Jacek Grabowski: Zmiany zdezorganizowały naszą grę

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Trudną przeprawę w meczu z Legionovią Legionowo miały siatkarki Impela Wrocław. Dwa pierwsze sety rozstrzygnęły się dopiero po wyrównanych końcówkach.

Wrocławskie siatkarki w 20. kolejce Orlen Ligi napotkały na silny opór Legionovii Legionowo. O mały włos, a Impelki w pierwszej partii roztrwoniłyby dziesięciopunktową przewagę. Potencjalnie wygrany set zamienił się w nerwówkę.

- Prowadziliśmy 17:7, wszystko układało się zgodnie z planem. Realizowaliśmy taktykę, graliśmy poprawnie. Na dalszy przebieg seta miały wpływ zmiany, które były już wcześniej zaplanowane. Weszły Karolina Piśla i Joanna Kaczor, a trudno wyobrazić sobie lepszy moment na roszady niż mecz z Legionowem u siebie, w dodatku przy tak wysokim prowadzeniu. Zmiany trochę zdezorganizowały grę. Karolina Piśla od bardzo dawna nie pojawiała się na parkiecie i chciałem, żeby powoli wracała do gry - tłumaczył trener wrocławianek, Jacek Grabowski.

Niewiele brakło, by wrocławianki zapłaciły za przestój w połowie seta. Gra Impela Wrocław ustabilizowała się dopiero, gdy na boisku ponownie zameldowała się Carolina Costagrande. - Popełniliśmy błędy w kilku akcjach i przewaga stopniała. Ostatecznie musieliśmy bronić seta i udało się go wydrzeć dopiero w końcówce. Gdybym tych zmian nie dokonał, przebieg partii byłby zupełnie inny - przyznał szkoleniowiec.

W drugim secie legionowianki również dały się gospodyniom we znaki. Trener Robert Strzałkowski trafił ze zmianami i Malwina Smarzek stanowiła zagrożenie zarówno na siatce jak i w polu zagrywki. Kryzys nastąpił dopiero w trzeciej partii, przegranej 8:25.

- Zawodniczki z Legionowa potrafią grać w siatkówkę. Mają rozgrywającą, która wystawia szybko i dokładnie. Trudno było zatrzymać rywalki, szczególnie, gdy umiejętnie wybijały piłkę po bloku - chwalił przeciwniczki Jacek Grabowski.

Komentarze (0)