Niemal dokładnie trzy miesiące temu reprezentacje Polski i Włoch mierzyły się ze sobą w łódzkiej Atlas Arenie w ramach rozgrywek Ligi Światowej. Jednakże wtedy Italia miała zapewniony udział w Final Six, który miał być rozgrywany we Florencji, do Polski nie przyjechał wtedy Iwan Zajcew, nie grał także Dragan Travica. Pomimo wystawienia rezerw, rywal i tak był groźny, ale ostatecznie biało-czerwoni zwyciężyli w czterech setach.
[ad=rectangle]
Teraz realia są nieco inne, choć podobieństwa są widoczne. Podopieczni Mauro Berruto znów zagrają bez swojej największej armaty w ataku, ale tym razem nie z własnego wyboru. Zajcew doznał kontuzji w ostatnim meczu I fazy i aktualnie przebywa w Rzymie, gdzie poddaje się leczeniu. Jest szansa, że zawodnik wróci do gry na MŚ 2014, jednak na pewno nie do niedzieli. Włosi musieliby więc awansować do III rundy turnieju, co wydaje się być zadaniem niewykonalnym, pamiętając o tym, jak ta ekipa prezentowała się podczas imprezy w Polsce, zarówno z Zajcewem i bez niego.
Włosi w starciu z reprezentacją Serbii rozegrali kolejne słabe spotkanie, odstając od rywali w praktycznie każdym elemencie. Winy za wszystkie niepowodzenia nie można zrzucić na brak podstawowego zawodnika, bowiem Luca Vettori nie wywiązał się źle ze swojego zadania. - Trudno opisać nasze uczucia. Bardzo ciężko trenowaliśmy, czego teraz, niestety, nie widać. Zaczęliśmy ten mecz bardzo źle, ale w drugim secie toczyliśmy wyrównaną walkę. Decydującym elementem był atak po obronie, który świadczy o odwadze i charakterze zespołu - powiedział po meczu trener reprezentacji Włoch.
Nieco podłamany po środowej porażce zdawał się być kapitan Italii, choć jeszcze dzień wcześniej zapowiadał walkę swojego zespołu. Włosi grali falami, jednak zdecydowanie częściej oddawali inicjatywę przeciwnikowi lub sami popełniali proste błędy. Serbom wystarczyła dobra gra na siatce i mocny atak Aleksandara Atanasijevicia. - Jestem rozczarowany, spodziewaliśmy się osiągnąć dużo więcej na tych mistrzostwach. Teraz czeka nas trudny mecz z Polakami, ale jesteśmy profesjonalistami i mamy swoją dumę, co daje nam motywację. Dużo pracowaliśmy podczas tego lata, dlatego jesteśmy rozczarowani naszą postawą w tym turnieju. Pragnę przeprosić naszych fanów, którzy oczekiwali od nas więcej - przyznał ze smutkiem Emanuele Birarelli.
Polacy są w lepszej sytuacji, bo do II fazy awansowali z kompletem punktów (na koncie mają ich dziewięć, a Italia zaledwie dwa). Przegrany mecz z USA nie był jednak jedną z tych dotkliwych porażek, w każdym secie toczyła się wyrównana walka do samego końca. - Podejdziemy do meczu z Włochami skoncentrowani i przygotowani jak najlepiej. Włosi mają swoje kłopoty kadrowe i problemy natury mentalnej. To z jednej strony, na pierwszy rzut oka, może wydawać się dla nas okolicznością sprzyjającą, ale z mojego doświadczenia i jak znam Włochów, może to ich zjednoczyć. Na pewno postarają się przejść przez te ostatnie mecze z podniesioną głową i przez to będzie nam się pewnie z nimi bardzo trudno grało - przekonywał Marcin Możdżonek, bohater trzeciej partii potyczki z Jankesami.
- Mogą zagrać na luzie, z uśmiechem na twarzy i wtedy wszystko może im wychodzić. Może nie będziemy spięci, ale wiemy dobrze, o co gramy. Musimy zdobywać punkty. Te dwa skrajne mentalnie zespoły mogą bić się do samego końca - ocenił Fabian Drzyzga.
Rywali z Włoch lekceważyć nie należy, ale przynajmniej na papierze wydają się być łatwiejszym rywalem od Amerykanów, którzy przecież w tym sezonie na koncie mają już wygraną w Lidze Światowej. Italia znakomicie wystartowała w tychże rozgrywkach, by ostatecznie mocno rozczarować w Final Six. W mistrzostwach świata też nie zdążyli jeszcze zaimponować i wydaje się, że bez Zajcewa już tego nie zrobią.
Polska - Włochy / [b]Łódź, 11.09.2014, godz. 20:15
[/b]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)