Jacek Nawrocki o kontuzji Anny Werblińskiej: Siatkarkę czekają badania

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Selekcjoner reprezentacji Polski nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć co dokładnie stało się jego podopiecznej, ale rzucił nowe światło na uraz dotychczas podstawowej przyjmującej kadry.

[tag=7739]

Reprezentacja Polski[/tag] zgotowała swoim kibicom siatkarski horror i dopiero po zaciętym tie-breaku wyrwała zwycięstwo z rąk Białorusinkom. Najmniej powodów do zadowolenia po ostatnim gwizdku sędziego miała Anna Werblińska. Przyjmująca Chemika Police przy stanie 4:3 w piątej partii źle wylądowała na parkiecie po próbie bloku i z grymasem bólu opuściła parkiet.

Po zakończonym spotkaniu uraz swojej podopiecznej skomentował Jacek Nawrocki. - Ania zgłosiła niedyspozycję już pod koniec czwartego seta. Chciała jednak koniecznie zagrać w tie-breaku. Nie skończyło się to zbyt dobrze. Zawodniczkę czekają teraz badania w szpitalu i dopiero po nich będziemy wiedzieć coś więcej - przyznał w rozmowie z Polsatem Sport trener Biało-Czerwonych. Warto podkreślić, że główna zainteresowana nabawiła się już uraz podczas grupowego starcia z Holandią. Wówczas skończyło się jednak tylko na naciągnięciu mięśnia i siatkarka szybko wróciła do gry.

Szkoleniowiec mimo zrealizowania planu minimum nie może być zadowolony do końca z postawy zespołu. W każdym pojedynku na tym turnieju gra drużyny przypomina sinusoidę. W środę po dwóch gładko wygranych partiach dyspozycja Polek załamała się na tyle, iż były blisko odpadnięcia z mistrzostw Europy - Dla nas nie jest najważniejszy wynik. Patrzymy na ten turniej w szerszym kontekście. Ma on być dla nas wskazówką jak pracować dalej i jakiej dokonywać selekcji - tajemniczo przyznał szkoleniowiec. Co jest jednak powodem tego, że zespół nie gra tak dobrze jak chociażby podczas Igrzysk Europejskich w Baku? - Mamy kilka kłopotów, ale przede wszystkim szwankuje u nas siła w ataku - przyznał był trener PGE Skry Bełchatów.

Same zawodniczki po meczu nie ukrywały emocji. Na ich twarzach widać było łzy, co świadczyło o tym jak wiele nerwów kosztowało je starcie z Białorusią. Można ich jednak było uniknąć, ponieważ przed trzecią partią Biało-Czerwone prowadził 2:0, w obu odsłonach meczu gromiąc rywalki. - Po tych dwóch setach myślałyśmy, że wszystko pójdzie łatwo. Za bardzo chciałyśmy i to przyniosło nam więcej szkody niż pożytku. Teraz już po tym wszystkim cieszę się jednak bardziej z tak wyszarpanego triumfu niż jakbyśmy wygrały łatwo - przyznała Paulina Maj-Erwardt.

W czwartek Polki zmierzą się reprezentacją Holandii w walce o półfinał mistrzostw Starego Kontynentu. Pokonanie współgospodyń turnieju będzie duża niespodzianką. Co zrobić, żeby taki scenariusz miał miejsce? - Przede wszystkim musimy ograniczyć ilość własnych błędów. Jeśli popełnimy ich tyle co w starciu z Białorusią to rywalki nas rozniosą - stwierdziła libero, która w środowym starciu zanotował 75 procent przyjęcia pozytywnego i 50 perfekcyjnego.

Biało-Czerwone ćwierćfinałową batalię z Holenderkami rozpoczną o godzinie 20:00 w Rotterdamie.

Źródło artykułu: