Wątpliwej jakości widowisko - relacja z meczu Aluprof Bielsko-Biała - Olympiakos Piresus

Po dwóch wygranych setach, sztab szkoleniowy zespołu z Bielska-Białej desygnował do gry rezerwowe. W efekcie kibice zostali uraczeni wątpliwej jakości widowiskiem, zakończonym tie-breakiem.

Trener zespołu gości, mimo przegranej 0:3 w pierwszym spotkaniu obiecywał, że jego podopieczne postarają się sprawić w rewanżu niespodziankę i powalczyć o "złotego seta". - Kobieca siatkówka jest bardzo nieprzewidywalna i nie wiadomo co się może wydarzyć w drugim meczu. Przyjedziemy do Polski pokazać się z dobrej strony, choć chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa nas za faworyta w tej rywalizacji. Chcemy jednak zrobić wszystko co w naszej mocy, aby wygrać - powiedział po spotkaniu trener Olympiakosu Pireus Joannis Nikolakis.

Początek meczu zdawał się potwierdzać te słowa. Przyjezdne przez dłuższy czas toczyły z bielszczankami bój jak równy z równym. Gospodynie zdołały odskoczyć rywalkom na dwa punkty dopiero po pierwszej przerwie technicznej. Skuteczny blok Małgorzaty Lis i autowy atak Manoliny Konstantinou sprawiły, że na tablicy pojawił się rezultat 11:9. Greczynki nie pozwoliły się jednak złamać. Skuteczna kiwka, a za chwilę atak Radosviety Tenewej zniwelowały straty przyjezdnych (13:13). Gra punkt za punkt toczyła się niemal do końca seta. Decydujący zryw gospodyń nastąpił przy stanie 18:18. Atak z przechodzącej Małgorzaty Lis i kolejne dwie udane akcje Heike Beier dały podopiecznym Mirosława Zawieracza trzy kolejne punkty (21:18). Chwilę później jeden dołożyła Karolina Ciaszkiewicz, dobrze zafunkcjonował blok polskiego zespołu i stało się jasne, że rywalki nie zdołają wyjść zwycięsko z inauguracyjnego starcia, które zespół z Pireusu zakończył zepsutą zagrywką.

Drugiego seta Aluprof rozpoczął ze świadomością, że wygrana przypieczętuje awans do kolejnej rundy rozgrywek Pucharu CEV. To zmobilizowało gospodynie, które od stanu 2:2 zdobyły 4 kolejne punkty, odskakując rywalkom (6:2). Greczynki nie pozwoliły się jednak wytrącić z rytmu. Skuteczna i konsekwentna gra tego zespołu pozwoliła podopiecznym Joannisa Nikolakisa zmniejszyć stratę do jednego punktu (10:9). W tym momencie o przerwę poprosił Mirosław Zawieracz. Reprymenda szkoleniowca pozytywnie wpłynęła na grę miejscowych, które od stanu 11:11 popisały się serią udanych akcji, ponownie odskakując przeciwniczkom (16:11). W tym momencie wydawało się, że doświadczony zespół spod Klimczoka nie pozwoli sobie na roztrwonienie takiej zaliczki w końcowej fazie seta, jednak przyjezdne po raz kolejny udowodniły, że lubią i potrafią gonić rywala. Od stanu 18:22 siatkarki z Pireusu, dość niespodziewanie, popisały się serią udanych zagrań, co zaowocowało objęciem prowadzenia (23:22). Dopiero wejście na parkiet Doroty Wilk w miejsce Marty Szymańskiej przerwało niemoc bielszczanek, które po ataku Heike Beier i dwóch skutecznych blokach mogły cieszyć się ze zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy Pucharu CEV.

Mirosław Zawieracz po zwycięstwie w drugiej partii, postanowił posłać do gry rezerwowe (fot. orlen-liga.pl)
Mirosław Zawieracz po zwycięstwie w drugiej partii, postanowił posłać do gry rezerwowe (fot. orlen-liga.pl)

W sytuacji, kiedy losy awansu zostały rozstrzygnięte, szkoleniowiec ekipy gospodyń, postanowił delegować do gry swoje rezerwowe. Na boisku pojawiły się Natalia Strózik, Aleksandra Trojan i Koleta Łyszkiewicz. To zdecydowanie wpłynęło na obraz gry. Przyjęcie w ekipie z Bielska-Białej nieco osłabło, co wykorzystały Greczynki. Dobra zagrywka kierowana na Natalię Strózik sprawiła, że przyjezdne od stanu 3:3 zdobyły tym elementem trzy kolejne punkty, odskakując przeciwniczkom (6:3). Miejscowe, mimo dobrej gry w ataku Helena Horka nie były w stanie odrobić strat. W końcówce walczące ambitnie podopieczne Joannisa Nikolakisa powiększyły przewagę, pieczętując wygraną asem serwisowym Katalin Kiss.

Przegrana partia nie zmieniła założeń sztabu szkoleniowego z Bielska-Białej, który po awansie, dalszą część meczu potraktował jako sparing. Na boisku pozostały rezerwowe wspierane dodatkowo przez Sylwię Pelc. Fakt ten wykorzystały Greczynki, które na pierwszej przerwie technicznej prowadziły już 8:2. Po niej na boisku nadal dominowały przyjezdne prowadzone do boju przez Radosvietę Tenewą upokorzyły miejscowe, zwyciężając 25:16.

W piątej partii, będące na fali Greczynki nie odpuściły. Tuż przed pierwszą przerwą techniczną zdobyły trzy kolejne punkty, odskakując rywalkom (8:5). Patrząc na postawę gospodyń, obserwujący to spotkanie z poza boiska trener Wiktor Krebok z niedowierzaniem kręcił głową. Zespół z Pireusu natomiast, konsekwentnie gromadził kolejne punkty, które doprowadziły go do niespodziewanego zwycięstwa.

BKS Aluprof Bielsko-Biała - Olympiakos Pireus 2:3 (25:20, 25:23, 18:25, 16:25, 11:15)

Aluprof: Nikić, Horka, Lis, Ciaszkiewicz, Szymańska, Beier, Wojtowicz (libero) oraz Wilk, Strózik, Łyszkiewicz, Trojan, Pelc

Olympiakos: Giota, Konstantinou, Kiss, Christodoulou, Tenewa-Miliczewicz, Monzoni, Konomi (libero) oraz Kosma

Pierwszy mecz 3:0, awans Aluprofu Bielsko-Biała

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: