Turniej olimpijski Paryż 2024 rozpoczął się niezwykle emocjonująco w zmaganiach siatkarzy. Jako pierwsi o zwycięstwo zagrali Niemcy z Japończykami. Spotkanie miało wiele zwrotów akcji. Ostatecznie podopieczni Michała Winiarskiego sprawili wielką niespodziankę i pokonali ekipę Philippe Blaina 3:2.
Kibice tym bardziej mogli zaczął zacierać ręce przed hitem dnia, licząc na kolejne świetne widowisko. O 13:00 rozpoczął się mecz "polskiej" grupy B, w którym zmierzyły się ze sobą dwie wielkie drużyny - włoska oraz brazylijska.
Obie ekipy obrały różne tryby przygotowań do tegorocznych igrzysk olimpijskich. Brazylijczycy do końca Ligi Narodów mieli w swoim składzie podstawowych zawodników. Włosi z kolei grali rezerwowym składem od trzeciego tygodnia fazy interkontynentalnej, włącznie z fazą pucharową.
ZOBACZ WIDEO: Polscy siatkarze rozpoczynają igrzyska. "Jeśli ćwierćfinał pokonamy, to już idziemy po złoto"
Początek spotkania zdecydowanie należał do reprezentantów Ameryki Południowej. Świetnie w to starcie weszli bardzo ważni siatkarze drużyny Bernardo Rezende - Darlan Souza oraz Joandry Leal. Pierwszy z nich musiał tuż przed startem turnieju wziąć cały ciężar pozycji atakującego na siebie. Jego brat Alan został wykluczony z wąskiego składu na mecz z Włochami ze względu na uraz łydki.
Leal z kolei miał problem ze stawem skokowym. Wziął jednak udział w ostatnim spotkaniu towarzyskim z Francuzami, a na starcie z Italią wyszedł w pierwszym składzie. Po dwóch jego bardzo dobrych akcjach już na samym początku o przerwę poprosił Ferdinando De Giorgi.
Włosi powoli zaczęli prezentować niezły poziom, choć przeciwnicy cały czas na nich naciskali. Do stanu 18:15 Brazylijczycy mieli pełną kontrolę nad spotkaniem - do momentu, w którym o challenge poprosił trener Rezende. Szkoleniowiec przerwał akcję, która zakończyłaby się... wygranym punktem przez jego podopiecznych świetnie ustawionych w bloku. Tak się jednak nie stało - challenge okazał się nieudany i punkt trafił na konto włoskiej drużyny.
Można stwierdzić, że ta sytuacja mocno rozregulowała Brazylijczyków. Włosi to doskonale wykorzystali. Odrobili straty i w samej końcówce wyszli na prowadzenie. Ostatecznie to właśnie obecni mistrzowie świata wygrali premierową partię 25:23.
W drugiego seta znakomicie weszli rozpędzeni wicemistrzowie Europy, którzy błyskawicznie wypracowali sobie czteropunktową przewagę (5:1). Brazylijczycy byli jednak w stanie odpowiedzieć na grę rywali i momentalnie doprowadzili do remisu 7:7.
Niemniej przez dużą część drugiej partii to Włosi mieli prowadzenie. W tym fragmencie gry naprawdę dobrze funkcjonował ich system blok-obrona. Do tego skutecznością popisywali się skrzydłowi.
Od stanu 14:19 zawodnicy z Brazylii podnieśli poziom swojej gry i sukcesywnie zbliżali się do europejskich rywali. Przegrywali 21:24 i... doprowadzili do remisu, a nawet zdobyli jeden punkt przewagi na miarę piłki setowej (25:24). Ponownie nie byli jednak w stanie utrzymać koncentracji do końca, w przeciwieństwie do Włochów. Kapitalną końcówkę partii miał lider drużyny Alessandro Michieletto, który pokazał klasę w ważnym momencie.
Brazylijczycy się nie poddali i po przegranym drugim secie bardzo mocno rozpoczęli trzeci. To było absolutne show Darlana Souzy, debiutanta na igrzyskach. Młody atakujący był w swoich akcjach ofensywnych niesamowicie efektywny, a zarazem efektowny. Do tego wykonywał świetną robotę w polu serwisowym oraz bloku.
Po włoskiej stronie drużyna trenera De Giorgiego miała duży problem z rozegraniem. Szkoleniowiec z Italii zdecydował się na kilka akcji zmienić Simone Giannelliego na Riccardo Sbertoliego. Ta zmiana oraz pozostałe, których dokonał, nie przyniosły oczekiwanego efektu. Brazylijczycy byli w trzecim secie zdecydowanie lepsi - odnieśli zwycięstwo 25:17.
W czwartej partii oglądaliśmy najbardziej wyrównany początek na przestrzeni całego meczu. Bardzo ważną rolę odegrał na zagrywce Yuri Romano, który od stanu 8:8 posłał trzy znakomite zagrywki, w tym dwie asowe. 28-letni atakujący tymi serwisami potwierdził swoją świetną grę przeciwko Brazylijczykom.
Od tego momentu reprezentanci Włoch utrzymywali do samego końca kilkupunktową przewagę. Souza próbował odwrócić losy meczu, ale nie miał wsparcia w postaci dobrej gry swoich kolegów. Włosi odnieśli triumf 3:1.
Zwycięstwo z Brazylią szeroko otwiera drzwi drużynie z Italii w drodze do ćwierćfinału. Przypomnijmy, że z obiema ekipami w fazie grupowej zmierzą się Polacy.
Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024, siatkówka mężczyzn, grupa B
Włochy - Brazylia 3:1 (25:23, 27:25, 17:25, 25:21)
Włochy: Rezende, Souza D., Flavio, Lucas, Leal, Lucarelli, Thales (libero) oraz Sbertoli, Porro, Bottolo
Brazylia: Giannelli, Romano, Russo, Galassi, Lavia, Michieletto, Balaso (libero) oraz Honorato
Czytaj także:
Faworyt pokonany. Niespodzianka w turnieju siatkarzy
"Liczę na to". Polka nie ma wątpliwości, po co jedzie do Paryża