Od pierwszej piłki w meczu Polska - Rosja widać było, że to spotkanie do najłatwiejszych należeć nie będzie. Rywale odrzucili Polaków od siatki mocną zagrywką, utrudniając im wyprowadzenie skutecznego ataku. Jakby tego było mało atakowali z taką mocą, że biało-czerwonym trudno było zatrzymać ich w bloku. Pierwsza partia skończyła się szybko, przegraną Polaków 14:25.
Podrażnieni porażką polscy juniorzy zmobilizowali się w dwóch kolejnych partiach, wygrywając je w zdecydowany sposób.
Problemy zaczęły się w secie numer cztery, kiedy podopieczni trenera Kondry postawili wszystko na jedną kartę i mocną zagrywką znów odrzucili Polaków od siatki. Polacy przestali istnieć na boisku, czego dowodem jest przegrana w czwartym secie do 9.
Tie-break był już tylko formalnością. W szeregi Polaków, kompletnie rozbitych przez zagrywkę rywala, znów wkradła się nerwowość. Nie kończyli ataków, kiepsko radzili sobie w obronie, w wyniku czego przegrali piątą partię 6:15 i cały mecz 2:3.
- Mecze otwarcia zawsze są trudne - powiedział tuż po spotkaniu Karol Janaszewski, trener biało–czerwonych. - Nie potrafiliśmy opanować nerwów i spokojnie wejść w mecz, nasi rywale szybciej opanowali emocje. W dwóch kolejnych setach zagraliśmy dobrze, odrzucając ich od siatki. I chociaż w czwartej partii wydawałoby się, że wystarczy ich po prostu „dobić”, oni ustawili całą grę zagrywką. Podobnie rozpoczął się tie break - dodaje trener. - Rosjanie uzyskali swobodę dzięki mocnemu serwisowi i to przesądziło o wyniku dzisiejszego spotkania.
Polska zagrała w składzie: Jan Król, Fabian Drzyzga, Karol Kłos, Łukasz Wiśniewski, Mateusz Jasiński, Maciej Krzywiecki oraz Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Polański, Bartosz Krzysiek, Łukasz Wroński, Grzegorz Wójtowicz, Wojciech Kozłowski.