Tytan AZS Częstochowa zanotował najpierw porażkę z Delektą na własnym boisku, by w ostatnią środę po również pięciosetowym boju ulec w akademickich derbach gospodarzom z Olsztyna. Wydaje się, że częstochowianie zaczynają sezon mało efektownie. Jak przyznał po meczu w hali Urania Dawid Murek, potrzeba stabilizacji, żeby oszczędzić sobie pięciosetówek. - Jeszcze nie weszliśmy w taki rytm, w jaki byśmy chcieli - powiedział nam kapitan częstochowian. - Teraz był dopiero drugi mecz. Tamten w Częstochowie był nerwowy z naszej strony. Bardzo chcieliśmy się pokazać naszej publiczności i to nam nie wyszło. Przyjechaliśmy do Olsztyna z myślą, żeby się pozbierać po tej porażce i oczywiście starać się wygrać. Dzisiaj gra była szarpana z obu stron. Było dużo przestojów, gdy traciło się punkty w jednym ustawieniu. To był dziś nasz problem, bo nie mogliśmy się przełamać.
Mimo jednakowego wyniku AZS powinien być bardziej zadowolony z wywiezionego z Olsztyna punktu niż z tego zdobytego w pierwszym spotkaniu. W hali Urania dwa sety zostały wyrwane gospodarzom po ciężkiej walce. - Oczywiście że się cieszymy - potwierdził Murek. - Mogło się skończyć równie dobrze 3:1 i wracalibyśmy bez punktów. Wtedy w dalszym ciągu mielibyśmy w głowach porażkę, którą w końcówce byłoby ciężko odrobić. Cieszymy się z tego punktu, bo - tak jak już mówiłem po meczu z Delektą - każdy jest na wagę złota. Przy tym systemie będzie bardzo ważny w ogólnym rozrachunku.
Sam Dawid Murek, który powoli dochodzi do formy, nie wyszedł w tym spotkaniu w podstawowym składzie, ale w trakcie meczu musiał wspomóc kolegów. Został na boisku już do końca, a jego postawa miała duży wpływ zwłaszcza na wygranie czwartego seta. - Ja przede wszystkim cieszę się, że w ogóle wróciłem do siatkówki - wyznał doświadczony zawodnik ze sporymi emocjami w głosie. - Jak wiadomo po tej kontuzji, która mi się przydarzyła, ciężko się wraca. Dlatego cieszę się, że się pojawiłem na boisku i że mogłem coś wnieść do drużyny.
Szczerze mówiąc dzisiaj czułem się bardzo dobrze. Tyle że trudno się wchodzi na boisko gdzieś w połowie meczu i trzeba to zrobić, gdy zespół przegrywa. Ciężko go poderwać. Ale myślę, że jednak się udało. Udało się wygrać czwarty set, który był przecież bardzo ważny. Dzięki temu mamy punkt.
Żeby myśleć o wejściu do szóstki, AZS musi koniecznie szukać punktów w takich meczach jak ten kolejny - z Pamapolem Wieluń. To następny zespół z podobnymi aspiracjami, zresztą jest ich szeroka grupa. Dawid Murek pokusił się o analizę aktualnej sytuacji w PlusLidze. - Nie skreślałbym zespołów, które będą walczyć z tymi teoretycznie lepszymi ekipami - stwierdził przyjmujący Akademików. - Tak naprawdę każdy zespół się wzmocnił i myśli o tym, żeby grać jak najlepiej. Te z górnej części tabeli też będą rozgrywać mecze co trzy dni. To też są ludzie i też popełniają błędy. W meczu wielunian z ZAKSĄ nie było niespodzianki, ale np. Fart Kielce wygrał z Delektą :1. Tak więc zespół z Bydgoszczy na pewno będzie miał sporo do myślenia po takim meczu.
Tytan AZS swoje najbliższe spotkanie, z Pamapolem Wieluń, rozegra już w piątek o godz. 18.00, otwierając trzecią kolejkę PlusLigi.