Andrzej Kowal wierzy w obronę tytułu

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów, po porażce 0:3 z Jastrzębskim Węglem, stracili punktowy kontakt z czołówką PlusLigi. - Nikt nie mówił, że będzie łatwo - zaznacza trener Andrzej Kowal.

- Wynik 3:0 dla jastrzębian jest trochę mylący. W dwóch partiach ulegliśmy minimalnie. Popełniliśmy w ich końcówkach za dużo błędów własnych i to bardziej my je przegraliśmy, niż gospodarze wygrali - zauważa Andrzej Kowal, szkoleniowiec Asseco Resovii Rzeszów.

Mocno do takiego, a nie innego, rezultatu przyczynił się Russell Holmes. Jego zagrywka siała spustoszenie w szeregach aktualnych mistrzów Polski, a najdłużej pozostanie zapewne w pamięci Krzysztofa Ignaczaka. Reprezentacyjny libero miał ogromne kłopoty z dokładnym przyjęciem flotów Amerykanina.

- Russell to jeden z najlepiej zagrywających zawodników w PlusLidze i przy jego serwie Jastrzębski Węgiel bardzo dużo zyskuje. Mieliśmy tego świadomość i ćwiczyliśmy pod te ustawienie. Niestety, jastrzębianie i tak niwelowali w tych fragmentach naszą przewagę, bądź powiększali własną - chwali rywala trener zespołu z Podkarpacia.

Najlepszego dnia nie miał nie tylko Ignaczak. Zbigniew Bartman również powrotu do Jastrzębia nie będzie wspominał mile. Atakujący Resovii zagrał wprawdzie bardzo dobrze w pierwszym secie (9 ataków, 6 punktów), lecz drugi i trzeci były już w jego wykonaniu znacznie słabsze. Trener rzeszowian nie zdecydował się jednak na wprowadzenie na parkiet Jochena Schopsa.

- Zbyszek miał trochę problemów w kończeniu pierwszej akcji, lecz był naszym najlepszym zawodnikiem w kontrataku. To jest jego pierwszy sezon w roli atakującego i potrzebuje stabilizacji. Nie możemy cały czas rotować składem, bo siatkówka to jest taki sport, który potrzebuje właśnie stabilizacji. Grał przeciwko jastrzębianom może nierówno, ale nie był to słaby występ. Najważniejsza część sezonu dopiero przed nami i myślę, że z jego dyspozycją będzie już tylko lepiej - przekonuje szkoleniowiec mistrzów Polski.

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów zajmują w tej chwili piąte miejsce w tabeli PlusLigi, tracąc 5 punktów do PGE Skry Bełchatów oraz Jastrzębskiego Węgla. Strata do ZAKSY Kędzierzyn-Koźle oraz Delecty Bydgoszcz jest jeszcze większa i wynosi 8 oczek. Trener Kowal nie spuszcza jednak głowy i głęboko wierzy, że ten sezon nie jest jeszcze stracony.

- Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zespoły zajmujące czołowe lokaty prezentują wyrównany poziom, a o wynikach poszczególnych spotkań decyduje czasem jedna piłka. Nie możemy się więc załamywać pojedynczymi porażkami. Wręcz przeciwnie, zespół w takim momencie powinien się dodatkowo zmotywować, wzmocnić. W innym przypadku nie ma o czym mówić - zaznacza opiekun Resovii

Czy trener aktualnych mistrzów Polski wierzy zatem w obronę tytułu? - Oczywiście. Nie rozdzielałbym w tym momencie medali. To play-off zdecyduje o wszystkim - mówi zdecydowanie Andrzej Kowal.

Źródło artykułu: