Choć reprezentacja Polski kończy już sezon, po blisko trzech miesiącach intensywnej i ciągłej pracy, wystartowała w dwóch dużych imprezach, w obu prezentując się z bardzo dobrej strony. Najpierw w Baku ekipa prowadzona przez Andrzeja Kowala była o krok od medalu, ostatecznie zajęła czwarte miejsce, a w piątek w Wałbrzychu zdobyła brązowy krążek w Lidze Europejskiej.
[ad=rectangle]
- Po miesiącach ciężkiej pracy ten medal jest dla nas zwieńczeniem wysiłku, który wykonaliśmy. Szymon wspomniał, że przed meczem powiedzieliśmy sobie, że zostaniemy tak zapamiętani, jak skończymy pojedynek z Estonią - mówił po meczu szkoleniowiec.
Polacy pokonali Estonię 3:0, choć w fazie grupowej polegli z nimi dwukrotnie. - Jeśli chodzi o sam mecz, to zagraliśmy dużo lepiej w przyjęciu zagrywki i w ataku. W stosunku do półfinałowego meczu graliśmy dużo bardziej radosną siatkówkę. Zagraliśmy bardziej agresywnie i ofensywnie. Czerpaliśmy przyjemność z gry. Nawet, gdy traciliśmy punkty seriami to udawało nam się wracać i odrabiać straty - przeanalizował trener Kowal.
Według kapitana zespołu, pomimo trzysetowego zwycięstwa, wcale łatwo nie było. - Ten wynik 3:0 może być trochę mylący, bowiem było to bardzo ciężkie spotkanie. My ze swojej strony jako drużyna zaprezentowaliśmy się z dużo lepszej strony niż ze Słowenią. Pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę i nie brakuje nam umiejętności. Zawiesiliśmy wysoko poprzeczkę naszym przeciwnikom - przyznał Szymon Romać.
W wygranej nad Estonią pomogła nie tylko świetna analiza rywala, jakiej dokonali Michał Gogol i Karol Rędzioch, ale przede wszystkim nastawienie zawodników. - Tak jak powiedziałem po przegranym meczu, ten turniej się dla nas nie skończył. Pokazaliśmy dzisiaj kawałek dobrej siatkówki, zostawiliśmy trochę serca na boisku. W ciągu całej edycji Ligi Europejskiej przeżywaliśmy wzloty i upadki, zakończyliśmy jednak takim dobrym akcentem, jakim jest brązowy medal. Mam nadzieję, że tak zostaniemy zapamiętani. Chciałbym podziękować całej ekipie za wspólnie spędzony czas - zakończył kapitan kadry B.