W niedzielę dąbrowianki świętowały sukces w Bielsku-Białej, rewanżując się Aluprofowi za porażkę przed własną publicznością w lidze w pierwszej rundzie. Po morderczym pięciosetowym pojedynku podopieczne Waldemara Kawki cieszyły się z bardzo ważnego zwycięstwa w kontekście rozstawienia przed fazą play off.
- Zespołowa gra z naszej strony zdecydowała o zwycięstwie. Na pewno ten, kto ma lepszą zagrywkę, ma przewagę. Myślę, że pokazałyśmy, że dysponujemy silnym serwisem. Szczególnie było to widać w końcówce spotkania - wspominała Joanna Kaczor w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Siatkarka przyznała, że pojedynek był nerwowy zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. Tym bardziej, iż obie ekipy przegrały ostatnio kilka spotkań. - To są nerwowe mecze dla nas i dla Aluprofu. Przegrałyśmy ostatnio z Fenerbahce, przegrałyśmy z Muszynianką, rywalki również poległy w kilku starciach. Myślę, że i dla nich, i dla nas ten mecz był bardzo ważny, aby go wygrać i odbudować się na nowo przed kolejnymi pojedynkami - zaznaczyła Kaczor.
Teraz przed ekipą Tauronu MKS rewanżowy pojedynek z Fenerbahce Stambuł w 1/4 pucharu CEV. Dąbrowianki muszą odrobić straty ze Stambułu i wygrać złotego seta, aby myśleć o awansie. Momentami bardzo dobra postawa w Bielsku-Białej daje nadzieje na przyszłość. - Będzie to na pewno bardzo trudne spotkanie. Aczkolwiek teraz gramy u siebie i mam nadzieję, że zaprezentujemy się dużo lepiej niż na wyjeździe. Będziemy walczyć - zapewniła Kaczor.