Warda, Kaczorowski Ł., Kaczorowski P., Polański oraz Ożarski

MKS: Galant, Kramer, Malinowski, Bońkowski, Zahorski, Rojek, Pankau (libero) oraz Konkel, Szczechowicz, Lipiński

Pierwszy set rozpoczął się od fantastycznych zagrywek pilan, którzy bardzo szybko objęli prowadzenie i znacznie ją powiększali. Bracia Kaczorowscy zanotowali po kilka asów w tym okresie, a to co zdołali podbić goście, często lądowało na trybunach.

Gospodarze chyba jednak za szybko uznali seta za wygranego i niespodziewanie zaczęli popełniać sporo własnych niewymuszonych błędów. Z siedmiopunktowej przewagi MKS pomału odrabiał straty, Szczechowicz ustrzelił asa, obudziły się skrzydła i niespodziewanie Roland Dembończyk musiał poprosić o pierwszą przerwę przy 20:18. Wyrównana końcówka trwała do pierwszego setbola. Jednak Paweł Kaczorowski huknął asa w dziewiąty metr i było po secie.

Druga odsłona to walka punkt za punkt, coraz skuteczniej grali przyjezdni, choć MKS załapał krótki przestój i z 11:11 zrobiło się 22:15 dla Jokera. Znów pogoń MKS, który nadrobił część strat, lecz pilan już nie dogonił.

Paweł Łojewski dokonał korekty w składzie, zdejmując Bartka Kramera , którego gospodarze nękali potrójnym blokiem, wprowadzając Konkela . No i zaczęła się w końcu gra, na jaką oczekiwali kibice. Od początku walka punkt za punkt, żadna z drużyn nie odpuszczała. Akcje były widowiskowe, pełne obron i kombinacyjnych ataków. Od stanu po czternaście, trzy kolejne punkty ze środka po wielu kontrach zakończył Jakub Malinowski i Joker pękł. Goście spokojnie dowieźli przewagę.

Czwarta odsłona była pod dyktando MKS, który niesiony dopingiem własnych kibiców, skutecznie punktował rywala, nie za bardzo wiedzącego jak sobie poradzić ze świetnie grającymi w obronie gośćmi.

Na tie breaka MKS wyszedł za bardzo spięty, gdzieś znikły uśmiechy z ust zawodników. Natychmiast wykorzystali to pilanie, szybko łapiąc blokiem kolejnych zawodników MDK. Na zmianę stron miejscowi udali się z trzy punktową zaliczką, którą do końca jeszcze zdołali powiększyć.

Lider w końcu zakończył spotkanie zwycięstwem, więc nadal może czuć się pewnie na własnej hali. Goście tym czasem chwilowo przeskoczyli w tabeli Lubin i czekają na sobotni rozwój wydarzeń w grupie. Joker także oczekuje rywala dla siebie a kandydatów teoretycznie ma czterech.

Roland Dembończyk: Udany sparing, bo wygrany, trochę ligi w tym było. Mecz był toczony w przyjacielskiej atmosferze, wynik tu nie miał dla nas znaczenia. Niestety nie skończyło się w trzech setach, potoczyło się jak potoczyło, chłopaki zamiast trzech, rozegrali pięć setów. Co do rywala na play off, nie ma dla nas to znaczenia, bo z każdym z kim przyjdzie nam grać, będziemy musieli wygrać.

Paweł Łojewski: Nie ma co się załamywać, mamy jasny cel, Joker ma też inne cele, staraliśmy się nawiązywać walkę i chyba kibice byli zadowoleni z widowiska. Fakt, że pierwsze dwa sety nam nie wyszły, lecz w dwóch kolejnych zaczęliśmy grać swoja grę. Trochę zabrakło szczęścia i umiejętności w tie breaku. Dałem dziś pograć wszystkim, ławka tak jak w poprzednim meczu, pokazała się z dobrej strony dzisiaj też.

Komentarze (0)