Andrea Anastasi: Nie ma presji na medal

Trener reprezentacji Włoch ogłosił we wtorek skład kadry na ostatnie spotkania fazy interkontynentalnej LŚ, z Kubą i najprawdopodobniej jest to olimpijska dwunastaka "azzurrich". Zabraknie w niej jedynie Vigora Bovolenty, który w najbliższych dniach zostanie ojcem i dostał kilka dni wolnego. Siatkarze Andrei Anastasiego walczą z Kubą o drugą lokatę w grupie B, premiowaną być może "dziką kartą" na Final Six.

W tym artykule dowiesz się o:

W miniony weekend, w Kazaniu Włosi dwukrotnie ulegli Rosji i definitywnie stracili szansę na pierwsze miejsce w grupie B. Teraz pozostaje im wygrać co najmniej jeden mecz z Kubą, zająć drugą pozycję i liczyć na życzliwość FIVB, w której gestii leży przyznanie "dzikiej karty". - Jeżeli nie pojedziemy na turniej finałowy Ligi Światowej w Rio de Janeiro, to nie będzie tragedii - zapewnia jednak Andrea Anastasi, zaznaczając, że wtedy jego siatkarze będą spokojnie przygotowywać się w domu do najważniejszego turnieju tego lata, w Pekinie.

- W Rosji zagraliśmy dwa dobre mecze, ale w końcówkach zabrakło nam sił. Rosjanie natomiast zagrali bardzo inteligentnie. Liga Światowa nie absorbuje nas w tym roku tak bardzo, jak zazwyczaj, bo całą moc i energię kumulujemy na Igrzyska Olimpijskie - tłumaczy Anastasi. Dodaje również, że jego podopieczni są w ciężkim treningu fizycznym i nie było czasu na standardowe przygotowania przed spotkaniami z Rosją. - Za to zapłaciliśmy dwoma porażkami. Coś jednak trzeba było odpuścić, by forma przyszła w sierpniu.

W kadrze Włoch na dwumecz z Kubą znaleźli się Birarelli, Cisolla, Corsano, Fei, Gavotto, Mania, Martino, Mastrangelo, Meoni, Paparoni, Sala, Vermiglio i Zlatanow. W dwunastce, która pojedzie na Igrzyska Olimpijskie nastąpi najprawdopodobniej tylko jedna zmiana. Na środku, zamiast Andrei Sali zagra Vigor Bovolenta, który w środę ma zostać ojcem i dostał kilka dni wolnego. W Pekinie zabraknie natomiast jednego z podstawowych graczy "azzurrich", Mateja Cernica, który przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana. - O klasie tego zawodnika nikogo nie trzeba przekonywać. Brak Mateja w reprezentacji, to ogromna strata i bardzo żałuję, że nie będzie mógł nam pomóc - powiedział trener Anastasi.

Na poprzednich Igrzyskach Olimpijskich, w Atenach Włosi zdobyli srebrny medal. Czy obecną ekipę Andrei Anastasiego stać na powtórzenie tego sukcesu? - Na pewno tak. Będzie jednak znacznie trudniej, niż cztery lata temu. I nie ma znaczenia, czy gramy w teoretycznie łatwiejszej, czy trudniejszej grupie. Jeśli chcemy zdobyć medal, musimy wygrać z każdym - twierdzi włoski szkoleniowiec.

Anastasi uważa, że jego zespół nie zalicza się do grona faworytów igrzysk w Pekinie i za duży sukces będzie należało uznać również awans do najlepszej czwórki turnieju. - Jesteśmy aktualnie dziesiątą drużyną w światowym rankingu. Przed nami są Brazylia, Rosja, Serbia, Bułgaria, USA i Polska. Te zespoły będą się liczyć w walce o medale. My damy z sienie wszystko, jak zwykle i postaramy się poprawić swoją pozycję w światowych notowaniach.

Szkoleniowiec Italii, w przeciwieństwie do wielu innych trenerów kadr narodowych, raczej nie musi się obawiać o pracę w razie porażki w Pekinie. - Podpisałem kontrakt do mistrzostw świata 2010. Nie ma jakiejś wielkiej presji ze strony federacji, że musimy przywieźć medal. Po prostu mamy godnie reprezentować nasz kraj.

*Z trenerem Anastasim rozmawiała Ilona Kobus

Komentarze (0)