Jastrzębski Węgiel - Wkręt-Met AZS Częstochowa 1:3 - relacja

Jastrzębski Węgiel przegrał walkę o fotel wicelidera. Po dramatycznym meczu siatkarze z Szerokiej ulegli Wkręt-Metowi Domex AZS Częstochowa 1:3, spadając tym samym na czwartą pozycję w ligowej tabeli.W zespole z Częstochowy świetne zawody rozegrał Marcin Wika, który został wybrany MVP spotkania.

Jastrzębski Węgiel - Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa 1:3 (23:25, 19:25, 26:24, 23:25)

Składy:

Jastrzębie: Jurkiewicz, Yudin, Murek, E. Iwanow, Prygiel, N. Iwanow, Rusek (L) oraz Rafa, Czarnowski, Łomacz,

Częstochowa: Gierczyński, Nowakowski, Stelmach, Wika, Billings, Szczerbaniuk, Gacek (L) oraz Wierzbowski, Gradowski

Jastrzębski Węgiel wyraźnie złapał zadyszkę. Tie break z Delectą w minioną środę nie był wypadkiem przy pracy. Siatkarze Roberto Santilliego od początku sezonu grają praktycznie jedną szóstką, a ławka rezerwowych świeci pustakami. Gwoździem do trumny było pozbycie się Pawła Siezieniewskiego. Przy słabszej dyspozycji Dawida Murka ani Igor Yudin, ani Brazylijczyk Rafa nie są w stanie przejąć po nim pałeczki. Sam Robert Prygiel nie wystarczy by wygrywać mecze, zwłaszcza z takim rywalem, jak Wkręt – Met Domex Częstochowa. Goście spod Jasnej Góry przyjechali do Jastrzębia z nożem na gardle. Dwie porażki w poprzednich kolejkach wywołały niepokój wśród działaczy. Z Jastrzębiem trzeba było wygrać. Motywacja była ogromna i szybko przełożyła się na dobrą grę częstochowian, którzy od pierwszych piłek dzisiejszego spotkania narzucili miejscowym swoje tempo gry.

Jastrzębie wyszło dziś z Igorem Yudinem w szóstce, a Częstochowa z Andrzejem Stelmachem. Przy ogłuszającym dopingu kibiców, w którym nie sposób było usłyszeć własne myśli, tuż po godzinie 15.00 rozpoczął się pojedynek o drugie miejsce w ligowej stawce. Po serii zepsutych zagrywek (Wika, Szczerbaniuk, Prygiel) i nerwowej grze po obu stronach siatki, na tablicy świetlnej widniał remis 4:4. Emocje szybciej opanowali goście i to oni, po punktowym ataku Brooka Billingsa prowadzili na pierwszym czasie 8:4. Akademicy celowali zagrywką w Yudina, stwarzając mu spore problemy w odbiorze. Gospodarze z kolei polowali na Wikę, który jednak spisywał się znacznie lepiej, niż jego australijski vis a vis. Set toczył się w szybkim tempie i obfitował w sporo ładnych, siatkarskich akcji. Przy stanie 16:16 w polu zagrywki pojawił się Marcin Wika i dwa razy pocelował Yudina. Kiedy chwilę później również Robert Szczerbaniuk zapunktował na tym samym zawodniku, trener Santilli zmienił go na Rafę. Zmiana nie wniosła zbyt wiele do gry Jastrzębia, które, po atomowym ataku Wiki musiało uznać wyższość rywali, przegrywając do 23.

Drugą odsłonę siatkarze z Szerokiej rozpoczęli z brazylijskim przyjmującym w składzie. Podobnie jak w pierwszej partii, przyjezdni już na początku wypracowali sobie 2 punkty przewagi (3:5) i potem konsekwentnie grali swoje. Dobrą passę częstochowian przerwał mierzony serwis Nikoaja Iwanowa, którym Bułgar nękał Krzysztofa Gierzyńskiego. Sytuacyjnych wystaw Stelmacha nie zdołali skończyć Billings, Wika oraz złapany na potrójnym bloku Gierczyński i było 10:10. Do drugiej przerwy technicznej trwała wymiana ciosów. Po czasie miejscowi mieli ogromne problemu z kończeniem pierwszych piłek, a częstochowianie skrzętnie wykorzystywali kontry, wychodząc na pięcio punktowe prowadzenie (20:15). W końcówce tej partii jastrzębianie wyglądali dokładnie tak, jak dwa dni temu AZS w meczu z Olsztynem – bez wiary w zwycięstwo i bez sił na podjęcie walki. Nie dziwi więc, że również w tej odsłonie lepsi okazali się goście, którzy wygrali 25:19.

Trzeci set zaczął się pomyślnie dla gospodarzy. Wika zaserwował w siatkę a Jurkiewicz i Murek zablokowali Billingsa (2:0). Akademicy szybko jednak zrewanżowali się rywalom, blokując Dawida Murka (3:6). Później Piotr Nowakowski zdobył punkt z krótkiej i było 8:7 dla Częstochowy. Kolejne minuty tego spotkania upłynęły pod znakiem wyrównanej gry i remisowego stanu seta (11:11, 14:14). Jeszcze przed drugą przerwą techniczna na parkiecie ponownie pojawił się Igor Yudin, zmieniając opadającego z sił Rafę. Po czasie Robert Prygiel potężnym zbiciem po prostej dał sygnał do walki. Kiedy jastrzębianie złapali właściwy rytm gry i wyszli na prowadzenie 18:16, doszło (po jednej z kilku kontrowersyjnych decyzji sędziego) do niepotrzebnej nerwówki, zakończonej żółtą kartką dla Nikołaja Iwanowa. Na szczęście koledzy Bułgara zachowali więcej zimnej krwi i mimo kolejnego asa Szczerbaniuka (23:23) przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając na przewagi 26:24.

To jednak było wszystko, na co było stać Jastrzębski Węgiel w tym meczu. Goście rozpoczęli czwartą partię mocną, odrzucającą zagrywką i skutecznymi kontrami. Gospodarze początkowo dotrzymywali im kroku, ale po dwóch autowych atakach Prygla i Murka, częstochowianie wyszli na prowadzenie 10:7. Zdecydowanie słabszy występ zaliczył dziś Dawid Murek, który często mylił się w zagrywce i ataku. Na dobrym poziomie zagrał Robert Prygiel i to dzięki temu zawodnikowi (po asach na Wice i Gacku) Jastrzębie uzyskało prowadzenie 14:13. Po drugim czasie technicznym w polu serwisowym stanął Marcin Wika i po raz kolejny w tym spotkaniu ustrzelił Yudina. W tej fazie mecz nie był już taki ładny, jak w pierwszych dwóch setach. Jedni i drudzy popełniali sporo błędów, powoli tracą werwę do gry. Więcej sił i motywacji zachowali jednak goście, którzy po kolejnej skutecznej kontrze w wykonaniu Krzysztofa Gierczyńskiego zakończyli set wynikiem 25:23.

Komentarze (0)