Rozbioru ciąg dalszy
Trzęsienie ziemi w Jastrzębiu-Zdroju trwa nadal. Kibice Jastrzębskiego Węgla są konsekwentnie utwierdzani w przekonaniu, że każda epoka ma kiedyś swój koniec. Z bolesnymi wyrokami zaznajamiali się co prawda od samego początku obecnego okna transferowego, lecz mało kto przypuszczał, że jak grom z jasnego nieba spadnie na nich jeszcze jeden cios. Jakby negatywnych wieści, związanymi z opuszczeniem zespołu przez tak uznanych siatkarzy jak Michał Łasko, Zbigniew Bartman, Krzysztof Gierczyński, Alen Pajenk czy Damian Wojtaszek, było mało, rada nadzorcza klubu postanowiła odwołać ze stanowiska prezesa Zdzisława Grodeckiego.
[ad=rectangle]
Jedynym jasnym punktem całej sytuacji pozostał fakt, że sympatycy ekipy z województwa śląskiego nie zostali zmuszeni do wyczekiwania na wybór nowego sternika przez trzy miesiące. Decyzja zapadła nadzwyczaj szybko, w ciągu kilku dni nowym prezesem ogłoszono Przemysława Michalczyka. Jego popisy zawodnicze w malutkiej hali przy ulicy Szerokiej, potocznie nazywanej "Kurnik areną", pamięta każdy zagorzały sympatyk jastrzębian, jednak zarządzanie klubem to już zupełnie inny, znacznie cięższy kawałek chleba. Tym bardziej, że wszystkie znaki na niebie i ziemi coraz bardziej wskazują na to, iż siatkarzy Jastrzębskiego Węgla czekają naprawdę trudne miesiące. Tymczasem, nieco w cieniu problemów "Pomarańczowych, dwie inne ekipy PlusLigi zdecydowały się na zakontraktowanie nowego gracza.
Zamiast występować wraz z Lotosem Treflem Gdańsk w Lidze Mistrzów, Krzysztof Wierzbowski będzie rywalizował w nadchodzącym sezonie o znacznie niższe cele. 27-letni przyjmujący nie zyskał sobie wielkiego zaufania u szkoleniowca gdańszczan Andrei Anastasiego, w związku z czym zasilił szeregi Effectora Kielce, 11. ekipy poprzednich rozgrywek. Wykonanie kroku do tyłu powinno mu jednak wyjść na dobre, gdyż w ekipie z województwa świętokrzyskiego ma realną szansę na zostanie jednym z jej liderów.
Również w celu poszukiwania większej ilości gry, na wyprowadzkę z Rzeszowa zdecydował się libero Michał Żurek. Kontynuacja kariery przez Krzysztofa Ignaczaka oraz przyjście do Asseco Resovii Damiana Wojtaszka były dla 27-letniego siatkarza jednoznacznym sygnałem, że jego miejsce jest gdzie indziej aniżeli na Podkarpaciu. Ze znalezieniem nowego pracodawcy nie miał wielkich problemów. Z jego usług chętnie postanowiono skorzystać w Transferze Bydgoszcz. Znacznie bardziej spektakularny ruch transferowy z udziałem Polaka nastąpił jednak poza granicami naszej ojczyzny.
Pierwsza długoterminowa wyprawa do Persji
Ograniczając się wyłącznie do siatkówki, do przykładowych trzech skojarzeń ze słowem "Iran" (zakaz wstępu na mecze dla kobiet, nieziemski tumult w hali Azadi, ogromne ilości pieniędzy) można od paru dni śmiało dodawać kolejne: Łukasz Żygadło. Polski rozgrywający został bowiem pierwszym zawodnikiem z naszego kraju, który będzie występować w lidze irańskiej, dysponującej niekończącymi się zasobami finansowymi. Niespełna 36-letni gracz podpisał kontrakt z Sarmayeh Bank Volleyball Club, mającym swoją siedzibę w stolicy kraju - Teheranie. Jako, że włodarze klubu stawiają przed sobą bardzo ambitne cele, "Ziomek" będzie mógł liczyć nie tylko na lukratywne zarobki, ale także na doborowe towarzystwo dookoła siebie. Jego kolegami z zespołu będą bowiem siatkarze stanowiący o sile reprezentacji Iranu, tacy jak środkowi Seyed Mohammad Mousavi Eraghi i Adel Gholami, atakujący Shahram Mahmoudi czy też, niedawno wyrzucony z kadry, libero Farhad Zarif. W czasie, gdy Żygadło uzgadniał warunki ze swoim nowym klubem, upadł natomiast temat przenosin jednego z Irańczyków do Europy.
Mowa o 21-latku Miladze Ebadipourze, którego nazwisko niejednokrotnie przewijało się w kontekście trzech najsilniejszych lig europejskich: polskiej, rosyjskiej oraz włoskiej. Ostatecznie jednak, zamiast przyjazdu na Stary Kontynent, przyjmujący wybrał ofertę pozostania w ojczyźnie, a ważną rolę przy podejmowaniu przez niego decyzji odegrało zdanie Mira Saeida Marouflakraniego, rozgrywającego i kapitana reprezentacji narodowej. Znacznie więcej powodów do zmartwień niż Ebadipour może mieć natomiast trener Włochów, Mauro Berruto.
