Andrew Nally: Bydgoszcz jest dobrym miejscem do rozwoju

Środowe starcie z ubiegłorocznym mistrzem Polski bydgoski Transfer może zaliczyć do jak najbardziej udanych. Zacięty pojedynek zakończony w tie-breaku został rozstrzygnięty na korzyść gospodarzy.

Podopieczni Vitala Heynena pokazali się z bardzo dobrej strony w przedsezonowym sparingu przeciwko osłabionej brakiem trzech odpoczywających po mundialu mistrzów świata PGE Skrze Bełchatów. Po pięciosetowym boju bydgoszczanie mogli się cieszyć ze zgarnięcia pierwszego w tegorocznych rozgrywkach trofeum. Puchar Prezydenta Bydgoszczy powędrował w ręce kapitana Transferu, Wojciecha Jurkiewicza. W bydgoskiej drużynie nie brak nowych twarzy. Jedną z nich jest amerykański przyjmujący Andrew Nally, dla którego debiut przed bydgoską publicznością, jak podkreśla sam zawodnik, był wyjątkowym uczuciem. - Wyjście na boisko po raz pierwszy w Polsce było dla mnie ogromnym przeżyciem. Wszyscy fani bardzo nas wspierali, więc łatwo się grało dobrą siatkówkę, kiedy każdy widz był po naszej stronie. Początkowo byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ to był mój debiut w PlusLidze. Wydaje mi się, że to dobrze być lekko poddenerwowanym. Jeśli nie czujesz napięcia przedmeczowego, w ogóle nie powinieneś wychodzić na boisko. Starałem się zagrać radosną i dobrą siatkówkę - opowiadał o pierwszym swoim meczu w bydgoskich barwach.
[ad=rectangle]
Pomimo braku kilku czołowych zawodników bełchatowski zespół niezmiennie stanowi spore zagrożenie dla swoich przeciwników. Tak było i tym razem. Podopieczni trenera Miguela Falaski postawili bardzo trudne warunki. - Nieważne, w jakim zakątku świata grasz w siatkówkę, na pewno znasz zespół Skry Bełchatów. To jest niesamowicie zgrana drużyna, złożona praktycznie z samych gwiazd. Staraliśmy się jednak nie zwracać uwagi na to, kto stoi po drugiej stronie siatki, ale raczej realizować przedmeczowe założenia naszego trenera. Końcowy rezultat tego starcia bardzo nas cieszy - docenił wartość rywala Nally.

A co sądzi Amerykanin o swojej postawie w pierwszym poważniejszym sprawdzianie? - Wiem, że jeszcze pozostaje dużo pracy, abym zaczął prezentować najwyższy poziom. Są aspekty, które na pewno muszę poprawić. Bardzo spodobał mi się pomysł prezentacji drużyny przed meczem na oczach tych wszystkich fanów, którzy zjawili się, żeby nas poobserwować. Ich wsparcie daje sporo pewności siebie. Myślę, że Bydgoszcz jest dobrym miejscem na rozwój.

Meczem przeciwko PGE Skrze Bełchatów Andrew Nally zapoczątkował swoją przygodę z PlusLigą
Meczem przeciwko PGE Skrze Bełchatów Andrew Nally zapoczątkował swoją przygodę z PlusLigą

- W najbliższym czasie będziemy ostro trenować, żeby nabrać powtarzalności. Nie dostałem dziś zbyt wielu piłek od naszego rozgrywającego, ale w zasadzie taka jest moja praca. Polega ona na przerzuceniu piłki przez siatkę przy zagrywce, potem na zagraniu w obronie, a na koniec, jeśli jest taka możliwość, na zakończeniu akcji atakiem. Nie jestem do końca zadowolony z mojej postawy w starciu z bełchatowianami, ale też nie zagrałem najgorzej. Nie chcę się kreować na gwiazdę zespołu, bo wiem, że inni zaprezentowali się lepiej. Oczywiście, moim celem jest bycie najlepszym, więc wymagam od siebie dużo więcej - zdradza nam swoje plany na przyszłość Andrew Nally.

Dla Amerykanina to dopiero początek przygody z polską ligą. Przed rozpoczęciem rozgrywek często podkreślał, że od zawsze jego marzeniem była gra w Polsce, a po obejrzeniu mundialowych spotkań jeszcze bardziej nabrał ochoty na zaprezentowanie się naszym kibicom. - Zanim podjąłem decyzję o grze w Polsce, słyszałem wiele ciepłych słów na temat polskiej publiczności. Jestem podekscytowany, że udało nam się wygrać dla naszych fanów pierwsze starcie tego sezonu. Bardzo podoba mi się atmosfera, jaka panuje na trybunach w Bydgoszczy, więc już nie mogę się doczekać, aż PlusLiga zacznie się na dobre - docenił wsparcie bydgoskich kibiców młody Amerykanin. Podobnie wypowiedział się również o nastrojach w swojej ekipie. - Tak samo dobra jest atmosfera w naszym zespole. Oczywiście, potrzebujemy jeszcze trochę czasu, żeby się zgrać. Do 4 października zostało jeszcze kilka dni, więc wydaje mi się, że wtedy będziemy już naprawdę zżytą drużyną. Nie pozostaje nam nic innego, jak rozpocząć rywalizację - zakończył Nally.

Komentarze (1)
avatar
oyster
25.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To, co Nally wyczyniał w kilku akcjach w obronie - majstersztyk.