Sporo się musieli namęczyć podopieczni Lorenzo Bernardiego, by awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski. Ostatecznie pokonali jednak na własnym parkiecie ostatnią drużynę plusligowej tabeli 3:2. Jastrzębianie w ćwierćfinale spotkają się w dwumeczu ze Skrą Bełchatów, zaś częstochowianie odpadli z rozgrywek.
- Pierwszego seta oddaliśmy bez walki. Nic nam nie szło, zaś gospodarze zagrali świetnie zagrywką. Później było już lepiej. Nawet początek tie-breaka był obiecujący. Niestety w końcówce kilka błędów w zagrywce, obronie i moich w ataku spowodowało, że zabrakło nam trochę do zwycięstwa - podsumowuje pucharową porażkę swojej ekipy w Jastrzębiu Grzegorz Bociek, atakujący Wkręt-metu AZS Częstochowa. - Bardzo szkoda, bo chcieliśmy mocno powalczyć i sprawić niespodziankę - dodaje 21-letni siatkarz.
Kolejnym rywalem, tym razem w walce o ligowe punkty, będzie drużyna z Warszawy. Podopieczni Jakuba Bednaruka są wyżej w plusligowej tabeli i będą faworytem tej potyczki. - Chcemy sprawić naszym kibicom prezent świąteczny w postaci zdobyczy punktowej w rywalizacji z zawodnikami Politechniki - deklaruje młody atakujący.
Grzegorz Bociek, w dotychczas rozegranych kolejkach PlusLigi, zdobył 194 punkty bezpośrednio atakiem. Jest w tej klasyfikacji liderem, a ustępują mu minimalnie Bartosz Krzysiek oraz Dawid Konarski. Kolejne miejsca, już ze znaczną stratą zajmują Michał Łasko oraz Zbigniew Bartman. Nie dziwi zatem fakt, iż wiele osób widzi w osobie atakującego, wypożyczonego obecnie ze Skry Bełchatów do Wkręt-metu, przyszłego reprezentanta Polski.
- Robię swoje. W trening wkładam całe serce, by grać na jak najwyższym poziomie. Bardzo się cieszę, że praca przynosi efekty i jest to dostrzegane. Jestem jednak jeszcze młodym siatkarzem, popełniam dużo błędów. Mam oczywiście ambicje, by w przyszłości reprezentować barwy narodowe, lecz w chwili obecnej skupiam się przede wszystkim na pracy - zdecydowanie zaznacza Grzegorz Bociek.