Maciej Szeniawski: Niemal całe spotkanie z Treflem przestałeś w kwadracie dla rezerwowych. To skutek jakiegoś urazu?
Stephane Antiga: To nic poważnego - odczuwam drobne problemy mięśniowe. Zostałem więc w kwadracie dla rezerwowych. Plan był taki, że jeśli zespołowi będzie szło, to w tym meczu nie zagram. Jeśli natomiast byłyby jakieś problemy z naszą grą, to byłem gotów pojawić się na boisku. Ostatecznie zaliczyłem tylko krótki epizod. Tak się złożyło, że drużyna nie potrzebowała dzisiaj mojej pomocy w większym wymiarze czasowym.
Delecta, nawet bez ciebie, nie miała większych kłopotów z pokonaniem Trefla. Który element zadecydował o waszym zwycięstwie?
- Wiesz, zaczęliśmy spotkanie kiepsko. Nie graliśmy wcale tak dobrze. Trefl popełniał jednak całą masę błędów, dzięki czemu mieliśmy ułatwione zadanie. Łatwiej było nam prowadzić grę, kiedy przeciwnik tak często się mylił. My zagraliśmy niezłego trzeciego seta i ostatecznie wygraliśmy, co jest dla nas dobre.
Grasz dla Delecty mniej więcej od pół roku. Jak ci się podoba w tej drużynie?
- Jest naprawdę fajnie! Sympatyczny zespół, ładnie miasto. Gramy niezłą siatkówkę, z czego jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że dobrze zakończymy ten sezon.
Rzeczywiście, póki co prezentujecie się z dobrej strony. Myślisz, że włączycie się do walki o medale?
- Cóż, ciężko powiedzieć. Może nie mamy tak wielkiego potencjału jak zespoły zajmujące wyższe miejsca od nas, ale, jeśli spojrzeć na osiągane przez nas do tej pory rezultaty, to trzeba przyznać, że jesteśmy bardzo regularni. Co prawda, póki co nie wygrywamy z najlepszymi, ale nie zaliczamy też wpadek. Myślę, że jeśli będziemy kontynuować dobrą grę, to będziemy w stanie osiągnąć dobry rezultat. Na pewno powalczymy w play-offach o jak najlepszy wynik.
Co możesz powiedzieć o trenerze Makowskim? Dobrze ci się z nim współpracuje?
- Tak, to dobry trener, wykonuje naprawdę porządną pracę. Przy okazji jest także bardzo sympatyczną, otwartą osobą. Współpraca między nami układa się jak najbardziej w porządku.
Grasz w Polsce już od 5 lat. Czujesz z tym krajem jakąś specjalną
więź?
- Muszę przyznać, że bardzo dobrze mi się tutaj żyję. Oprócz tego, że nie mogę się nauczyć waszego bardzo trudnego języka, to wszystko jest ok (śmiech). Miałem okazję mieszkać w Bełchatowie, teraz żyję w Bydgoszczy. Moje nowe miasto jest większe od poprzedniego, można w nim robić wiele różnych rzeczy. Jest więcej sklepów, restauracji. Można ciekawiej spędzić czas z rodziną. Z drugiej strony to Bełchatów dawał mi możliwość rywalizowania w międzynarodowych rozgrywkach, co było dużym atutem. Odpowiadając jednak na pytanie – lubię Polskę, podoba mi się życie tutaj.
Czy 4 lata spędzone w Skrze uważasz za najlepszy moment w swojej karierze?
- Cóż, Skra na zawsze pozostanie dla mnie bardzo ważną drużyną. Spędziłem tam 4 sezony, zapamiętałem wiele ciekawych momentów. Wspomnienia z pobytu w Skrze pozostaną w mojej pamięci na zawsze. Rozegraliśmy z chłopakami wiele dobrych meczów, walczyliśmy co sił w Lidze Mistrzów. Ciężko stwierdzić, czy był to dla mnie najlepszy okres w karierze, bo przed przyjazdem do Polski miałem okazję grać w kilku naprawdę fajnych drużynach, ale mogę powiedzieć, że był to dla mnie naprawdę świetnie spędzony czas.
Kiedy podpisywałeś swój pierwszy kontrakt w Polsce, to w naszej lidze nie było zbyt dużo znanych zawodników z zagranicy. Wydaje się, że teraz jest wręcz przeciwnie – w każdej drużynie znajduje się kilku naprawdę
dobrych obcokrajowców. PlusLiga z roku na rok rośnie w siłę?
- Tak, jest to bardzo atrakcyjna liga. Myślę jednak, że o jej sile stanowią głównie polscy zawodnicy. Najlepiej świadczą o tym sukcesy reprezentacji. Choć przeszliście sporo zmian, to wciąż święcicie kolejne tryumfy. Oznacza to, że w Polsce jest wielu utalentowanych siatkarzy. Wasz system szkolenia funkcjonuje naprawdę dobrze. To przekłada się na wysoki poziom polskich drużyn, w większości których jest po kilku świetnych graczy wychowanych właśnie tutaj. Dzięki temu, liga jest naprawdę mocna. Najlepsze drużyny osiągają przecież sukcesy także na arenie międzynarodowej, tak jak chociażby ostatnio w Klubowych Mistrzostwach Świata. Tak, PlusLiga jest o wiele mocniejsza niż 5 lat temu.