Kris Meeke: Wszystko było w rękach Boga

AFP / Kris Meeke
AFP / Kris Meeke

Zwycięzca Rajdu Meksyku Kris Meeke nie krył przerażenia nawet po zakończeniu wygranej przez siebie ostatniej rundy cyklu WRC. Irlandczyk był blisko straty prowadzenia na kilometr przed metą.

W tym artykule dowiesz się o:

Po słabym początku sezonu, gdzie Kris Meeke wywalczył tylko dwa punkty w dwóch rajdach, przez większą część zawodów w Meksyku kierowca Citroena przewodził w klasyfikacji generalnej.

Przed ostatnim oesem miał ponad pół minuty przewagi nad Sebastienem Ogierem i wydawało się, że ostatnia próba będzie tylko formalnością. Pierwsze 20 z 21 km odcinka specjalnego rzeczywiście poszło gładko.

Jednak na ostatnich metrach Irlandczyk wypadł z trasy na jednym z zakrętów, wjeżdżając na domiar złego na parking dla prywatnych samochodów. Meeke slalomem minął kilka wozów i wrócił na trasę tracąc tylko 23 sekundy do Ogiera i broniąc pierwszego w tym roku zwycięstwa.

- Popełniłem wielki błąd - przyznał opisując swój incydent z Power Stage. - Zahamowałem i postawiło mi samochód bokiem w szybkim zakręcie. Za chwilę poczułem mocne podbicie i wypadłem z trasy. Wtedy wszystko było w rękach Boga.

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

- Zacząłem jeździć między samochodami aż było ich coraz mniej. Myślałem, że to ślepy zaułek. Zahamowałem więc ostro za jedną z ciężarówek szukając drogi, którą wjechałem. Gdy tylko zobaczyłem przerwę w ogrodzeniu, pojechałem tam - dodał.

Jak można się było domyślać na mecie Meeke nie był pewien czy został zwycięzcą rajdu. - Nie wiedziałem dopóki nie widziałem jak ludzie zaczynają podawać mi ręce z gratulacjami. Jestem pewien, że Yves Matton (szef Citroena) również chwyci moją dłoń, ale z innego powodu - żartował.

Citroen został trzecim producentem, który wygrał rajd w nowym sezonie WRC. Na swoją wygraną czeka wciąż Hyundai. W klasyfikacji mistrzostw świata Kris Meeke awansował z końca stawki na szóste miejsce i traci 39 punktów do Sebastiena Ogiera.

Komentarze (0)