Może być czołową rozgrywającą na świecie - rozmowa z Andrzejem Jewniewiczem, pierwszym trenerem Joanny Wołosz

Joanna Wołosz jest jedną z dwóch rozgrywających, które przebywają zgrupowaniu kadry Polski przed zbliżającymi się mistrzostwami Świata w Japonii. Z Andrzejem Jewniewiczem, trenerem drugoligowego E.Leclerc Orzeł Elbląg, ale przede wszystkim odkrywcą talentu Joanny Wołosz, portal SportoweFakty.pl rozmawiał o młodej rozgrywającej reprezentacji Polski seniorek.

Mateusz Minda: Po Milenie Rosner, mistrzyni Europy dochował się pan kolejnej reprezentantki Polski, jeszcze nie tak utytułowanej, ale wszyscy w Joannie Wołosz pokładają spore nadzieje.

Andrzej Jewniewicz: Asia Wołosz to nadzieja polskiej siatkówki na rozegraniu. Otrzymała dar boży, który trzeba pielęgnować. Choć jeszcze troszeczkę czasu upłynie zanim Joasia wygryzie z pierwszego składu Milenę Sadurek. Uważam, jednak, że ma papiery na to, by być rozgrywającą numer jeden w polskiej reprezentacji. Jest ogromnym talentem, poza tym ma dobre warunki fizyczne, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by została podstawową rozgrywającą w naszej drużynie.

Jakie są silne cechy Joanny Wołosz?

- Bardzo mocną stroną Joasi jest sprawność fizyczna, jest skoczna, dynamiczna. To dość wysoka zawodniczka jak na rozgrywającą, dlatego też nie stanowi to żadnej dziury jeśli chodzi o blok i nie trzeba dzięki temu robić manewrów taktycznych ustawiając blok. Jej zaletą jest również atak z drugiej piłki, robi to mądrze, a co najważniejsze skutecznie. Warto wspomnieć, że posiada ogromną umiejętność rozwiązywania we właściwy sposób sytuacji boiskowych, umie grać kombinacyjnie, potrafi grać piłkami szybkimi. Nawet na początku swojej kariery, będąc młodziczką, już posiadała zdolności, by szybko rozgrywać akcje. Teraz to zostało udoskonalone przez pracę, jaką wykonała będąc w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. W tej chwili gra w dobrym klubie, w Gwardii Wrocław, w której jest podstawową rozgrywającą, co dla tak młodej zawodniczki jest niezwykle istotne. Siedzenie na ławce to byłaby dla niej tragedia. Jest na najlepszej drodze, by stać się wartościową zawodniczką na swojej pozycji, nawet jedną z czołowych na świecie.

Czołowe rozgrywające na świecie posiadają własny, charakterystyczny styl prowadzenia gry. Do której z siatkarek grających na tej pozycji mógłby pan porównać styl Joanny?

- Wydaje mi się, że Joasia posiada swój własny charakter rozegrania. Jeśli mógłbym ją do kogoś porównać, to byłyby to siatkarki, które mają znacznie gorsze warunki fizyczne od niej, co nie do końca byłoby miarodajne. Myślę, że ona będzie prezentować swój własny niepowtarzalny styl, tak jak najlepsze rozgrywające na świecie.

Jak to się stało, że Joanna trafiła pod pana skrzydła?

- Nasze pierwsze spotkanie jest zasługą pani redaktor Miry Stankiewicz, która namówiła mnie na to, żeby wziąć na zgrupowanie sportowe młodą, utalentowaną dziewczynkę, która była wtedy w piątej klasie, która nie angażowała się w trening od samego początku tzn. czasem pojawiła się na zajęciach, by później na nich nie być. Uważam jednak, że siatkówkę miała we krwi, ale nie było w tym nic dziwnego, mogła przecież brać przykład ze starszego brata Maćka Wołosza, który już wtedy był ukształtowanym zawodnikiem ligowym. Wyjeżdżając z nami na zgrupowanie sportowe, przyszła ze swoim tatą na turniej siatkówki plażowej. Ja chciałem zobaczyć co Joasia sobą prezentuje. Jak zobaczyłem jak odbija piłkę od razu powiedziałem, że bierzemy ją na obóz.

Czy zawsze chciała występować na pozycji rozgrywającej?

- Na początku była taka sytuacja, że jak przyszła na trening, to miała 159,5 cm i trudno było zagwarantować, że urośnie do 180 cm. Takie prognozy pojawiły się ze względu na geny rodziców, ale stuprocentowej gwarancji nie było. Asia natomiast była uniwersalną zawodniczką: dobrze przyjmowała, atakowała... Mogłaby być naszą czołową atakującą w drużynie. Wspólnie z Asią odbyliśmy poważna rozmowę, podczas której zapytałem na jakim poziomie chce grać w siatkówkę: podwórkowym czy międzynarodowym? Ona oczywiście odparła, że chce grać na poziomie międzynarodowym i występować w reprezentacji. Wtedy ustaliliśmy, że najlepiej będzie jak zostanie rozgrywającą. Odzwierciedleniem tej uniwersalności były występy w piłce plażowej, gdzie bez większego przygotowania zdobyła 9. miejsce w Polsce w kategorii kadetek. Z kolei rok później na Olimpiadzie Młodzieży w Kozienicach otarła się o podium. Grając z Agatą Kuriatą wywalczyła 5. miejsce, rywalizując m.in. z parą Urban/Wiatr (mistrzynie Polski 2010 – przyp. red), dziś czołowymi siatkarkami nie tylko w Polsce.

Spędziliście ze sobą mnóstwo czasu, na treningach lub zgrupowaniach. Zapewne wydarzyła się jakaś historia, którą pan miło wspomina?

- Z pewnością trochę ich było. Zabawna sytuacja miała miejsce podczas jednego z obozów przygotowawczych w Słupsku, gdzie mieliśmy zajęcia na siłowni. Ja przymierzałem się do podciągnięcia dużego ciężaru, zamknąłem oczy. W tym czasie Joasia wyjęła zatyczkę i ciężar był zerowy. Pozostałe dziewczyny miały niezły ubaw (śmiech).

Tej dwudziestoletniej siatkarce nie brakuje poczucia humoru, a jakie są jej inne cechy charakteru?

- Przede wszystkim jest osobą bardzo komunikatywną. To bardzo inteligentna dziewczyna. Potrafi wiele sytuacji rozwiązywać w sposób logiczny i podejmować właściwe decyzje. Z pewnością ma wysokie aspiracje, łatwo uczyła się nowych siatkarskich elementów. Gdy inne dziewczyny potrzebowały pięćdziesięciu czy stu powtórzeń, Asi wystarczyło zdecydowanie mniej i wszystko wykonywała bardzo dobrze. Często właśnie pod nią trzeba było ustalać zajęcia, by się na nich nie nudziła i wciąż się rozwijała. Na szczęście trafiła do grupy, gdzie trenowały ambitne, zdolne dziewczyny, więc nie było z tym większych problemów.

Drugi sezon z rzędu Joanna zagra w Gwardii Wrocław. Myśli pan, że po tym sezonie opuści klub i zagra w jakimś mocniejszym, a może zdecyduje się na wyjazd z Polski?

- Asia jest rozchwytywaną zawodniczką. O nią starało się wiele klubów, w tym czołowe zespoły w Polsce. Kilka razy dzwoniła do mnie z zapytaniem o radę. Jednak to ona musi podjąć właściwą decyzję co do swojej kariery. Ja mogę tylko powiedzieć i doradzić, by nie wybierała klubu, w którym będzie podpierać ściany. Musi być pierwszą rozgrywającą. Nie może siedzieć na ławce, bo wtedy bardzo dużo straci. Natomiast jeśli będzie prowadziła grę, to będzie się w dalszym ciągu rozwijała. Czy trafi to ligi włoskiej? Owszem, dlaczego nie. Serie A jest najlepszą ligą na świecie, ale z drugiej strony w Polsce w tym sezonie również pojawiło się kilka utytułowanym zawodniczek zza granicy, jak na przykład Simona Rinieri czy Debby Stam. Dlatego trudno powiedzieć jak będzie wyglądała liga polska za kilka sezonów. Może będzie tak silną ligą, że warto będzie zostać w kraju.

Czy w ciągu tych dwóch lat Joanna poczyni takie postępy, że pojedzie na Igrzyska Olimpijskie w Londynie?

- System kwalifikacyjny dostania się na Igrzyska Olimpijskie jest piekielnie trudny. Jeśli reprezentacja Polski przebrnie sito eliminacyjne i wystąpi w Londynie, to nie wiem czy Asia już wtedy nie byłaby rozgrywającą numer jeden, o czym chociażby świadczy fakt powołania na mistrzostwa świata w Japonii.

Właśnie, pana była podopieczna jest jedną z dwóch rozgrywających powołanych przez Jerzego Matlaka. Druga to bardziej doświadczona Milena Sadurek. Obie trenują w Szczyrku i to one pojadą na japoński mundial. Czy był pan zaskoczony tą decyzją?

- Wcale ta decyzja mnie nie zaskoczyła. Asia robiła wszystko, aby trafić do pierwszej reprezentacji. Miała niezwykle udany sezon w Gwardii, co skutkowało powołaniem na turniej w Montreux. Tam zaprezentowała się dobrze i otrzymała powołanie na tegoroczny World Grand Prix. Co prawda tam już nie wystąpiła, ale trener Matlak chciał dać szansę innym zawodniczkom.

Wszyscy sympatycy martwią się, czy tak młoda siatkarka da sobie radę na dużym turnieju. Jakie jest pana zdanie na ten temat?

- Uważam, że da sobie radę, nie ma żadnych przeciwwskazań. Jest bardzo mocna psychicznie, Może być dobrym uzupełnieniem Mileny Sadurek. Z pewnością zabranie tak młodej siatkarki bez wielkiego bagażu doświadczeń jest ryzykiem, ale dla Asi to wielka szansa. Przecież wiele siatkarek w ten sposób zostawało gwiazdami tej dyscypliny. Trzymam za nią kciuki i życzę jej powodzenia.

Źródło artykułu: