Przyjmująca Klaudia Kaczorowska rozpoczęła w wyjściowej szóstce niedzielny mecz z Organiką Budowlanymi Łódź, zastępując Liesbet Vindevoghel, która tym razem stanęła w kwadracie dla rezerwowych. Zawodniczka BKS-u zdobyła 15 punktów dla swojej drużyny. Szczęśliwa ze zwycięstwa, przyznała, iż wygrana mocno podbudowuje zespół. - Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo nas podniosło psychicznie, to nas trochę "nakręca" pozytywnie na kolejne mecze - zapewniła Kaczorowska w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Siatkarka żałowała trochę poprzedniego, wyjazdowego spotkania przeciwko Impel Gwardii we Wrocławiu, które bielszczanki wprawdzie wygrały 3:2, ale prowadziły już 2:0, stąd pozostał niedosyt. - Patrząc teraz na ten mecz we Wrocławiu, to można powiedzieć, że szkoda. Ale zawsze trzeba się cieszyć z tych punktów, które się ma. Zawsze można mieć dwa punkty, a nie jeden. W tie-breaku było bardzo ciężko, wygraliśmy do trzynastu, więc bardzo małą przewagą. Wydaje mi się, że w tym Wrocławiu - po Dąbrowie, z którą wygraliśmy za trzy punkty - może był taki troszeczkę zimny prysznic, ale każdy zespół gra dobrze, każdy walczy o punkty. Nie można więc powiedzieć, że każdemu należy się wygrana - przekonywała sympatyczna siatkarka Aluprofu i podstawowa zawodniczka kadry Polski w ostatnim sezonie reprezentacyjnym.
Zdaniem Kaczorowskiej kluczowy był dramatycznie przebiegający trzeci set, w którym bielskie siatkarki odrobiły spore straty i wygrały wydawałoby się przegranego seta. - Ten trzeci set był taki właśnie przełomowy. Zwycięstwo w nim dodało nam wiatru w żagle - przyznała przyjmująca.
Kaczorowska z niecierpliwością oczekuje teraz rywalizacji pucharowej. BKS Aluprof wystąpi w Pucharze CEV i na początek zmierzy się z zespołem tureckim. - Na pewno zostało nam niewiele czasu. Dwa dni i już gramy. Musimy szybko się zregenerować, odbyć trening taktyczny z wideo, po prostu jak najlepiej przygotować się na ten puchar, bo w nim na pewno chcemy powalczyć - zakończyła zawodniczka Aluprofu.