Jesteśmy ostatnio Świętym Mikołajem - komentarze po meczu Effector Kielce - AZS Politechnika Warszawska

W przedostatniej kolejce fazy zasadniczej kielecki zespół pokonał u siebie 3:1 gości z Warszawy i przedłużył swoje szanse na awans do play-off.

Maciej Pawliński (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Ten mecz był dla nas ważny i chcieliśmy go wygrać, żeby mieć spokój i pewne play-off jeszcze przed ostatnią kolejką. Nie wiem czemu wyszliśmy bardzo spięci na ten mecz i popełniliśmy bardzo dużo prostych błędów i traciliśmy w głupi sposób punkty. Przez to przegraliśmy ten mecz. Szkoda, bo to oznacza dla nas stres za tydzień. Mam nadzieję, że pokażemy charakter i wygramy następny mecz, bo to da nam pewność awansu i nie będziemy musieli liczyć na korzystne wyniki pozostałych spotkań.

Piotr Lipiński (kapitan Effectora Kielce): Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa i trzech punktów. Warszawa postawiła nam bardzo wysoko poprzeczkę, ale my wiedzieliśmy, że musimy zdobyć punkty, żeby przedłużyć swoje szanse. Pokazaliśmy więcej zimnej krwi w końcówkach, przede wszystkim w decydującym czwartym secie. Sezon zasadniczy mógł się dla nas właściwie na tym meczu skończyć, a tak jedziemy do Bełchatowa walczyć o kolejne punkty i musimy tam zagrać jeszcze lepiej niż przeciwko Politechnice. To na pewno będzie bardzo ciężkie spotkanie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Nikt się nie spodziewał fajerwerków ani wysokiej jakości gry, tylko nerwówki i ona była. Do tego panowie sędziowie dołożyli swoją nerwówkę, która nie pomogła żadnemu zespołowi, tylko zwiększyła stres dla wszystkich. Co nie zmienia faktu, że zespół z Kielc zagrał lepiej i zasłużenie wygrał. W tym roku mam zawodników, którzy nie kontrolują piłki do końca i popełniają zdecydowanie za dużo własnych błędów, zwłaszcza w ataku. Trudno jest wygrać seta oddając 10 punktów przeciwnikowi. Na pewno każdy z nas powinien popatrzeć dziś wieczorem w lustro po tym meczu i parę spraw przemyśleć.

Jesteśmy ostatnio niestety Świętym Mikołajem, najpierw pomogliśmy zespołowi z Gdańska, a teraz Effectorowi. I zamiast spokojnie przygotowywać się do play-off, będziemy przygotowywali się do meczu "o życie". Jestem ciekaw, jak zachowają się moi zawodnicy w ciągu najbliższego tygodnia, jak i w trakcie meczu, którego stawką będzie nasz awans. Teoretycznie nie mamy prawa przegrać w ostatniej kolejce, bo zespół z Bielska ugrał jednego seta bodajże w ostatnich pięciu meczach, ale w praktyce może być różnie. Mam nadzieję, że spokojnie wygramy ten mecz i nie będziemy musieli dwa dni obgryzać paznokci ze zdenerwowania w oczekiwaniu na wyniki meczów w Bełchatowie i Bydgoszczy. Na pewno grając w ostatniej kolejce z BBTS-em u siebie mamy sytuację nienajgorszą i jestem pewien, że pozostałe zespoły walczące o ósemkę chętnie by się z nami zamieniły, ale z drugiej strony takie mecze, kiedy wszyscy się spodziewają łatwego zwycięstwa, są bardzo trudne do grania.

Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora Kielce): Przede wszystkimi cieszymy się z tego, że nadal jesteśmy w grze. Po dwudziestu jeden kolejkach udało nam się wskoczyć na upragnione ósme miejsce. Mamy świadomość, że teraz zostało nam jedno proste zadanie do wykonania - po raz pierwszy w historii kieleckiej siatkówki wygrać ze Skrą Bełchatów i sprawa załatwiona (śmiech). Cieszę się, że moi młodzi zawodnicy, którzy w poprzednim, bardzo ważnym, meczu z Transferem Bydgoszcz nie wytrzymali ciśnienia, w tym spotkaniu mimo przegrania pierwszego seta nie poddali się presji i wygrali. Trochę poniosła nas fantazja w czwartym secie, gdzie graliśmy spokojnie i bez błędów, a nagle wszyscy zaczęli tracić głowy i doszło do stresującej końcówki. Na szczęście udało się nam opanować nerwy, wrócić do gry i wygrać za trzy punkty. Jedziemy do Bełchatowa nie mając nic do stracenia i będziemy tam walczyć o jak najlepszy wynik.

Źródło artykułu: