Markowa zagrywka: Częstochowski duch

W minioną sobotę rozegrano mecz o Superpuchar Polski. Spotkanie odbyło się w nowej, pięknej hali w Częstochowie. Czy to pierwszy krok w odbudowie siły i tradycji częstochowskiej siatkówki?

Akademicka drużyna z Częstochowy ma ogromne tradycje. Sześć tytułów mistrza Polski i w sumie 16 medali tychże rozgrywek komentarza nie wymaga. Ostatnimi czasy pojawiły się jednak pod Jasną Górą problemy, głównie finansowe.

Za zespołami "rządzącymi" obecnie w PlusLidze stoją potężni sponsorzy. W rejonie Częstochowy niestety nie ma giganta finansowego porównywalnego z PGE czy JSW, skłonnego do wykładania pieniędzy na siatkówkę. W dzisiejszych czasach, nazywanych szumnie latami kryzysu, nie jest zresztą o to łatwo. Niejeden z nas przekonał się o obecnych problemach na własnej skórze, biegając za pracą. Doskonale zatem wiemy, co w trawie piszczy, kiedy kasy brak.

Na nadchodzący sezon zbudowano w Częstochowie zespół, nie ukrywajmy, trochę z przypadku. Są w nim wprawdzie siatkarskie gwiazdy jak Dawid Murek, czy Andrzej Stelmach, lecz tym panom już bliżej do siatkarskiej emerytury, niż do zdobywania medali mistrzostw Polski. Nie oczekiwałbym zatem fajerwerków w najbliższych rozgrywkach ze strony tej ekipy.

Pojawiło się jednak światełko w tunelu. To nowa hala dla Częstochowy, która służyć ma głównie siatkarzom. Znakomity obiekt nie oznacza od razu sukcesów drużyny, daje jednak szansę na jej rozwój. Wszak poważny sponsor zdecydowanie woli reklamować się w nowoczesnej i dużej hali, niż w oczywiście przytulnej i sentymentalnej, ale jednak starej i ciasnej hali "Polonia". Świat idzie do przodu i wszyscy to musimy zrozumieć.

Warto również zauważyć, że ekipa z Częstochowy zdolna jest od lat do dokonań ponad miarę własnych możliwości. Nad zespołem spod Jasnej Góry władzę sprawuje chyba jakiś duch waleczności, determinacji i sportowego szczęścia, bo wyeliminowanie Iskry Odincowo w 2007 roku, czy wygranie Challenge Cup w 2012 po dramatycznym boju z Politechniką Warszawską na to wskazuje. Ten duch jeszcze nie umarł, potrzebuje tylko małej reanimacji, a wszystko, ku uciesze kibiców akademickiego zespołu wróci na właściwe tory.

Marek Knopik

Źródło artykułu: