Nasza gra była szarpana - komentarze po meczu Delecta Bydgoszcz - Asseco Resovia Rzeszów

Delecta zanotowała kolejną porażkę w drugiej rundzie PlusLigi. Gospodarzom udało się wygrać w trzeciej partii. Jednak to drużyna Resovii okazała się lepsza. - Nawet siatkarze, którzy nie grali w pierwszej szóstce, pokazali, że nie odstają poziomem - mówił Waldemar Wspaniały.

Tomasz Józefacki (kapitan Asseco Resovii Rzeszów): Dla nas najważniejsze są trzy punkty, które dają komfort w tabeli. Pierwsze dwie partie graliśmy dobrze w bloku i tym wypracowaliśmy sobie przewagę. Z kolei w trzecim secie Delecta złapała nas w jednym ustawieniu i to oni wypracowali sobie przewagę. Goniliśmy ich, jednak zabrakło nam czasu i set zakończył się ich wygraną. W czwartej odsłonie pojedynku gra była wyrównana do drugiej przerwy technicznej. W końcówce zagraliśmy skutecznie blokiem i kontrolowaliśmy już do końca partię. Teraz możemy spokojnie patrzeć na przygotowania do play-offów.

Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delecty Bydgoszcz): Niestety dzisiaj nasza gra wystarczyła na wygranie jednego seta. Szkoda czwartej partii, bo mogliśmy doprowadzić do tie-breaka. W końcu wyglądaliśmy na ludzi, którzy nie są przypadkowi na boisku. Ta gra dawała nam radość. Wierzyliśmy, że w końcu przełamiemy tę fatalną passę porażek. Nie udało się, ale mam nadzieję, że w końcu to nastąpi.

Ljubomir Travica (trener Asseco Resovii Rzeszów): Jestem bardzo zadowolony z drużyny, która wyszła na boisko. Zmiany były widoczne. Chcieliśmy wypróbować wszystkich siatkarzy przed play-offami, mimo iż brakowało nam dwóch zawodników. Ale nawet gdyby byli gotowi, to i tak siedzieliby na ławce.

Waldemar Wspaniały (trener Delecty Bydgoszcz): Kolejny raz wygrał zespół lepszy, który ma wyrównaną dwunastkę i jest zbudowany na grę o mistrzostwo Polski. Nawet siatkarze, którzy nie grali w pierwszej szóstce, pokazali, że nie odstają poziomem. Nasza gra była szarpana, w końcówkach pojawiały się nieskończone ataki. Pierwsza partia to najsłabszy set w naszym wykonaniu w tym sezonie. Podnieśliśmy się jednak i prawie doprowadziliśmy do tie-breaka.

Źródło artykułu: