27 stycznia w Warszawie odbyła się ceremonia losowania grup mistrzostw świata siatkarzy, które w 2014 roku odbędą się w naszym kraju. Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć polskich złotych medalistów z mundialu rozgrywanego w 1974 roku w Meksyku. Jak uroczysta gala w Pałacu Kultury i Nauki podobała się Ryszardowi Boskowi? - Bardzo! Ja przeżyłem w swoim życiu kilka takich imprez i myślę, że to losowanie było takim wydarzeniem "pełną gębą". Niczego nie zabrakło, były wielkie nadzieje, grupa, która chyba nam pasuje i teraz tylko czekamy na to co się będzie działo dalej. Jeżeli chodzi o samą ceremonię to wyszła naprawdę fajnie - przyznaje nasz rozmówca.
W Polsce oczekiwania względem drużyny narodowej siatkarzy, mimo nieudanego ostatniego sezonu, są olbrzymie. Biało-czerwoni na pewno należą do faworytów rozgrywek, ale przynależność do światowej czołówki będą musieli potwierdzić na boisku. - Nigdy nie jest łatwo grać u siebie. Wszyscy czekają na wygranie mistrzostwa świata, a tak naprawdę nie wiemy nawet jaki będziemy mieli zespół. Teraz osoby odpowiedzialne za drużynę powinny jak najszybciej zakasać rękawy i skoncentrować się na tym, żebyśmy wypadli na turnieju dobrze, bo to nie jest prosta sprawa, grać przy takich oczekiwaniach. Zdecydowanie łatwiej jest walczyć na wyjeździe, gdy się ma w miarę mocny zespół, a nie trzeba zmagać się z taką presją. Zawodników mamy doświadczonych, w związku z tym z całą otoczką mistrzostw powinni sobie poradzić, chociaż dopiero po pierwszych treningach i meczach zorientujemy się, kto w tej kadrze się znajdzie. Obecnie mamy opaskę na oczach - zaznacza prawie 400-krotny reprezentant Polski.
Samo losowanie niespodzianek nie przyniosło. Wszystko za sprawą systemu serpentyny, na podstawie którego już wcześniej ustalono rozstawienie najwyżej notowanych zespołów. Polacy w pierwszej fazie turnieju zagrają z Serbią, Argentyną, Australią, Wenezuelą i jednym z przedstawicieli Afryki. - Myślę, że na wynik losowania i grupę nie mamy co narzekać. Grając z takimi rywalami można złapać wiatr w żagle. Dobrze byłoby na początek wygrać z Serbami, bo takie zwycięstwo powinno nakręcić zespół pozytywnie, zwłaszcza że przeciwnicy nauczyli się u nas grać w siatkówkę. Ważne, żebyśmy byli w tym wszystkim pozytywni, żeby to dobre nastawienie kibiców i całego otoczenia udzieliło się zawodnikom - podkreśla Bosek.
Czy pierwszy mecz mistrzostw rozgrywany na Stadionie Narodowym może być utrudnieniem dla Polaków lub Serbów? - Warunki będą takie same dla wszystkich zawodników. Zakładam, że ani oni, ani my nigdy nie graliśmy na takim obiekcie. Ja kiedyś próbowałem i jest to wyjątkowo trudna sprawa, bo nie ma sufitu, brakuje odpowiedniego punktu odniesienia. Oba zespoły potrenują sobie chwilę przed meczem i z taką samą wiedzą przystąpią do spotkania. Jeśli chodzi o marketing to czeka nas coś zupełnie niespotykanego. Chyba tylko raz coś takiego się zdarzyło. Rosjanie grali z Brazylijczykami bardzo dawno temu na tego typu obiekcie. Jeżeli w Warszawie cały stadion będzie oglądał mecz siatkówki to ja się chyba pierwszy rozpłaczę - opowiada uczestnik trzech igrzysk olimpijskich.
Mistrz świata sprzed 40 lat nie ma nic przeciwko temu, by jego następcy powtórzyli wynik jego i kolegów osiągnięty w Meksyku. - Wydaje mi się, że nikt z nas nie może nawet pomyśleć, że chłopcy nie mają szans na powtórzenie naszego wyniku sprzed czterech dekad - a już sami zawodnicy przede wszystkim. My bardzo chętnie oddamy im berło i będziemy bili brawo, bo całemu ruchowi siatkarskiemu w Polsce to się należy. Tak jak powiedziałem, mamy jednak cały czas opaskę na oczach. Mam nadzieję, że nie potkniemy się i postawimy najpierw ten pierwszy krok na schodach, a później pójdziemy w górę. Wiemy, że ta sama reprezentacja w przeszłości grała już cudownie, ale grała też źle. Wniosek jest więc taki, że wszystko zależy od nastawienia i przygotowania - przekonuje znakomity przed laty przyjmujący. - Myślę, że już niedługo ta kadra będzie. Oczywiście wszyscy wiemy, że nie może być specjalnie dużo nowości, bo przy powołaniu 25 zawodników będzie wiadomo mniej więcej kto się wśród nich znajdzie. Będziemy bardzo mocno trzymali kciuki za ten zespół - dodaje.
Grono faworytów na najważniejszych turniejach siatkarskich od lat się nie zmienia. Wydaje się jednak, że po ostatnich sezonach miano najgroźniejszego rywala Polaków w walce o złoto należy się zespołowi Andrieja Woronkowa. - Faworytów będzie kilku: na pewno Rosjanie i Brazylijczycy, co chyba nie ulega jakimkolwiek wątpliwościom. Na dzisiaj Sborna wydaje mi się zdecydowanie mocniejsza. Rosjanie, gdyby tylko chcieli, to zbudować mogliby choćby nawet trzy reprezentacje grające na wysokim poziomie - przestrzega mistrz olimpijski z Montrealu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)