Liga Mistrzów: Klęska Skry Bełchatów z VfB (relacja)

Do Bełchatowa przyjechał zespół VfB Friedrichshafen, aktualny Mistrz Niemiec. Tym samym Skra zainaugurowała siatkarski sezon w europejskich pucharach. Przed meczem trudno było jednoznacznie ocenić faworyta spotkania jednak 3 miejsce bełchatowian w ostatnim Final Four oraz atut własnej hali stawiał ich w uprzywilejowanej pozycji. Skra wystąpiła bez kontuzjowanych: Antigi, Możdżonka i Heikkinena .

Mecz spotkał się z dużym zainteresowaniem fanów Skry, co niestety nie przełożyło się na ich dobrą grę. VfB rozpoczął z wysokiego "C", a na dynamiczne ataki ze środka recepty nie mogli znaleźć ani Pliński ani Wnuk. Trzema asami popisał się Koreańczyk o wymownym nazwisku Moon. Przez moment można było odnieść wrażenie, że gracz ten rzeczywiście przyleciał z księżyca, bo co pokazywał na parkiecie mogło zadziwić nie jednego kibica w "Energii". W kolejnej części seta bełchatowianom udało się zniwelować przewagę i gra toczyła się punkt za punkt, ale rażące błędy w przyjęciu były kluczowe w porażce w pierwszej partii (22:25).

Drugi set to lepsza gra Skry, która od początku walczyła jak równy z równym. Konsekwentna, skuteczna gra w ataku pozwoliła objąć prowadzenie Mistrzom Polski, a VfB zaczął popełniać błędy własne na co liczył Daniel Castellani. Wydawało się, że Wlazły i spółka wreszcie zaczęli grać dobrze. Mogło się także wydawać, że złapali właściwy rytm, sześciopunktowa przewaga okaże się wystarczająca, a walec Skra "rozjedzie" kolejnego rywala… nic bardziej mylnego, VfB zdobył 6 punktów z rzędu pokazując kto jest dzisiaj lepszy. 0:2 dla Niemców.

Trzeci set, ostatnia nadzieja na zwycięstwo szybko zostaje pogrzebana. Friedrichshafen nie zwolnił tempa i dalej grał swoje budząc respekt w oczach Polaków. Skrze brakowało wiary w zwycięstwo oraz charakteru, z którego była znana w całej Europie. Skuteczne ataki Moona powodowały ciągły wzrost przewagi co ostatecznie skończyło się klęską do 17.

W zespole Skry praktycznie wszyscy zagrali poniżej swoich możliwości. Bartosz Kurek mimo potencjału w ataku, grał źle w przyjęciu, nie lepiej wypadli pozostali. Nawet Mariusz Wlazły w kluczowych momentach atakował w aut. Czego zabrakło w grze? Na pewno zaangażowania. Myślę, że dużo może tu pomóc powrót na parkiet francuza Antigi, który znany jest z waleczności. Pomoże on uspokoić przyjęcie, a zarazem wzmocni siłę ataku. Za tydzień mecz z Panathinakosem. Skrę czeka "mecz o życie" w Atenach.

PGE Skra Bełchatów - VfB Friedrichshafen 0:3 (22:25, 22:25, 18:25)

Skra: Falasca, Wlazły, Murek, Kurek, Pliński, Wnuk, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Dobrowolski.

VfB: Bendini, Moon, Idi, Tichacek, Grozer, Jose, Kroger (libero).

Komentarze (0)