Joanna Staniucha-Szczurek: Urodzinowy prezent z... Turcji

Dzięki wygranej z SC Dresdner 3:0 zagłębiowski zespół zachował szansę na dalszą grę w Lidze Mistrzyń. - Chciałyśmy zrewanżować się u siebie i w pełni się nam to udało - mówiła po meczu przyjmująca.

Mecze o wszystko zwykle wywołują trudne do opanowania dreszcze emocji, ale siatkarki Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza utrzymały nerwy na wodzy i pewnie pokonały SC Dresdner w meczu Ligi Mistrzyń. Trzy punkty zdobyte przez zdobywczynie Pucharu Polski oznaczają, że MKS wciąż pozostaje w grze o awans do fazy play-off pucharu. Zwycięstwo było tym ważniejsze, że udało się odpłacić wicemistrzyniom Niemiec za bolesną porażkę na ich terenie. - W końcu w Dreźnie przegrałyśmy wygrany mecz. Wszystkie chciałyśmy się zrewanżować na własnym terenie i dobrze, że nam się to udało - nie ukrywała radości Joanna Staniucha-Szczurek, przyjmująca dąbrowskiej ekipy.

Jedną z przedmeczowych zagadek była dyspozycja Staniuchy-Szczurek oraz jej koleżanek z drużyny odpowiedzialnych za przyjęcie. W Dreźnie to właśnie ich postawa, daleka od doskonałości (18 asów przeciwniczek!), była przyczyną pięciosetowej porażki. Tym razem dąbrowianki pozwoliły rywalkom tylko na trzy punkty zdobyte bezpośrednio serwisem. - Była taki okres, że miałyśmy z tym problem, na szczęście teraz wszystko idzie ku lepszemu. Wiadomo, że jeżeli dobrze się przyjmie, to przekłada się to na atak i rozegranie. Nieźle u nas funkcjonowała także zagrywka, w końcu grałyśmy u siebie i dlatego powinniśmy wykorzystywać nasze atuty na własnej hali - oceniła była reprezentantka Polski.

Po meczu zgodnie przyznawało, że poziom spotkania nie był najwyższy. Można to spokojnie zganić na niemal koczowniczy tryb życia Zagłębianek, które przez długie i wyczerpujące podróże po kraju i Europie mają niezwykle mało czasu na solidny trening. - Może jesteśmy już trochę podmęczone, bo tego grania jest teraz dużo i być może przejawia się to w tym, że nie jesteśmy w ataku już tak skuteczne. Ale cieszymy się, bo najważniejsza jest wygrana. Jak nie atak, to dobrze funkcjonowało co innego: przyjęcie, zagrywka i blok. To nam pozwoliło wygrać - komplementowała swój zespół siatkarka.

Zespół z Drezna w porównaniu z meczem w Margon Arena był cieniem samego siebie. Polski zespół mógł dziękować swoim rywalkom za wszystkie autowe ataki i popsute zagrywki, które ułatwiły Tauronowi MKS wygraną. - Niemki w pierwszym secie popsuły bardzo dużo zagrywek. Podejrzewam, że ich założeniem było ryzyko właśnie w tym elemencie, bo dzięki temu mogły nas odrzucić od siatki. Cieszymy się z ich pomocy, dzięki temu wygrałyśmy i jesteśmy nadal w grze w Lidze Mistrzyń. Jedziemy do Turcji i tam czeka nas walka - zapowiedziała Staniucha-Szczurek.

5 grudnia, dzień po meczu w hali Centrum, miał odbyć się drugi mecz grupy D, w której Eczacibasi Stambuł podejmowało Azerrail Baku. Jedynie zwycięstwo tureckiego zespołu za trzy punkty dawało MKS-owi cień nadziei na miejsce w najlepszej dwunastce kontynentu. Co ciekawe, tego samego dnia nasza rozmówczyni... obchodzi urodziny. - Mam nadzieję, że Turczynki sprawią mi prezent i pokonają Azerrail. Wtedy pojedziemy do nich z konkretnym celem, czyli walką o wyjście z grupy - jak się okazało, mistrzynie Turcji wysłuchały prośby solenizantki i pokonały azerski zespół 3:1. Dzięki temu dla dąbrowianek piłka wciąż pozostaje w grze.

Komentarze (0)