Mecz w Hali Legionów, choć zakończony zdobyciem pełnej puli punktów, zdecydowanie nie był spacerkiem dla olsztynian. - Nie było nam łatwo, może poza pierwszym setem. Popełnialiśmy więcej błędów niż zwykle i przyjęcie nie funkcjonowało u nas tak dobrze jak w ostatnich spotkaniach. Nie jestem zadowolony z naszej postawy w tym meczu, bo w ważnych momentach uciekało przyjęcie mi czy kolegom. Na pewno musimy to poprawić. Nasza gra nie wyglądała tak dobrze jak w poprzednich meczach, ale zdobyliśmy trzy punkty i to jest najważniejsze - mimo zwycięstwa krytycznie podsumował występ swojego zespołu Rafał Buszek.
Po łatwo przegranym pierwszym secie podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza zmobilizowali się i w drugim secie zaczęli walczyć, doprowadzając do remisu w setach. - Za przegranego drugiego seta winię przede wszystkim naszą własną grę. Nie wiem jak kolegom, ale mi zaczęło się chyba wydawać, że ten drugi set będzie podobny do pierwszego i pójdzie tak samo gładko. Może nie to, że zlekceważyliśmy rywala, ale na pewno straciliśmy koncentrację i daliśmy pole do popisu siatkarzom z Kielc. Oni to wykorzystali, zaczęli naprawdę dobrze grać i było ciężko do samego końca meczu - ocenił przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn. - Po przegranym drugim secie trzeci, w którym długo goniliśmy przeciwnika, był kluczowy. Gdybyśmy go przegrali, to faktycznie mogłoby się skończyć 3:1, ale dla gospodarzy.
Po czwartym zwycięstwie w pięciu kolejkach zespół z Warmii ma na koncie 12 punktów i jest liderem tabeli PlusLigi, co jest sporym zaskoczeniem. - Nie spodziewaliśmy się oczywiście przed sezonem, że będziemy liderem tabeli po pięciu kolejkach. Dopiero po pierwszych dwóch meczach poczuliśmy, że jest dobrze i że gra się nam układa. Te zwycięstwa nad Jastrzębskim Węglem i nad ZAKSĄ nas pozytywnie zaskoczyły, podbudowały i pomogły stworzyć taką prawdziwą drużynę - uważa Rafał Buszek. - Naszą najmocniejszą stroną jest właśnie drużynowość. Nie mamy gwiazd, a wszyscy grają bardzo dobrze, dają z siebie wszystko na boisku. To przynosi efekty w postaci punktów, a punkty są najważniejsze. Zagrywka też nam służy, ale ona jest moim zdaniem mniej ważna - dodał były zawodnik Effectora Kielce.
26-letni przyjmujący grał już w wielu klubach PlusLigi, ale nigdy wcześniej nie pracował z trenerem Krzysztofem Stelmachem. - Już przed sezonem cieszyłem się, że będę miał taką okazję, bo to świetny szkoleniowiec, ale też wybitny zawodnik grający na mojej pozycji. Dużo się od niego uczę i korzystam z jego doświadczenia - stwierdził zawodnik.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!