Urazu Anita Włodarczyk nabawiła się we wrześniu. Przed Pucharem Interkontynentalnym poczuła, że z jej prawą stopą nie wszystko jest w porządku. Co prawda nie odczuwała bólu, ale postanowiła sprawdzić, czy kontuzja jest poważna. Po badaniach okazało się, że zerwała więzadło skokowo-strzałkowe przednie i uszkodziła więzadło piętowo-strzałkowe.
Niezbędna była operacja, którą Włodarczyk przeszła w październiku. Z tego powodu nie pojawiła się na gali Złote Kolce, by odebrać nagrodę. - Jestem osłabiona po operacji więzadła. Nie mogę chodzić. Gdy tylko opuszczam nogę, czuję mocny ból - mówiła wtedy w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Przez trzy tygodnie miała założony opatrunek gipsowy i była unieruchomiona. Z kolei od ośmiu tygodni przechodzi rehabilitację po zabiegu. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Rekordzistka świata w rzucie młotem wznowiła nawet treningi, ale jak powiedziała w rozmowie z PAP, obciąża jedynie górne partie ciała.
W styczniu Włodarczyk ma zaplanowane pierwsze zgrupowanie i ma nadzieję, że już wtedy będzie mogła rzucać młotem. Wcześniej przejdzie jeszcze badania, by potwierdzić, że leczenie i rehabilitacja zakończyły się sukcesem.
ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang podsumował 25 lat pracy nad Tour de Pologne. "Fantastyczna promocja Polski przez sport"