Marek Knopik: Historia zatoczyła koło.
Mariusz Wiktorowicz: Można tak powiedzieć. Naszym celem jest powrót na właściwe tory gry. Dziewczyny trzeba przekonać, że są wartościowymi siatkarkami i posiadają bardzo dobre umiejętności, bo taka jest prawda. Drużyna powinna podążać w jednym kierunku i co najważniejsze, powinna to czynić razem. Tak było właśnie w poprzednim sezonie, kiedy zdobyliśmy mistrzostwo Polski.
Dlaczego tej drużynie nie powiodło się z Grzegorzem Wagnerem?
- Tak do końca to nie jest pytanie do mnie. Prawda jest jednak taka, że przytrafiło się zespołowi kilka porażek ligowych, których nie powinno być. Teraz przed klubem jest nowy etap i na tym wszyscy będziemy się skupiać. Cały czas powtarzam zawodniczkom, że to co było to już historia, a teraz liczy się przyszłość. Konieczne jest pozytywne myślenie całej ekipy. Powinniśmy ciężko pracować na treningach i wspierać się wzajemnie, by tworzyć zespół ufający sobie i na boisku, i poza nim. Zespół to nie może być tylko slogan. Każda jedna zawodniczka, nawet ta , która wchodzi do meczowej dwunastki co jakiś czas, powinna być szanowana. Takie zachowania stanowią o sile drużyny i do tego będę dążył. Działa to też oczywiście w drugą stronę. Każdy członek ekipy powinien odczuwać odpowiedzialność za osiągane wyniki, obojętnie jaką pełni funkcję.
Zastępując Igora Prielożnego w poprzednim sezonie, zawojowałeś PlusLigę Kobiet. Zdetronizowałeś Muszyniankę i po długiej przerwie odzyskałeś mistrzostwo Polski dla BKS-u. Czy w tym sezonie realny jest podobny scenariusz?
- To jest sport i każde rozwiązanie jest możliwe. Trzeba natomiast bardzo podkreślić, że liga w tym sezonie jest znacznie bardziej wyrównana. Do naszego kraju przybyło sporo zagranicznych siatkarek i co najmniej połowa ekip z PlusLigi Kobiet ma aspiracje medalowe. Nasza drużyna to jednak obecne mistrzynie kraju i nie dociera do mnie stwierdzenie, że inni się powzmacniali, a my nie. Ten skład stać na wiele. Chciałbym bardzo, by wszystkie siatkarki Aluprofu były zdrowe na najważniejsze mecze tego sezonu, a wtedy wszystko jest możliwe.
Czy wystarczy czasu, bo w poprzednich rozgrywkach objąłeś drużynę dwa miesiące wcześniej?
- Czasu było wtedy więcej, bo drużynę objąłem praktycznie od początku stycznia. Natomiast liga jest w tym sezonie wydłużona, a Puchar Polski mamy dopiero za miesiąc. Oczywiście czasu nie jest zbyt wiele i wszystko trzeba dobrze rozplanować. Ważne, by trafić z formą na końcówkę sezonu. Tak było rok temu. Przytrafiały nam się słabsze mecze, ale wtedy kiedy trzeba było, wygrywaliśmy. Będę chciał podążać w tym samym kierunku.
Rok temu otrzymałeś sporą pomoc w osobie Dariusza Luksa. W tej chwili nie jest on dostępny, bo prowadzi głównego kandydata do awansu do PlusLigi, zespół Lotosu Trefla Gdańsk.
- W trakcie sezonu nie jest łatwo znaleźć kogoś do pomocy. Każdy ma pracę i trudno ją w takim momencie przerywać. Na dzień dzisiejszy jesteśmy we własnym gronie. Pomagał będzie Arkadiusz Jasek, a znacznie więcej obowiązków spadnie na Jakuba Kreboka, który będzie mi również asystował na ławce podczas spotkań. Jest prawdopodobne, że właśnie w takim składzie zakończymy sezon. Ważne, byśmy się wzajemnie wspierali.
Czy po zakończeniu rozgrywek ligowych znów zostaniesz zdegradowany?
- Mamy za sobą przeprowadzone rozmowy. Prezes obiecał, że po zakończeniu sezonu dostanę możliwość robienia transferów i prowadzenia zespołu od początku kolejnych rozgrywek. To do mnie będzie należało przepracowanie okresu przygotowawczego z drużyną i wydaje mi się, że to bardzo rozsądna decyzja. Swoje lata w tym klubie już przepracowałem i osobiście uważam, że z niezłym skutkiem. Pełniłem w tym okresie różne funkcje, a wykonana praca została doceniona. Nieczęsto dwukrotnie zostaje się pierwszym trenerem tak zasłużonej drużyny w tak krótkim czasie i ja przyjąłem to jak wyróżnienie i nobilitację do jeszcze cięższej pracy. Zostałem obdarzony zaufaniem władz klubu.
Czyli w sezonie 2011/2012 drużynę BKS-u Aluprofu Bielsko-Biała poprowadzi Mariusz Wiktorowicz?
- Jeśli się rozmawia z poważnymi ludźmi i na konkretne tematy, to ja głęboko wierzę, że właśnie tak będzie. Ja się bardzo z tego cieszę, bo będę się mógł wykazać jeszcze bardziej, prowadząc zespół od samego początku rywalizacji. Mam dużą satysfakcję pracując w tym zawodzie i angażuję się w 100 procentach. Jest to też bardzo zdrowa forma prowadzenia drużyny, bo decydując o transferach, układając program przygotowań do sezonu oraz prowadząc ekipę od samego początku zmagań w PlusLidze Kobiet, będę bezpośrednio odpowiadał za wyniki drużyny.
Jaki poziom prezentowałby w tej chwili BKS, gdybyś nie stracił posady pierwszego szkoleniowca po zdobyciu złotego medalu?
- Mieliśmy bardzo dobrą końcówkę poprzedniego sezonu. Cała ekipa stanowiła jedność, a wspólnie z Dariuszem Luksem tworzyliśmy świetnie rozumiejący się trenerski duet. Oczywiście małe korekty są nieuniknione, ale powinniśmy kontynuować wszystko to, co doprowadziło nas do mistrzostwa Polski. Stało się tak, jak się stało i nie ma sensu tego roztrząsać. Minęło trochę czasu i trzeba z optymizmem patrzeć w przyszłość. W sporcie najważniejsza jest walka o najwyższe cele i my takie mamy. Można oczywiście przegrać, ale jeśli nastąpi to po walce, a rywal okaże się lepszy sportowo, to myślę, że nikt do nas nie będzie miał pretensji. Będziemy się wtedy zastanawiać, co zrobić, by prezentować się jeszcze lepiej i skuteczniej, co udoskonalić w klubie, by zrobić kolejny krok do przodu.
Kogo można się spodziewać w Bielsku-Białej w kolejnym sezonie?
- Bardzo chciałbym, by do sztabu szkoleniowego dołączył ponownie Dariusz Luks. Trudno w tej chwili prognozować czy tak się stanie, bo nie wiadomo jak potoczą się jego trenerskie losy. Nie ulega jednak wątpliwości, że współpracuje się nam bardzo dobrze, czego dowodem był ubiegłoroczny sukces. Znamy się już bardzo długo i obaj doskonale wiemy, że możemy nawzajem na sobie polegać. Współpraca z kimś odpowiedzialnym i kompetentnym jest sporym plusem i przynosi korzyści całemu zespołowi.