Niezwykłe znaczenie meczu dnia w Atlas Arenie czuć było już na długo przed pierwszym gwizdkiem. Zgromadzeni w łódzkiej hali kibice, którzy znacznie szczelniej niż dzień wcześniej wypełnili obiekt, zdawali sobie sprawę, że na ich oczach ważyć się będą losy reprezentacji Polski w najważniejszym w historii polskiej siatkówki turnieju. [ad=rectangle]
Choć pierwsze tego dnia akcje biało-czerwonych wydawały się być dużo bardziej dynamiczne niż dzień wcześniej, podopieczni Stephane'a Antigi już na starcie razili nieskutecznością (Mateusz Mika w inauguracyjnym ataku posłał piłkę w aut). Na pierwszej przerwie technicznej gospodarze mieli już 3 punkty straty, a kolejne minuty nie przynosiły tak wyczekiwanej poprawy. Dawały zaś kolejne oczka spisywanym na straty i walczącym już tylko o honor Włochom. Korekty personalne (Michał Kubiak i Fabian Drzyzga za Mikę i Pawła Zagumnego) nic nie dały, a niemoc polskiego zespołu podkreśliła ostatnia akcja seta w wykonaniu Piotra Nowakowskiego, który, będąc samemu na siatce, nieczysto pchnął przechodzącą piłkę z powrotem na połowę rywali. Biało-czerwoni w pierwszej partii nie zanotowali ani jednego bloku, czy punktowej zagrywki, a skończyli ledwie 10 z 30 ataków. Nic więc dziwnego, że przegrali wyraźnie 19:25.
Drugą odsłonę reprezentacja Polski rozpoczęła jednak tak, jakby poprzednia w ogóle nie miała miejsca. Nim siatkarze Italii zdążyli oswoić się z drugą połową parkietu, zagrywką już "kopnął" Mariusz Wlazły. Kilka chwil po pierwszej przerwie technicznej wreszcie zafunkcjonował blok (12:10). Z minuty na minutę wyraźnie poprawiała się również skuteczność. Szybko okazało się, że Włosi pod presją zaczynają się gubić. Gdy po kolejnym nieudanym ataku przegrywali już 13:17 jasnym stało się, że biało-czerwoni przejęli inicjatywę i łatwo jej nie oddadzą. Końcówkę seta popisowo rozegrał Wlazły - ten Wlazły znany z boisk PlusLigi (6 punktów w ośmiu atakach w tym secie!) - i Polacy z impetem wrócili do gry, wyrównując stan meczu na 1:1.
Dłuższa przerwa pozwoliła drużynie Mauro Berruto ochłonąć. Po wznowieniu przybysze z Półwyspu Apenińskiego uspokoili grę i przeczekali napór Polaków, by po pierwszym regulaminowym czasie odskoczyć na 10:7. Na szczęście gospodarze w niczym nie przypominali niemrawego i bezradnego zespołu, który w środę przegrał z Amerykanami. Niemal w jednym ustawieniu odrobili całą stratę, a w połowie seta, po ataku kapitana PGE Skry Bełchatów, wyszli na prowadzenie 13:12. Dobrą partię rozgrywał Marcin Możdżonek, który na boisku pojawił się jeszcze w drugim secie. Rezerwowy środkowy nad rywalami górował nie tylko wzrostem, ale również doświadczeniem i "czuciem" gry. Polacy w odpowiednim momencie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku i dzięki kolejnym potężnym zbiciom ze skrzydeł (ale też pojedynczym punktowym blokom i zagrywkom) doprowadzili do szczęśliwego dla siebie (i prawie 12 tysięcy osób zgromadzonych na hali) końca seta.
Początek czwartej odsłony sugerować mógł lekką zadyszkę biało-czerwonych (2:5). Tym razem, choć dystans momentami kurczył się nawet do jednego punktu, mający nóż na gardle Włosi dłużej byli w stanie utrzymać prowadzenie. Polacy jednak nie odpuszczali, a prym w ofensywie wiódł niemal bezbłędny Wlazły. Przełamanie rywala nastąpiło w samą porę (18:17), a z pomocą naszym siatkarzom przyszedł tym razem system challenge. W końcówce Drzyzga, maksymalnie eksploatujący dotychczas podstawowego atakującego reprezentacji, przypomniał sobie, że ma do dyspozycji jeszcze innych kolegów. Dzięki palecie rozwiązań w ataku gospodarze w miarę spokojnie zdobywali kolejne punkty. Pierwsza piłka meczowa skończyła się jednak pechowym wpadnięciem w siatkę jednego z naszych. Kolejną akcję skończył jednak Wlazły a dzieła zniszczenia dopełnił podwójny polski blok i Atlas Arena eksplodowała z radości!
Reprezentacja Polski zdobyła tym samym trzy cenne punkty i wciąż ma spore szanse na awans do najlepszej szóstki mistrzostw świata. W weekend zmierzy się w decydujących starciach w Łodzi z Iranem i Francją.
Polska - Włochy 3:1 (19:25, 25:18, 25:20, 26:24)
Polska: Zagumny, Nowakowski, Winiarski, Wlazły, Kłos, Mika, Zatorski (libero) oraz Kubiak, Drzyzga, Możdżonek, Konarski.
Włochy: Travica, Birarelli, Kovar, Vettori, Buti, Lanza, Rossini (libero) oraz Sabbi, Piano, Baranowicz, Colasi (libero).
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)