Siatkarze Effectora po pierwszym secie sobotniego spotkania z PGE Skrą mogli powiedzieć "znowu to samo". Nie pierwszy raz bowiem przegrali wojnę nerwów. - Rzeczywiście końcówki nam w ostatnim okresie nie wychodzą. Czego nam zabrakło tym razem? Rywalizując z taką drużyną jak Bełchatów, trzeba w każdym elemencie grać na wysokim poziomie i liczyć na słabszy dzień Skry. Cieszy jednak to, że walczyliśmy i nasza gra wyglądała dobrze - komentował na gorąco libero kielczan.
[ad=rectangle]
Udane rozpoczęcie meczu mogło stać się faktem, gdyby nie proste błędy. Jeden z nich podczas niezwykle ważnej akcji popełnił między innymi Grzegorz Pająk. Jego kolega z zespołu podchodzi do całej sytuacji z dużym poczuciem humoru. - Była to bardzo ważna piłka w końcówce i nie darujemy mu tego w szatni (śmiech) - żartował Bartosz Sufa.
O ile w pierwszej partii zawodnicy Dariusza Daszkiewicza walczyli o każdą piłkę, to już po zmianie stron można było odnieść wrażenie, że odrobinę zeszło z nich powietrze. - Ten przegrany set nie nastawił nas pozytywnie na dalszą część spotkania. Myślę, że później Skra kontrolowała wydarzenia na boisku, a my nie sprostaliśmy umiejętnościami - tłumaczył. 27-latek nie ukrywał, że otuchy w trudnych chwilach dodawali kielczanom licznie zgromadzeni kibice. - Chcielibyśmy żeby było tak na każdym meczu, ale wiemy też, że siatkówka nie jest w Kielcach tak popularna jak piłka nożna czy ręczna.
Pojedynek z mistrzem Polski rozpoczął prawdziwy maraton starć z trudnymi przeciwnikami. Przed Effectorem w najbliższym czasie jeszcze rywalizacje z Asseco Resovią Rzeszów, Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - Czekają nas trudne mecze. Widzimy też co się dzieje w tabeli (Effector zajmuje 13. miejsce - przyp. red.). Potrzebujemy punktów i będziemy chcieli coś wywalczyć. Jest na to szansa, chociażby z Jastrzębskim Węglem. Z nimi w Kielcach zawsze są wyrównane mecze i jakieś punkty dotychczas zdobywaliśmy. Kędzierzyn też nie jest w najwyższej formie i można coś ugrać - stwierdził na koniec.