Niepewny grunt kontra nadzieja na odrodzenie
Włoskie media wylały na głowę szkoleniowca falę krytyki nie tyle za wynik osiągnięty przez Azzurrich podczas turnieju finałowego Ligi Światowej w Rio de Janeiro, co za decyzję dotyczącą wykluczenia z kadry czterech czołowych siatkarzy - Iwana Zajcewa, Dragana Travicy, Luigiego Randazzo oraz Giulio Sabbiego - tuż przed startem Final Six. Podczas tej imprezy Berruto dobitnie przekonał się o tym, jak ulotną rzeczą jest szczęście. O ile po odniesieniu niespodziewanego sukcesu nad Serbią (3:2), skutkującym zamknięciem ust wszystkim swoim krytykom, miał prawo być jednym z najszczęśliwszych ludzi na brazylijskiej ziemi, o tyle dwa dni później, po porażce Włochów z Polską oraz wygranej Serbii nad Biało-Czerwonymi, nie mógł już emanować zbyt radosnym nastrojem. Media na Półwyspie Apenińskim spekulują, że brak sukcesu na wrześniowym Pucharze Świata w Japonii może okazać się dla Berruto ostatecznym gwoździem do trumny. Nikt jeszcze we Włoszech nie zapomniał o bardzo słabym występie pod jego wodzą na Mistrzostwach Świata 2014. Zgoła odmienna sytuacja na stanowisku trenerskim panuje z kolei w obozie rosyjskim.
Tam bowiem do stajni Augiasza właśnie wkroczył chyba jedyny człowiek, który w chwili obecnej zdolny jest w niej zaprowadzić jakikolwiek porządek. Osoba wyznaczona do realizacji tego celu to nikt inny jak Władimir Alekno, po raz trzeci wcielający się w rolę selekcjonera reprezentacji Rosji. - Nie czuję się zbawcą. Ja po prostu przyszedłem do pracy z zespołem. Mamy problemy, ale możemy, a wręcz musimy je rozwiązać - przyznał ze skromnością sam zainteresowany. Słowa słowami, ale zadanie przed nim niełatwe, a skalę jego trudności dodatkowo potęguję liczne problemy zdrowotne rosyjskich graczy. - Urazy były prawdziwą plagą tej drużyny podczas Ligi Światowej. Teraz problemy zdrowotne mają Taras Chtiej i Aleksiej Wierbow, a najbardziej obawiam się o Andrieja Aszczewa, który ma udrękę ze ścięgnem achillesa. Siergiej Grankin, Maksim Michajłow i Dmitrij Muserski też mają swoje kłopoty, ale nie są one tak poważne i są w stanie trenować - wytłumaczył Alekno. Z powodu swoich dotychczasowych osiągnięć ze Sborną, 48-letni trener, w przeciwieństwie do Berruto, ma duży kredyt zaufania od wszystkich stron interesujących się siatkówką. A my wszyscy już niedługo, podczas Pucharu Świata i mistrzostw Europy, przekonamy się, czy wyróżniający się ogromną posturą szkoleniowiec po raz kolejny rzetelnie zapracuje na tytuł geniusza.
Imponujący triumf, koniec kariery i wyjaśnienie
Poza opisanymi powyżej przypadkami, pomiędzy 22 a 28 lipca w siatkarskim świecie doszło do kilku niemniej interesujących wydarzeń. Oto najważniejsze z nich:
1) Amerykanki w imponującym stylu wygrały turniej finałowy World Grand Prix w Omaha. Występujące przed własną publicznością podopieczne Karcha Kiraly'ego przejechały się niczym walec po pięciu czołowych drużynach świata (Rosja, Brazylia, Chiny, Włochy, Japonia), kończąc zmagania z kompletem 15 punktów i zaledwie dwoma straconymi setami!
2) Znany fiński rozgrywający Mikko Esko zdecydował się na zakończenie przygody z reprezentacją narodową. 37-letni siatkarz zamierza skupić się na grze w swoim nowym klubie, VaLePie Sastamala.
3) Francuski przyjmujący, MVP Ligi Światowej 2015 Earvin Ngapeth zabrał głos w sprawie rzekomego naruszenia nietykalności cielesnej konduktora pociągu TGV na linii Paryż - Bordeaux. - Chciałem tylko uprzejmie poprosić konduktora o ewentualną możliwość opóźnienia pociągu i miałem zarazem jak najlepsze intencje. Śledztwo dobiegło końca i wierzę, że francuski wymiar sprawiedliwości wykona swoją pracę najlepiej, jak to tylko możliwe, przy wydawaniu wyroku w tej sprawie, bez uprzedzeń, nie opierając się o wyrwane z kontekstu informacje zniekształcające całe zdarzenie - wyjaśnił oskarżony. Choć we francuskich mediach również zaczęły pojawiać się informacje działające na korzyść Ngapetha, na ogłoszenie ostatecznego, oficjalnego wyroku w tej sprawie będzie on musiał zaczekać aż do 8 listopada.
Kolejne podsumowanie najciekawszych siatkarskich wydarzeń tygodnia już za tydzień. Wówczas weźmiemy pod lupę wszystko, co rozegrało się pomiędzy 29 lipca a 4 sierpnia.
Wiktor Gumiński
[b]#dziejesiewsporcie: Luis Suarez został bramkarzem
[/b]Źródło: sport.wp.pl