Jeszcze przed rozpoczęciem decydującej batalii o złoto najbardziej zadowoleni na trybunach byli polscy kibice. Wszystko za sprawą Kingi Kołosińskiej i Moniki Brzostek. Polki kontynuują historyczny sezon i po pierwszym medalu w karierze na mistrzostwach Starego Kontynentu tym razem Biało-Czerwone sięgnęły po swój premierowy krążek w historii startów w Grand Slamie.
[ad=rectangle]
Pojedynek o złoto był bardzo podobny do starcia o brązowy medal - pierwszy set bez większej historii, a emocje dopiero w drugiej odsłonie meczu. W premierowej partii Brazylijki pokazały, że nieprzypadkowo w turnieju nie poniosły do soboty żadnej porażki. Canarinhas dominowały na siatce, a w bloku bardzo skutecznie zagrała Talita Antunes Da Rocha. Wobec takiego stanu rzeczy wynik 21:12 na korzyść Brazylijek nie można było uznać za niespodziankę.
Emocje w kończącym żeńskie zawody meczu rozgorzały dopiero od drugiego seta. W nim Brazylijki nie były już w stanie odskoczyć na więcej niż dwa punkty przewagi. Co więcej w decydującym fragmencie partii to nawet Holenderki były minimalnie z przodu i miały pierwszą piłkę setową (20:19). Ostatecznie więcej zimnej krwi zachowały jednak Larissa Franca i Talita Antunes de Rocha. Wykorzystując trzeciego meczbola Brazylijki sięgnęły po dziewiąty złoty medal w historii wspólnych startów w Grand Slamach.
Piękny prezent na urodziny sprawiła sobie Talita Antunes de Rocha, która w sobotę była szczęśliwą jubilatką. Oprócz wiktorii w Olsztynie i Long Beach Brazylijki okazały się także najlepsze w tym sezonie w Gstaad, chorwackim Porec i Moskwie.
finał:
Larissa/Talita (Brazylia, 1) - Meppelnik/Van Iersel (Holandia, 7) 2:0 (21:12, 25:23)