MŚ, gr. A: Kangury wskoczyły do drugiej rundy - relacja z meczu Australia - Wenezuela

Australijczycy pokonali po zażartej walce rywala z Ameryki Południowej 3:2. Tym samym siatkarze z Antypodów wywalczyli awans do kolejnej fazy mundialu.

Mecz bezpośrednio decydujący o zajęciu ostatniego dającego awans, 4. miejsca, w grupie A zdecydowanie rozpoczął się po myśli Australijczyków. Reprezentanci Wenezueli szczególnie nerwowo spisywali się w polu serwisowym, psując sporo niekoniecznie ryzykownych zagrywek. Po drugie stronie dużą siłę ognia pokazywali atakujący Thomas Edgar oraz środkowy Aidan Zingel, których liczne udane ataki dały Kangurom prowadzenie 9:6.

Siatkarze z Ameryki Południowej nie radzili sobie najlepiej pod presją wyniku. Ich gra na siatce opierała się jak zwykle na skuteczności niezawodnego Kervina Pineruy (8 punktów w pierwszej partii). Gdy tylko piłka wystawiana była do innego zawodnika, zaczynały się ogromne problemy z wykończeniem akcji. Gdy dodatkowo dobry fragment gry zanotował drugi z australijskich środkowych, Travis Passier, przewaga drużyny z Antypodów wzrosła do siedmiu punktów (18:11).
[ad=rectangle]
Jedynym wenezuelskim graczem, dla którego nie wszystko było w tamtym momencie stracone okazał się Pinerua. Kapitan popisał się serią kilku potężnych serwisów, z których dwa okazały się asami. W całym secie łącznie zdobył on aż 3 "oczka" zagrywką, ale nie przełożyło się to na korzystny wynik dla jego zespołu. Wenezuela znacząco podgoniła rezultat, do stanu 19:21, lecz na więcej nie było ich już stać. Australia przypieczętowała triumf 25:20 po asie świetnie dysponowanego Edgara (8 pkt, 6/7 w ataku).

Drugą odsłonę można byłoby w największym skrócie opisać hasłem: wyrównana walka od pierwszej do ostatniej wymiany. Graczom z Ameryki Południowej w nabraniu "wiatru w żagle" pomogła bardzo solidna postawa lewoskrzydłowych Jhosera Contrerasa oraz Maximo Montoyi, solidnie odciążających Pineruę z obowiązków ofensywnych. Do drugiej przerwy technicznej (16:15 dla Wenezueli) jednopunktowa zaliczka na zmian przechodziła z jednej strony na drugą.

Australijczycy mieli w swoich szeregach tylko jednego gracza, na którym mogli polegać. Był nim Edgar, legitymujący się po dwóch setach nieprawdopodobną, 79-procentową skutecznością w ataku (11/14)! Dzięki temu jego zespół zdołał nawet na moment przejąć inicjatywę, wygrywając 18:16, lecz najważniejsze akcje drugiego seta padły łupem Wenezueli, w barwach której błyszczał nikt inny jak Pinerua. Wenezuelczycy zwyciężyli 25:23, doprowadzając tym samym do wyrównania stanu rywalizacji.

Trzecią odsłonę minimalnie lepiej otworzyli gracze z Antypodów (8:6), w czym wydatnie pomogło im chwilowe przebudzenie się Nathana Robertsa. Przyjmujący tak szybko jednak zniknął z pola widzenia, jak się w nim pojawił. Kompletnie niewidoczny przez cały mecz był także jego kolega, grający na tej samej pozycji Adam White. Taktyka polegania wyłącznie na Edgarze sprawdzała się jedynie do połowy seta.

Kluczowa dla jego losów okazała się jednak kolejna fenomenalna passa zagrywek Pineruy. Wenezuelski wziął praktycznie całą sprawę w swoje ręce, posyłając przeciwnikom kilka "bomb", z których 3 zamieniły się w bezpośrednie punkty. Tym samym od stanu 13:13 zrobiło się 18:13 dla podopiecznych Vincenzo Nacciego. W szeregach drużyny Jona Uriarte poważny przestój przytrafił się natomiast Edgarowi, co automatycznie skazywało Australię na pożarcie. Wenezuela ostatecznie wygrała 25:21.

Objęcie prowadzenia podziałał usypiająco na poczynania południowoamerykańskich siatkarzy usypiająco. Pierwsze cztery wymiany w czwartej partii padły łupem Kangurów, co okazało się kluczowe dla dalszych losów seta. Wenezuelczycy nie popisywali się w grze obronnej oraz przyjęciu. Gdy dwoma szybującymi serwisami rozbił ich Harrison Peacock, Australijczycy prowadzili już 13:6.

W tym momencie emocje się zakończyły na dobre. Włoski trener ściągał z boiska kolejnych swoich podstawowych graczy, godząc się z myślą, że o losach awansu do drugiej rundy Mistrzostw Świata 2014 zadecyduje tie-break. Jego drużyna została zdeklasowana, przegrywając 16:25.

Chwila odpoczynku nie pozwoliła jednak wenezuelskim graczom na uniknięcie grzechu fatalnego wejścia w set również w tie-breaku. Już w początkowych akcjach piątej odsłony swoją siłę ponownie zademonstrował Edgar, a jego koledzy udanie pograli blokiem.

Początek końca ekipy z Ameryki Południowej nastąpił w chwili, kiedy dwie "czapy" pod rząd zebrał Pinerua. Wówczas Australijczycy objęli prowadzenie 7:2 i nie wypuścili go już do samego końca (15:9). Wywalczenie promocji do drugiej rundy przypieczętował ich kapitan, Zingel.

Australia - Wenezuela 3:2 (25:20, 23:25, 21:25, 25:16, 15:9)

Australia: Zingel, Roberts, Passier, Edgar, Peacock, White, Perry (libero) oraz Sukochev, Carroll

Wenezuela: Carrasco, Pinerua, Contreras, Chourio, Montoya, Cedeno, Mata (libero) oraz Gonzalez, Saez, Gomez

Sędziowie: Luo Wensheng (Chiny), Philippe Vereecke (Francja).

Komentarze (1)
avatar
panda25
7.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Że wyjdą z grupy - zakładałem. Jednak myślałem, że z lepszą jakością gry. Na ten ostatni mecz tylko zerkałem (bardziej ciekawił mnie pojedynek Belgii i Francji), jednak spostrzeżenie nasuwa się Czytaj całość