Aleksander Śliwka: Walczyliśmy jak lwy, ale Rosjanie byli lepsi

Polacy przez mistrzostwa Europy juniorów przeszli niemalże jak burza. Porażki doznali jedynie w finałowym pojedynku z Rosją. - Przeciwnicy byli po prostu lepsi - przyznaje kapitan biało-czerwonych.

Podczas meczu o złoto naszym reprezentantom kibicowali nie tylko Słoweńcy, którzy dzięki wygranej Polski nad Czechami znaleźli się w najlepszej "czwórce". Biało-czerwonych dopingowała w zasadzie cała hala w Brnie, jedynie kilka osób sympatyzowało z Rosjanami. - Fajnie, że wszyscy kibice byli za nami. Wspierali nas od początku do końca, mimo tego, że przegrywaliśmy - zaznacza Aleksander Śliwka.
[ad=rectangle]
Pojedynku z ekipą Sbornej podopieczni Jacka Nawrockiego z pewnością nie będą mile wspominać. W dwóch setach stanowili w zasadzie tło dla Rosjan. Jedynie w trzeciej partii Polacy przejęli inicjatywę i wydawało się, że wreszcie znaleźli sposób na rywala. Ten jednak odrobił straty i wygrał 3:0. - Walczyliśmy jak lwy, daliśmy z siebie wszystko. Finał nam nie wyszedł, ale Rosjanie zaprezentowali się najlepiej i zasłużyli na złoto. Byli od nas silniejsi fizycznie i bardziej zorganizowani. Nam trochę zabrakło, ale walczyliśmy i możemy być zadowoleni - twierdzi przyjmujący.

We wcześniejszych meczach biało-czerwoni pokazali się z bardzo dobrej strony. W fazie grupowej rozegrali pięć spotkań i wszystkie zakończyły się ich zwycięstwami. Stracili tylko trzy sety: jeden ze Słowenią i dwa z Turcją. W półfinale po ciekawym spotkaniu pokonali Francuzów 3:1. - Z całego turnieju jesteśmy bardzo zadowoleni, pomimo przeciwności, które nas spotkały, pomimo problemów, które mieliśmy z powodu kontuzji. Wypadło nam sześciu zawodników, którzy pewnie by się w Brnie znaleźli - przypomina 19-latek.

Aleksander Śliwka w każdym spotkaniu na mistrzostwach Europy był jednym z liderów polskiej reprezentacji. Świetnie spisał się zwłaszcza w meczu ze Słowenią, w którym zdobył aż 25 "oczek". W całym turnieju grał we wszystkich 25 setach i na swoim koncie zapisał łącznie 116 punktów. Przyjmujący od nowego sezonu występował będzie w Politechnice Warszawskiej. Oprócz niego w składzie Inżynierów znaleźli się: inny zdobywca srebrnego medalu, rozgrywający Krzysztof Bieńkowski, a także przyjmujący Artur Szalpuk i środkowy Bartłomiej Lemański, którzy byli w szerokiej kadrze, jednak z powodu kontuzji nie pojechali do Brna. - Politechnika już od kilku sezonów stawia na młodych zawodników, dlatego mamy nadzieję, że otrzymamy sporo szans na grę i będziemy stanowić o sile tej drużyny - zaznacza kapitan biało-czerwonych.

W Brnie rozmawiała Agata Kołacz

Źródło artykułu: