Otwarte drzwi do Europy - podsumowanie sezonu 2011/2012 okiem kibica Delecty Bydgoszcz

Bydgoszczanie sezon 2011/2012 mogą zaliczyć do udanych. Choć pozostaje mały niedosyt, bo była duża szansa na awans do wielkiej czwórki. Delecta jednak pokazała się z jak najlepszej strony i w końcu wywalczyła upragnioną przepustkę do europejskich pucharów. Najważniejsze, że po ostatnim gwizdku w "Łuczniczce" na twarzach zawodników, działaczy, sympatyków klubu i moim pojawił się uśmiech.

Nowy trener i hit transferowy 

Przed sezonem sprowadzono do Delecty nowego trenera - Piotra Makowskiego. Muszę przyznać, że byłam lekko zaskoczona tym wyborem. Wieloletni szkoleniowiec
Centrostalu oraz asystent w żeńskiej reprezentacji Polski postanowił przerzucić
się na męską siatkówkę. Po początkowych wątpliwościach szybko zaczęłam się
przyzwyczajać do Makowskiego, znałam go przecież z Pałacu. Czułam, że jest to
odpowiednia osoba na tym stanowisku, zaufałam mu i jak się później okazało nie
zawiodłam się.

Po sprowadzeniu Marcina Wiki, Wojciecha Gradowskiego i Michała Dębca przyszedł czas na hit transferowy w bydgoskim klubie. Osoba Stephana Antigi mogła wprowadzić w drużynie tylko pozytywne nastawienie. Dla zawodników Francuz był wzorem do naśladowania. Zarząd i zawodnicy wyraźnie podkreślali, iż celem na obecny sezon jest poprawienie wyniku sprzed roku, czyli zajęcie piątego miejsca. Oceniając trzon zespołu i jego możliwości zgadzałam się z tymi opiniami. Piąta pozycja była wyraźnie w zasięgu siatkarzy Piotra Makowskiego.

Transfer Antigi okazał się strzałem w dziesiątkę
Transfer Antigi okazał się strzałem w dziesiątkę

Rewelacja rundy zasadniczej

Pierwsza część rundy zasadniczej to pięć zwycięstw i cztery porażki na koncie
Delecty. W porównaniu z poprzednimi sezonami cieszyłam się, że bydgoszczanom
nie zdarzają się wpadki i wygrywają z teoretycznie słabszymi zespołami. W poprzednich latach różnie z tym bywało… Widać było, że drużyna zna swoje cele i wie do czego dąży. Do pełni szczęścia brakowało jednak choć jednej wygranej z silniejszym przeciwnikiem.

Długo czekać nie musiałam, bowiem już w 12. kolejce Delecta wzięła odwet na zawodnikach z Jastrzębia-Zdroju. Z każdym kolejnym spotkaniem bydgoszczanie udowadniali, że nie przez przypadek znajduje się w czołówce tabeli. Niewiele brakowało, by udało się wygrać z ZAKSĄ. W kolejnym meczu siatkarze z grodu nad Brdą odnieśli zwycięstwo nad, jak się później okazało mistrzem Polski, Asseco Resovią Rzeszów. Wobec takich wyników Delectę okrzyknięto rewelacją rundy zasadniczej. Zaczęłam wierzyć, że z taką grą jest szansa na awans do czwórki.

Może teraz? 

Zanim jednak przejdę do meczów ćwierćfinałowych, poruszę kwestię spotkań ze Skrą
Bełchatów. Jest to jedyna drużyna, z którą Delecta w PlusLidze nie wygrała, (ba!) nie ugrała nawet punktu. Pierwszy mecz w Bełchatowie należał bezapelacyjnie do gospodarzy. W rundzie rewanżowej bydgoszczanie spisywali się coraz lepiej, widać było, zresztą sami zawodnicy też to podkreślali, że atmosfera jest znakomita. Dawało to nadzieje, że właśnie nadszedł czas na pierwsze w historii punkty z obecnym jeszcze wtedy mistrzem Polski. Niestety, po raz kolejny się nie udało. W pierwszej partii drużyny grały na przewagi, może, gdyby to podopieczni Piotra Makowskiego byli w niej górą dalsza część meczu też potoczyłaby się inaczej. Można tylko gdybać. Ciągle jednak zadaję sobie pytanie: co blokuje bydgoską drużynę kiedy gra ze Skrą? Czegoś wyraźnie im brakuje, może odpowiedniego nastawienia. Pozostaje mi mieć nadzieję, że w kolejnych latach ta sytuacja się zmieni.

Szczęście było na wyciągnięcie ręki

Ćwierćfinałowe pojedynki pomiędzy Delectą a Jastrzębskim Węglem były zdecydowanie najciekawsze. Mimo iż bydgoszczanie zajęli czwarte miejsce po rundzie zasadniczej, a JW było na piątej pozycji, to właśnie ten drugi zespół był faworytem tych spotkań. Wierzyłam jednak, że siatkarze Piotra Makowskiego sprawią niespodziankę. Pierwszy pojedynek należał zdecydowanie do bydgoskiej ekipy (3:0), dzień później układało się równie dobrze (2:0), aż do momentu rozegrania trzeciej partii. Wówczas Delecta jakby stanęła, a jastrzębianie w pełni to wykorzystali, zwyciężając w trzech kolejnych partiach. Żałowałam tego drugiego meczu, bowiem było bardzo blisko prowadzenia w rywalizacji 2:0.

Mecze w Jastrzębiu były jeszcze bardziej emocjonujące. Delecta. tak jak w poprzednich meczach z tym przeciwnikiem. zaczęła bardzo dobrze (2:0). - Teraz już tego nie wypuszczą - pomyślałam. Pomyliłam się, stało się to samo, co w drugim
pojedynku. Kto nie wygrywa 2:0, przegrywa 2:3 - powoli to stawało się domeną podczas tych spotkań. Bydgoszczanie ponownie byli bardzo blisko zwycięstwa, wystarczy spojrzeć na wyniki poszczególnych setów. Nazajutrz goście mieli ostatnią szansę, by doprowadzić do wyrównania. Nie udało się, chociaż Delecta walczyła, nie tylko z przeciwnikiem, ale też z chorobą. Kilku zawodników podczas pobytu w Jastrzębiu przeszło grypę jelitową. Wiele nerwów straciłam przez te ćwierćfinały, lecz plan minimum - 5 miejsce nadal był w zasięgu.

Delecta była bliska awansu do półfinału
Delecta była bliska awansu do półfinału

Do trzech razy sztuka

Bydgoszczanie nie załamali się brakiem awansu do półfinału. Pewnie pokonali
warszawską Politechnikę, następnie na ich drodze stanął nieobliczalny zespół z
Częstochowy. Po pierwszych dwóch pojedynkach we własnej hali byłam w szoku. AZS dwukrotnie w tie-breaku pokonał Delectę i brakowało im już tylko jednego
zwycięstwa. Wiedziałam, że jeśli siatkarze Piotra Makowskiego poniosą kolejną
porażkę, sezon zakończą trzeci raz z rzędu na szóstej pozycji, co byłoby jednak
porażką. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, zawodnicy też nie, bo w hali "Polonia" zagrali zupełnie inaczej, przede wszystkim skutecznie zagrywką. Atut własnego boiska wyraźnie się nie sprawdzał. Ostateczny pojedynek rozegrany został w "Łuczniczce". Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach moja drużyna nie zamierzała już odpuścić i w trzech setach odprawiła przeciwnika, zwyciężając w całej rywalizacji 3:2. Delecta wróciła z dalekiej podróży, pokazała charakter, taki jaki prezentowała właściwie przez cały sezon.

Bydgoszczanie zakończyli sezon na historycznym piątym miejscu
Bydgoszczanie zakończyli sezon na historycznym piątym miejscu

Nowa karta w historii

Był to bezapelacyjnie najlepszy sezon w historii dla Delecty. Upragnione piąte
miejsce i europejskie puchary stały się faktem. Trzeba również podkreślić bardzo równą grę Dawida Konarskiego, który w tym sezonie po raz pierwszy przejął rolę pierwszego atakującego. Zaowocowało to powołaniem do kadry. Zespołowość była kluczem do zwycięstwa w szeregach podopiecznych Piotra Makowskiego. Oby w kolejnych rozgrywkach wyglądało to jeszcze lepiej, a poprzeczka ciągle szła w górę.

Podsumowania sezonu 2011/2012:

==> Okiem kibica Resovii Rzeszów
==> Okiem kibica Skry Bełchatów
==> Okiem kibica ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
==> Okiem kibica Jastrzębskiego Węgla

Źródło artykułu: