Katarzyna Mróz: Wciąż jestem dobrej myśli

- Turniej w Kędzierzynie-Koźlu będzie dla nas ważną lekcją na przyszłość, z której wyciągniemy wnioski - deklarowała po przegranym finale Pucharu Polski środkowa Chemika Police.

Pierwszy set finału Pucharu Polski kobiet potoczył się zgodnie z przewidywaniami tych, którzy spodziewali się bezapelacyjnego zwycięstwa Chemika Police w rozgrywanym w Kędzierzynie-Koźlu turnieju. Mistrz Polski pokonał w nim PGE Atom Trefl Sopot 25:17 zarówno dzięki doskonałej postawie atakującej Any Bjelicy, jak i niedokładności po stronie rywalek. Kolejne dwa sety mocno zaskoczyły obserwatorów Pucharu: ekipa Giuseppe Cuccariniego popełniła w nich łącznie aż 20 błędów, co do tej pory jej się nie zdarzało. - Na gorąco na pewno ciężko odpowiedzieć na pytanie, co się wtedy z nami stało. Na pewno będziemy analizować to wszystko po spotkaniu... Z pewnością za dużo było naszych błędów, poza tym zwykle decydowały niuanse, bo ani zespół z Sopotu, ani nasz nie zagrał siatkówki na równym poziomie, co widać było po wynikach setów. Poza tym brakowało nam niekiedy szczęścia i nasze pomyłki decydowały w ważnych momentach - mówiła po spotkaniu Katarzyna Mróz, środkowa obrończyń krajowego Pucharu.

[ad=rectangle]

Ostatecznie zespół z Polic uległ Atomówkom 2:3, tym samym pozwalając nadmorskiemu klubowi na wzniesienie w górę pierwszego w jego historii Pucharu Polski. Z jednej strony sam triumf w tych rozgrywkach nie wiąże się ze szczególnymi przywilejami, ale dla prących od zwycięstwa do zwycięstwa mistrzyń Polski jest to pierwsza tak dotkliwa porażka od czasów, gdy Grupa Azoty postanowiła stworzyć w Policach hegemona Orlen Ligi. - Na pewno jest to dla nas jakaś lekcja na przyszłość i będziemy pamiętać o tym turnieju i wyciągać z niego wnioski. Czekają nas jeszcze wcześniej play-offy, mamy kilka rzeczy do wygrania w tym sezonie. Jestem wciąż dobrej myśli - nie traciła nadzieli Mróz.

Kto wie, czy przegrana w wielkim finale kędzierzyńskich zmagań była dla policzanek tym bardziej bolesna, że grały one na terenie... swoich "braci".- Można powiedzieć, że grałyśmy właściwie u siebie. Tutejszy klub też jest sponsorowany przez Grupę Azoty, kibice ZAKSY połączyli się z naszymi fanami i wspierali nas przez dwa ostatnie dni, tworząc dobrą oprawę meczu. Sympatycy są z nami na dobre, ale jak się okazuje, są też na złe i to dobrze, bo to buduje relację między nimi a naszym zespołem - środkowa dziękowała kibicom Chemika, którzy mimo smutnego zakończenia niedzielnego starcia dziękowali głośno swoim ulubienicom za walkę.

Źródło artykułu: