Miniony sezon mógł być dla MKS-u Dąbrowa Górnicza jeszcze bardziej udany, ale mimo niewykorzystanych szans jest on najlepszym w historii klubu. Jednak z klubu odeszło aż sześć zawodniczek, w tym Katarzyna Walawender. Przyjmująca zdecydowała się na przenosiny do KS Piecobiogazu Murowana Goślina, beniaminka I ligi, który ma ambicję na zawojowanie kobiecej siatkówki w ciągu najbliższych lat.
- O wyborze klubu z Murowanej Gośliny zadecydowało wiele czynników. Przede wszystkim wydaje się to być klub stabilny, dobrze zarządzany, o interesującej wizji rozwoju. Poza tym postanowiłam połączyć grę w siatkówkę z pracą zawodową. Wydaje mi się, że już czas zacząć myśleć o życiu, jakie będę prowadziła kiedy zakończę swoją przygodę z siatkówką. Ważne było dla mnie też usytuowanie Murowanej blisko Poznania, do którego chciałam się przenieść ze względów prywatnych - wyjaśniła Katarzyna Walawender.
Mimo niewielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności na parkiecie, zawodniczka uważa rok spędzony w Dąbrowie Górniczej za udany. - Podczas całego sezonu miałam okazję zagrać w 70 setach, to chyba nie jest aż tak mało. Gorzej sytuacja wyglądała w Lidze Mistrzyń, w tych rozgrywkach pojawiałam się na parkiecie o wiele rzadziej. Podsumowując cały sezon, udało nam się zdobyć brązowy medal, więc bilans na pewno jest dodatni - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Z minionego sezonu w wykonaniu MKS-u można zapamiętać wiele momentów. Jednak zawodniczce najbardziej w pamięci zapadnie zwieńczenie ligowych rozgrywek. - Zdecydowanie najbardziej zapamiętam zdobycie brązowego medalu, bo to mój największy sukces w sportowej karierze - rozwiała wszelkie wątpliwości.
Mimo wszystko obok dobrych momentów były również te gorsze. W fazie play-off całą Polskę obiegła wiadomość, że podczas jednej z przerw trener Waldemar Kawka krzyknął na Walawender, aby się zamknęła. Wszyscy kibice zagłębiowskiej ekipy bez namysłu wsparli zawodniczkę. - Na kibiców w Dąbrowie Górniczej zawsze mogłam liczyć i bardzo im za to dziękuję. Ta sytuacja nie była dla mnie przyjemna, ale współpraca w Dąbrowie Górniczej jest już za mną i teraz skupiam się nad tym co będzie. Nie oglądam się za siebie i liczę na sukcesy w Murowanej Goślinie - przyznała zawodniczka.
Każdy kto choć raz zjawił się na meczu koszykarzy zagłębiowskiego klubu, mógł na trybunach zobaczyć siatkarki, z których najczęstszymi gośćmi były trzy, w tym właśnie Katarzyna Walawender. - Koszykówka towarzyszy mi od dawna, mam kilku kolegów występujących na koszykarskich parkietach. Teraz będę śledziła ich poczynania w Internecie. Jestem przekonana, że w Poznaniu znajdę dyscyplinę sportu, która zastąpi mi lukę po emocjach związanych z basketem - zakończyła rozmowę z portalem SportoweFakty.pl.