Natalia Kurnikowska: Otwieramy nowy etap

Białostoczanki mogą odetchnąć z ulgą. Po serii porażek siatkarki AZS-u w końcu odniosły zwycięstwo. Upragniony triumf przyszedł w środowy wieczór w Pucharze CEV.

Pokonanie 3:1 SVS Post Schwechat nie przyszło Akademiczkom łatwo. - Tak bardzo chciałyśmy dziś wygrać, że momentami zapominałyśmy o najważniejszych elementach gry, np.: o nierobieniu prostych błędów - stwierdza przyjmująca AZS-u Białystok, Natalia Kurnikowska. Zwycięstwo po trudnym boju to na pewno cenne osiągnięcie podopiecznych Czesława Tobolskiego. Białostoczanki udowodniły sobie i swoim kibicom, że są w stanie pozytywnie zareagować na poważne wyzwania. To powinno przyczynić się do podniesienia morale w zespole. - Musiałyśmy cały czas myśleć o tym, aby spokojnie utrzymać naszą grę i wygrać spotkanie z SVS. Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa i mam nadzieję, że otwieramy nowy etap - bez ciągłych porażek 0:3 - dodaje zawodniczka podlaskiego klubu.

Środowy pojedynek z ekipą z Wiednia był debiutem AZS-u w europejskich pucharach. Fakt ten jednak nie zestresował Akademiczek. - Było trochę mniej stresu niż na Orlen Lidze. Tak naprawdę nie wiedziałyśmy, jak przeciwnik gra, więc poszłyśmy na fantazji. Nie mogłyśmy za bardzo przygotować się do tego starcia, bo rywal nie był nam znany i to na pewno w jakimś stopniu wpłynęło na przebieg meczu - wyjaśnia Kurnikowska.

Białostoczanki przed rewanżem z SVS Post są w doskonałej sytuacji. Awans do kolejnej rundy Pucharu CEV mogą sobie zapewnić wygrywając kolejny mecz albo też pokonując rywalki w tzw. złotym secie. - W niedzielę wyruszamy do Wiednia. Gramy już we wtorek. Myślę, że powinno być dobrze. Mamy coraz lepszy kontakt ze sobą i w końcu coś wygrałyśmy - mówi była siatkarka Tauronu MKS. Zanim jednak ponownie ujrzymy AZS na europejskich salonach, drużynę trenera Tobolskiego czeka ligowa potyczka z Impelem Wrocław. - Nasze myśli teraz już są przy zespole z Wrocławia. A później szybko zmieniamy tor na Austrię - wyjawia przyjmująca. - Jeszcze mamy czas, aby zanalizować grę Impela. Pewnie zaczniemy to robić we czwartek - dodaje.

Drużyna z Wrocławia miała bardzo nieudany początek sezonu. Przegrała dwa pierwsze spotkania. Przełamanie i zwycięstwo 3:2 przyszło dopiero w ostatniej kolejce. - Myślę, że my także się już przełamałyśmy - przekonuje Kurnikowska. - W końcu zaczniemy grać swoją siatkówkę. W lidze na razie nie pokazałyśmy tego wszystkiego, co robimy na treningach - stwierdza.

Przed kolejnymi starciami Akademiczki muszą popracować nad przyjęciem zagrywki. To właśnie błędy w tym elemencie najbardziej rzucają się w oczy, gdy obserwuje się poczynania AZS-u. - Kłopoty z przyjęciem wynikają z tego, że czasami nie jesteśmy pewne. Trzeba się po prostu dogadać na parkiecie, do kogo należy dana piłka. W pojedynku z Austriaczkami trener podjął bardzo dobrą decyzję o przyjmowaniu tylko we dwie zawodniczki i jakoś to funkcjonowało. Wierzę, że z naszym przyjęciem z meczu na mecz będzie lepiej. Każde spotkanie to nowe doświadczenie - dodaje Kurnikowska.

Źródło artykułu: