LŚ: Prezentacja zespołów grupy A

W grupie A tegorocznej edycji Ligi Światowej o wielkie pieniądze, sławę i prestiż zagrają reprezentacje Brazylii, Francji, Serbii i Wenezueli. Niewątpliwie każdy z tych zespołów marzy o udziale w turnieju finałowym i z tego powodu warto przypomnieć naszym czytelnikom mocne i słabe strony poszczególnych drużyn.

W tym artykule dowiesz się o:

Wymienianie ostatnich osiągnięć reprezentacji Brazylii nie ma większego sensu – za wystarczającą rekomendację powinien wystarczyć fakt, iż właśnie "canarinhos" okazali się zdecydowanie najlepszym zespołem na ostatnich Mistrzostwach Świata, które rozegrano pod koniec 2006 roku w Japonii oraz to, iż zajęli oni pierwsze miejsce w turnieju finałowym ubiegłorocznej Ligi Światowej. Od lat drużyna trenera Bernardo Rezende niezwykle rzadko znajduje pogromców i należy przypuszczać, iż tę znakomitą passę będzie chciała kontynuować również w tegorocznej edycji tej światowej imprezy.

Brazylijczycy od wielu lat wyznaczają standardy nowoczesnej gry w siatkówkę, a ich znakomite występy na najważniejszych światowych imprezach nieuchronnie pokazują: wspaniałą skoczność oraz dynamikę poszczególnych zawodników, dobrą taktykę zespołu i wielkie indywidualne umiejętności techniczne graczy.

Podopieczni trenera Bernardo Rezende na boiskach świata prezentują się jako zespół znakomicie zorganizowany i wręcz do perfekcji wykorzystujący własne atuty oraz słabe punkty rywali. Brazylijczycy potrafią umiejętnie szanować piłkę w trudnych momentach pojedynków, nie podejmując wówczas większego ryzyka i... cierpliwie czekać na błędy przeciwników, licząc przy tym na swój skuteczny blok. Należy także podkreślić świetną współpracę wspomnianego bloku z obroną, dzięki której praktycznie żadna piłka nie wpada w parkiet bez dotknięcia jej przez któregoś z graczy.

Największym atutem Brazylii jest przede wszystkim brak... słabych punktów. Wszyscy zawodnicy tej reprezentacji mają – wręcz do perfekcji – opanowane różnorodne schematy gry i w razie niepowodzenia jednego z wariantów, bez chwili wahania zaczynają grać kolejne. Niekonwencjonalne konstruowanie kontrataków, świetna gra w obronie i wręcz zabójcza skuteczność atakujących wielokrotnie decydowały o końcowym sukcesie zespołu Brazylii. Silną stroną Brazylijczyków jest także ogromna liczba niezwykle utalentowanych siatkarzy, zapewniająca stałą rywalizację wewnątrz zespołu.

Dzisiejsza reprezentacja Brazylii to drużyna doskonale zorganizowana w obronie i skutecznie współdziałająca w błyskawicznym wyprowadzeniu kontrataku. Właśnie ten ostatni element w dużej mierze decyduje o jakości gry brazylijskiego zespołu – to chyba jedyna drużyna na świecie, która potrafi z trudnych piłek, dogrywanych na 3-4 metr wyprowadzać wszystkie akcje na skrzydłach, czy nawet na środku - z drugiej linii.

Pierwsza szóstka reprezentacji Brazylii w ostatnich latach to: Giba i Dante na przyjęciu, André Nascimento na pozycji atakującego, rozgrywający Ricardo (teraz już poza kadrą), środkowi Gustavo i André Héller (lub Rodrigao), a także Sérgio na pozycji libero. Brazylijczycy grają bardzo równo i dobrze, a w razie kontuzji, któregoś z podstawowych graczy, znalezienie dlań zastępstwa nie stanowi żadnego problemu – w rezerwie trener Bernardo Rezende ma tak klasowych siatkarzy jak Endres Murilo, Samuel Fuchs, Anderson Rodrigues czy Sidao. Wypada również dodać, że szczególnie przyjemnie gra się reprezentacji Brazylii we własnym kraju, gdzie do walki podgrzewa ich niezwykle żywiołowo reagujący kibice.

W tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej po brazylijskiej stronie siatki zabraknie jednego z najlepszych rozgrywających świata Ricardo. Oprócz niego kibice zobaczą praktycznie wszystkie gwiazdy brazylijskiej i światowej siatkówki, choć nie zabraknie też nowych twarzy - Lucas Saatkamp, Marlon Yared czy Manius Abbadi z pewnością marzą o odciśnięciu swojego śladu w tej wielkiej siatkarskiej imprezie.

Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że trener Bernardo Rezende potraktuje początek tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej przede wszystkim jako znakomitą okazję do testowania zawodników rezerwowych lub do szlifowania nowych, oryginalnych wariantów gry - w kolejnych spotkaniach fazy grupowej jego podopieczni zagrają zapewne w zgoła odmiennych zestawieniach.

Z powyższych rozważań jasno wynika, iż Brazylijczycy praktycznie nie mają słabych punktów i nie zwykli lekceważyć potencjalnie słabszych przeciwników. Skład drużyny jest tak wyrównany, iż nawet – całkiem prawdopodobne – roszady personalne czy doskonalenie nowych wariantów taktycznych nie powinno mieć znaczącego wpływu na jakość gry tego zespołu.

Rywalem Brazylijczyków w grupie A będą siatkarze Francji, którzy nie mogą roku 2007 zaliczyć do udanych – w turnieju finałowym Ligi Światowej w Katowicach nie odegrali znaczącej roli, a Mistrzostwa Europy były dla nich – podobnie jak dla naszej reprezentacji – kompletnie nieudane. Jednak ich największe ubiegłoroczne niepowodzenie to bezpowrotne stracenie szansy na występ w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.

Powszechnie dowodzono, iż słabsza dyspozycja Francuzów w Lidze Światowej spowodowana była zmianą pokoleniową, dokonywaną w drużynie. Rzeczywiście, w reprezentacji tego kraju nie ma już znakomitego rozgrywającego Loica de Kergret, Dominuque’a Daquina czy Huberta Henno. Kluczowymi postaciami dla francuskiej reprezentacji stali się zatem: Stephane Antiga, Guillaume Samica oraz Pierre Pujol.

Podopieczni Philippa Blain’a

W reprezentacji Francji nie ma miejsca dla gwiazd, a na parkiecie najważniejszy jest cały zespół. Właśnie zgranie i współpraca stanowi wielką siłę tej drużyny, a swoją walecznością w obronie, wytrwałością i wyjątkowym sprytem w ataku Francuzi potrafią skutecznie zdeprymować nawet najsilniejszego rywala. Siatkarze Philippa Blain’a należą niewątpliwie do najlepiej broniących zespołów na świecie, w dużej mierze za sprawą prezentującego światową klasę libero Jeana-Francois Exigi i chyba najlepiej broniącego zawodnika nie grającego na pozycji libero, dobrze znanego z występów w barwach bełchatowskiej Skry - Stephane'a Antigi.

Znakomita organizacja boiskowych poczynań, umiejętność grania szybkiej kombinacyjnej siatkówki, a także boiskowy spryt – to wielkie atuty tego zespołu. Jeśli jednak kilku kluczowych graczy nie jest w optymalnej dyspozycji, gra francuskiej reprezentacji tarci swój niepowtarzalny blask.

Trzecim zespołem, który będzie walczył o udział w turnieju finałowym Ligi Światowej jest Serbia, w której w ostatnim czasie nastąpiła – od dawana oczekiwana i nieco wymuszona przez transformacje polityczne – zmiana siatkarskiej warty. Nowi zawodnicy, tacy jak Novica Bjelica, Marko Podrascanin, Nikola Kovacević niemal na stałe zadomowili się w składzie serbskiej drużyny lub też otrzymują coraz więcej możliwości gry. Ivan Miljković wreszcie zyskał sobie bardzo solidnego zmiennika w osobie Dejana Bojovića, młodego atakującego. Reprezentacja ma też obiecującego libero, następcę Vasy Mijića - Marko Samardzica. Jednak młodzi zawodnicy potrzebują jeszcze nieco czasu na doszlifowanie indywidualnej techniki, która dałaby im szansę na podniesienie poziomu gry całej drużyny.

Ciężar gry spoczywa nadal na barkach zawodników znakomicie znanym wszystkim miłośnikom siatkówki – wybitnego rozgrywającego Nicoli Grbića, znakomitego atakującego Ivana Miljkovića oraz doświadczonego środkowego Andrija Gerića.

Znaczącym atutem reprezentacji Serbii, oprócz czysto siatkarskich elementów, jest sfera mentalna zawodników – nieustępliwość w krytycznych momentach, wielka wola walki, cierpliwość, umiejętność koncentracji i współdziałania. Z tego powodu dla Serbów praktycznie nie ma straconych piłek, przegranych partii czy spotkań, o czym boleśnie przekonało się wielu ich przeciwników.

Głównym problemem serbskiego zespołu jest mocno niestabilne przyjęcie, wynikające nieco z braku klasowych graczy, występujących dziś na tej newralgicznej pozycji. Rozgrywki Ligi Światowej mogą być jednak znakomitą szkołą dla niedoświadczonych przyjmujących, którzy – w konfrontacji z najlepszymi – mają szansę błyskawicznie podnieść swoje umiejętności, z czasem idąc w ślady Vujevića, Vladimira Grbića czy Boskana.

Reprezentacja Wenezueli zamyka stawkę zespołów, rywalizujących w grupie A - siatkarze z Ameryki Południowej zastąpili Kanadę w tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej. Zresztą, rok 2008 już jest wyjątkowo szczęśliwy dla zespołu z Wenezueli – na początku stycznia wywalczył on kwalifikację olimpijską i zagra w Pekinie. Należy przypomnieć, że Wenezuela po raz pierwszy wystąpi w Igrzyskach Olimpijskich i będzie drugim, obok Brazylii - mistrza świata i olimpiady, reprezentantem Ameryki Południowej w turnieju olimpijskim.

Drużyna Wenezueli prezentuje dość specyficzny styl gry, oparty mocnej i agresywnej zagrywce, szybkim rozegraniu piłki, dobrej postawie atakujących. Siatkarze z Ameryki Południowej fantastycznie spisują się w polu zagrywki, a serwisy Ivana Marqueza czy Ernardo Gomeza często sieją prawdziwy popłoch po przeciwnej stronie siatki.

Ciężar ataku spoczywa na barkach niekwestionowanego lidera zespołu - Ernardo Gomeza (Harrego) oraz Ivana Marqueza i Luisa Diaza. Niemal wszyscy zawodnicy wenezuelskiej drużyny są bardzo sprawni fizycznie, zwinni i szybcy, co znakomicie wykorzystują również w grze obronnej.

Słabszą stroną reprezentacji Wenezueli jest wyszkolenie techniczne poszczególnych siatkarzy – przyjęcie zagrywki czy rozegranie, którego dokładność pozostawia często sporo do życzenia. Zawodnicy z Wenezueli mają zwykle poważne problemy z utrzymaniem koncentracji oraz własnego rytmu gry. Nie imponują również odpornością psychiczną i wobec niekorzystnego dla siebie wyniku, dość łatwo oddają rywalom kolejne punkty, przegrywając spotkania niekiedy w dość kiepskim stylu.

Komentarze (0)