PŚ: Bilet do Londynu przysłania porażkę - relacja z meczu Polska - Rosja

Polacy przystępowali do nieoficjalnego finału Pucharu Świata z wielkimi nadziejami. Zostały one zweryfikowane przez parkiet oraz Rosjan, których udało nam się pokonać w drugiej partii, a w trzeciej za późno rzuciliśmy się do walki. Puchar jedzie do Rosji, ale za rok biało-czerwoni do Londynu. Właśnie ten fakt powinien zostać w pamięci kibiców, gdyż przed rozpoczęciem turnieju bilet na igrzyska wszyscy wzięliby w ciemno. Apetyt rośnie w miarę zwycięstw, ale apelujemy do kibiców - nie zapominajcie o tym fakcie!

W tym artykule dowiesz się o:

Polacy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mieli problemy, ale nie z powodu fenomenalnej gry Sbornej, naszemu atakującemu Zbigniewowi Bartmanowi poleciała krew z nosa. Krwotok został jednak opanowany i Zibi rozpoczął mecz w wyjściowym składzie.

Nasi reprezentanci przyjmowali na dobrym procencie, co sprawiało, że Łukasz Żygadło gubił blok, a atakujący mieli ułatwione zadanie zdobywania punktów. Biało-czerwoni prowadzili już 5:3, gdy Rosjanie obudzili się i zaczęli grać, a kończenie ataków nie przychodziło już tak łatwo. Wynik oscylował w okolicach remisu, co jest jednym ze sposobów wygrania z Rosjanami, którzy podczas wyrównanej gry nie wytrzymują psychicznie i w pewnym momencie "pękają". Po rosyjskiej stronie siatki w ataku szalał Maksim Michaiłow, który nie zawsze miał wsparcia równie skutecznie atakujących kolegów. Natomiast Polacy kończyli nawet te najtrudniejsze piłki, a trzypunktowe prowadzenie pomogło wypracować im szczęście, po serwisie Piotra Nowakowskiego piłka bowiem przewinęła się po taśmie i wpadła w boisko rywali (17:14). Polacy nie mogli skończyć pierwszej piłki, co skrzętnie wykorzystali rywale, Andrea Anastasi poprosił o czas, po którym dał znać o sobie rosyjski blok (20:21). Ta akcja okazała się być kluczowa i być punktem wyjściowym dla triumfu Sbornej w premierowej partii.

Aby wygrać Puchar Świata Polacy musieli zwyciężyć 3:0 lub 3:1, jedyną możliwością po pierwszym secie było więc wygranie kolejnych trzech odsłon. Druga rozpoczęła się po naszej myśli, dzięki trudnej zagrywce Łukasza Żygadły prowadziliśmy 8:4 na pierwszej przerwie technicznej, po której przy serwisie Aleksandra Butki w obronie szalał libero Aleksander Sokołow, których dzielnie wspierali atakujący. Przewaga więc szybko odeszła w zapomnienie, a Sborna cieszyła się z jednego punktu więcej, a na parkiecie pojawił się Paweł Zagumny (8:9). Na szczęście, nasi reprezentanci nie pozwolili odskoczyć rywalom, co więcej - po dwóch blokach Piotra Nowakowskiego na tablicy widniał wynik 15:11. Rosjanie jeszcze na chwilę nam zagrozili, ale szybko odzyskaliśmy kontrolę nad wydarzeniami na boisku i wynikiem. Dobra podwójna zmiana w szeregach przeciwników pozwoliła im zniwelować straty do dwóch punktów, a po ataku Bartmana w antenkę nawet do jednego (22:21). Więcej zimnej krwi zachowali Polacy, którzy przedłużyli nadzieje na wygraną.

