Michał Biegun: Jaka jest pana opinia o nowej formule Ligi światowej? W czasie fazy interkontynentalnej uniknęliście gry z czołowymi drużynami. Czy w takich warunkach lepiej budowało się formę?
Glenn Hoag: Kiedy ogłoszono nowe zasady, to nie potrafiłem się z nimi zgodzić. Byłem zwolennikiem zeszłorocznej formuły, żeby mierzyć się z drużynami z czołówki rankingu FIVB, jak Polska, Brazylia, Rosja czy Włochy. Myślałem, że jest to ważniejsze dla rozwoju mojego zespołu. Wierzę, że więcej się nauczysz, grając z silniejszymi od ciebie. Jednak po zakończeniu tegorocznych zmagań zauważyłem, że było to nowe, pozytywne doświadczenie, gdyż musieliśmy sporo powalczyć, aby wygrać grupę. No, a z czołowymi reprezentacjami mierzyliśmy się w Final Six. Nowa formuła pozwoliła mi nauczyć się czegoś więcej o moich zawodnikach. Te informacje z pewnością przydadzą się w przyszłości.
W etapie kwalifikacyjnym, aż do samego końca, walczyliście z Holandią o wyjazd do Mar del Platy. Czy Kanada wraz z ekipą Edwina Bennego może już wkrótce namieszać w czołówce?
- Według mnie jesteśmy na tym samym etapie co zespół holenderski. Cały czas się rozwijamy. Podobnie jak oni, tworzymy zespół z mieszanki doświadczonych i młodych zawodników. Edwin Benne dokonał naprawdę bardzo starannej i przemyślanej selekcji. Był niezwykle cierpliwy w początkach budowania zespołu. To z pewnością będzie bardzo ciekawa reprezentacja do obserwacji w kolejnych rozgrywkach.
Jakie były pańskie pierwsze odczucia po historycznej kwalifikacji do turnieju finałowego? Czy przed startem zakładaliście pierwszą lokatę w grupie C?
- Kiedy poznaliśmy nowe zasady awansu i skład naszej grupy, to od razu obraliśmy sobie za cel awans do Argentyny. Jednak to nie było wcale takie łatwe. Generalnie, wszystkie drużyny nie mają zbyt wiele czasu na przygotowanie do Ligi Światowej. Po pierwszych paru tygodniach nie wyglądalismy zbyt dobrze.
Mieliście bardzo ciężką grupę z Brazylią i Rosją. Jaki był wasz plan na turniej Final Six?
- Wszyscy sobie zdawaliśmy sprawę, że z tymi zespołami będzie nam bardzo trudno. Gavin Schmitt nie był do końca gotowy. Teraz czuje się lepiej i zagrał poprawnie, ale nie był w stanie zaprezentować pełni swoich możliwości. Mamy swój specyficzny system gry i filozofii naszych treningów. Pracowaliśmy przez sześć lat, aby znaleźć się w fazie finałowej. Niestety, nie ustrzegliśmy się pomyłek. Obydwa mecze zaczęliśmy zbyt wolno, ze zbyt dużą liczbą błędów. Muszę to wszystko teraz przeanalizować i popracować nad tymi aspektami.
Wasze zwycięstwo nad Rosją zdumiało cały siatkarski świat. Co pan myśli na temat tego meczu teraz, po skończonym turnieju?
- Zaczęliśmy bardzo nieudanie, bo moi zawodnicy chcieli zrobić więcej niż mieli powiedziane na odprawie taktycznej. Brakowało nam dyscypliny i zaufania do naszego systemu gry. Trochę czasu zajęło nam uporządkowanie wszystkiego i pokazanie swojego stylu. Mieliśmy na ten mecz niezły plan, ale późno wdrożyliśmy go w życie. Początek tie-breaka to była katastrofa w naszym wykonaniu. Moi podopieczni znowu chcieli zrobić za dużo i byli rozbici. Wziąłem czas i trochę mocniej sobie porozmawialiśmy. Powiedziałem im, że musimy wrócić do naszych podstaw.
Przegrywaliście już w tym meczu 0:2. Jakie słowa skierował pan do swoich zawodników przed trzecią partią? Wierzyliście w korzystny rezultat w tym spotkaniu?
- Na pewno w tamtym momencie nie myślałem o zwycięstwie, czy porażce. Postawiłem sobie za cel skoncentrowanie moich zawodników na powrocie do naszego kanadyjskiego stylu siatkówki, naszego systemu, naszej filozofii gry. Ta grupa zawodników bała się kiedyś gry z czołowymi drużynami, teraz już nie. Przekonali się, że mogą rywalizować na wysokim poziomie. Wreszcie możemy skupić się tylko na grze.
Przed meczem z Brazylią mieliście realną szansę na awans do półfinału. Czy Canarinhos okazali się za silni na tym etapie rywalizacji? Czy ze zdrowym Gavinem Schmittem osiągnęlibyście lepszy rezultat?
- Być może, gdyby Gavin był w stu procentach gotowy, to być może tak. Teraz to tylko gdybanie i nie chcę jego zdrowia traktować jako wymówkę. Dustin Schneider również z uwagi na kontuzję nie mógł nam pomóc w meczu z Brazylią. To świetny rozgrywający i lider naszej drużyny. Dobrze zaprezentował się Dallas Soonias i wierzę w jego dalszą udaną postawę. Bardzo chciałem, żeby Gavin zagrał, ponieważ nie grał przez miesiąc i chcieliśmy zobaczyć jak zareaguje jego noga. Byliśmy dobrze przygotowani na mecz z Brazylią. Jednak w pierwszym secie popełniliśmy aż trzynaście niewymuszonych błędów, to świadczy o naszej fatalnej postawie na początku meczu. Nie możesz oddać takiej liczby punktów rywalowi. To samobójstwo! Drugi set był lepszy, ale nasza ofensywa była zbyt prosta i czytelna, a w końcówce popełniliśmy katastrofalne pomyłki.
Jaką przyszłość ma przed sobą kanadyjska reprezentacja? Czego jeszcze potrzeba, żeby zadomowiła się w czołowej stawce drużyn?
- Zacząłem ten projekt prawie sześć lat temu. Mamy silne i solidne fundamenty. Stworzyliśmy skuteczne systemy gry defensywnej i ofensywnej. Wokół zespołu powstała pewna filozofia treningu. W tym samym czasie nie zapominamy o młodszych zawodnikach, których umiejętnie wprowadzamy do dorosłej siatkówki. Zbudowaliśmy centrum treningowe dla młodzieży, gdzie doskonalimy ich zdolności, technikę oraz wdrażamy do naszego systemu gry. Miło jest obserwować progres swoich podopiecznych. Daliśmy naszemu krajowi olbrzymi powód do domu. Jednak dla mnie ten rezultat z Mar del Platy przeszedł już do historii. Wykorzystam to doświadczenie, żeby dopracować niektóre elementy. Z pewnością musimy poprawić atak, bo mamy świetnie przyjmujący zespół. Również nasza zagrywka wymaga wiele pracy. Z kolei gra blok-obrona, to jedna z naszych silniejszych stron. Cały czas jednak tworzymy zespół. Wszyscy starają się sobie pomagać nawzajem. Wierzę, że zgrana drużyna może osiągnąć więcej niż zbieranina gwiazd. Państwo kanadyjskie daje nam pieniądze, abyśmy mogli je reprezentować. Dlatego musimy ciężko pracować, aby nie zawieść naszych rodaków.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Czytaj całość