W zaciętej końcówce na parkiecie pojawił się Jakub Jarosz, który, tak jak Zagumny, rozpoczął trzeciego seta w wyjściowym składzie. Mocna zagrywka Michała Winiarskiego, po której piłkę przechodzącą wykorzystał Nowakowski dała nam prowadzenie 5:2. Chwilę później bliźniacza akcja po rosyjskiej stronie zniwelowała straty do jednego punktu, co podbudowało morale naszych rywali. Sborna poszła za ciosem i wypracowała sobie dwupunktową przewagę (6:8). Biało-czerwoni nie byli w stanie doprowadzić do remisu, na drodze ku temu stawały własne, niewymuszone błędy (jak dotknięcie siatki czy atak w taśmę z piłki przechodzącej). W poprawie wyniku nie pomagały na pewno proste i lekkie zagrywki w libero Sokołowa, tak jak ten Patryka Czarnowskiego, który chociaż przeserwował przez siatkę, z czym inni zawodnicy mieli problem, tym samym utrudniając sobie grę. Set nieubłaganie zbliżał się do końca, a proste błędy powiększały prowadzenie Rosjan. Triumf w Pucharze Świata oddalał się coraz bardziej. Przy piłce setowej dla Sbornej wykorzystaliśmy moment dekoncentracji i zdobyliśmy trzy punkty, ale na ziemię sprowadził nas atak Aleksandra Wołkowa, który sprawił, że Puchar Świata pojedzie właśnie do Rosji.

Smutne miny naszych reprezentantów świadczyły o tym, że ich cel nie został osiągnięty. Jednak trzeba pamiętać, że drugi został zrealizowany, wywalczyli bowiem kwalifikację olimpijską. Mimo to spotkanie stało się tak naprawdę tylko honorowe, więc decyzje trenerów były zgodne - zmienić niektórych zawodników i dograć mecz do końca. Sborna grała niemal drugim składem, ale miała jedną cechę wspólną z naszymi siatkarzami, obie ekipy grały bowiem na luzie. Jednak to my prowadziliśmy, a dzięki serii asów serwisowych Jakuba Jarosza nawet siedmioma punktami (13:6). Zazwyczaj nerwowy Władimir Alekna spokojnie siedział na krześle, bezmyślnie wpatrując się w parkiet. Zagrywki naszego atakującego i konsekwentna gra sprawiły, że zwycięzca tej partii był znany długo przed jej zakończeniem.

Wydawało się, że Rosjanie do tie-breaku przystępują równie obojętnie jak do czwartej partii. Jednak tym razem wynik był bardziej wyrównany, bo oscylował w okolicach remisu. Wzrok szkoleniowca, który momentami sprawiał wrażenie, że się nudzi, nie przekładał się na motywację drugiego składu Sbornej, której błędy decydowały o wyniku (8:6). Po zmianie stron autowe ataki oraz "czapa" na Romanie Jakowlewie ustaliły końcowe zakończenie tego spotkania. Jednak przy wyniku 14:9 do walki rzucili się nasi rywale, którzy zaczęli atakować i blokować o wiele bardziej skutecznie niż dotychczas. Końcówka była tak zacięta, że trener Alekna wstał z krzesła. Spotkanie "zwieńczył" atak w siatkę z szóstej strefy Bartosza Kurka, który doskonale podsumował końcówkę meczu. Po końcowym gwizdku i bardzo dobrym powrocie do gry Rosjanie cieszyli się z wygranej, która tak naprawdę powinna należeć do Polaków.

Polska - Rosja

2:3 (23:25, 25:23, 22:25, 25:17, 15:17)

Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman, Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Ruciak, Paweł Zagumny, Jakub Jarosz, Patryk Czarnowski.

Rosja: Aleksander Butko, Maksim Michaiłow, Dimitrij Muserski, Nikołaj Apalikow, Denis Biriukow, Taras Chtiej, Aleksander Sokołow (libero) oraz Aleksander Vołkow, Paweł Kruglow, Siergiej Makarow, Jewgieni Siwożelez, Roman Jakowlew.

MIP: Dimitrij Muserskij

Komentarze (0)